66-letni szkoleniowiec zmarł po długiego chorobie we wtorek. Jego stan pogorszył się po tragedii związanej z odejściem Diego Maradony - wtedy trafił do szpitala.
To kolejny cios dla kraju, który nie otrząsnął się jeszcze po śmierci swojego piłkarskiego boga. Alejandro Sabella był szkoleniowcem niezwykle lubianym i szanowanym.
Kilka lat temu był jeszcze w stanie, z powodzeniem, pracować jako selekcjoner reprezentacji Argentyny. W 2014 roku wywalczył z tym zespołem wicemistrzostwo świata. W wielkim finale Argentyńczyków zatrzymała dopiero reprezentacja Niemiec, która po golu Mario Goetze wygrała 1:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"
Liderem tamtej drużyny był nie kto inny, jak Lionel Messi. Ten pożegnał swojego byłego szkoleniowca w mediach społecznościowych. Na Instagramie zamieścił wspólne zdjęcie.
"Alejandro był wspaniałą osobą, a także imponującym profesjonalistą. Wiele się od niego nauczyłem. Przeżyliśmy razem jedne z moich najlepszych, piłkarskich chwil i wspomnień podczas eliminacji do mistrzostw świata, a także podczas samych mistrzostw świata. Moje kondolencje dla całej jego rodziny i przyjaciół" napisał legendarny Argentyńczyk.
Zobacz także:
FC Barcelona tłem dla Juventusu. Dwa gole Cristiano Ronaldo
Ronald Koeman stracił nad sobą kontrolę. Rywale go rozwścieczyli