Michał Pol: FIFA Best to nie konkurs piękności. W tym roku z czystym sumieniem zagłosuję na Lewandowskiego

PAP/EPA / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Po raz pierwszy, odkąd jako polski dziennikarz głosuję w plebiscycie FIFA Best, z czystym sumieniem oddaję głos na Roberta Lewandowskiego. Nie kierując się ani sympatią, ani patriotyzmem. On po prostu był najlepszy w 2020 roku!

W tym artykule dowiesz się o:

To po prostu musi być Robert Lewandowski! Każde inne nazwisko, wpisane na pierwszym miejscu przez któregokolwiek z głosujących w plebiscycie kapitanów i selekcjonerów wszystkich reprezentacji świata oraz przedstawicieli mediów, byłoby kpiną z plebiscytu.

To po prostu był rok polskiego napastnika i praktycznie nie ma on żadnego konkurenta. Nikt tym razem nie poczuje się oszukany, niedoceniony, pominięty jak w minionych latach sam "Lewy", Franck Ribery, Manuel Neuer czy Cristiano Ronaldo, który obrażał się gdy nie triumfował i nie przylatywał na galę.

Lewandowski wygrał z Bayernem wszystko co było do wygrania: mistrzostwo i Puchar Niemiec oraz wreszcie swą wymarzoną Ligę Mistrzów. W każdych rozgrywkach zostawał królem strzelców. I nie zatrzymuje się po wznowieniu rozgrywek. Właśnie stał się trzecim najskuteczniejszym strzelcem w historii Champions League (przez chwilę wspólnie z Raulem). W sobotę strzelił 12. gola w ósmym meczu Bundesligi i jest na dobrej drodze, żeby dogonić mityczny rekord Gerda Muellera - 40 trafień w sezonie 1971/72.

ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki wspomina spotkania z Diego Maradoną. "Geniusz piłkarski"

Dotąd Polaka pomijano w rankingach, bo choć owszem, był maszyną do zdobywania bramek (w 2015 roku z Wolfsburgiem trafił do siatki nawet 5 razy w 9 minut), to pozostawał "królem własnego podwórka". Bez sukcesów międzynarodowych, bez tak działających na wyobraźnię bramek w Champions League. Zachwycał liczbą goli, a nie ich wagą. Do tego sezonu.

Toteż nam, głosującym pozostaje zastanowić się już tylko nad tym, kogo umieścić na podium za plecami Polaka - Thiago Alcantarę, Cristiano Ronaldo, Kevina de Bruyne, Manuela Neuera, Sadio Mane, Kyliana Mbappe, Leo Messiego, Neymara, Mohameda Salaha, Sergio Ramosa czy Virgila van Dijka?

Swoją drogą brakuje mi w tym gronie dwóch piłkarzy Bayernu - Joshuy Kimmicha, najlepiej asystującego zawodnika finałowego turnieju Ligi Mistrzów w Lizbonie i dowodzącego atakami Bawarczyków, mimo że skazano go na grę na prawej obronie. Oraz Serge'a Gnabry'ego, który w Champions League był drugim strzelcem po Lewandowskim.

Cieszę się, że z czystym sumieniem mogę oddać głos na jak najbardziej zasłużone i niekwestionowane zwycięstwo kapitana reprezentacji Polski. Bez potrzeby kierowania się prywatną sympatią czy patriotyzmem. Patriotyzmem, którego w minionych edycjach mi odmawiano, gdy pomijałem w trójce "Lewego".

W 2017 roku przyjechała do mnie nawet Telewizja Republika odpytać, dlaczego oddałem głos na Ronaldo zamiast na Polaka. A ja tłumaczyłem wszystkim, że Portugalczyk zdobył z Realem Madryt mistrzostwo Hiszpanii i obronił trofeum w Lidze Mistrzów, strzelając Bayernowi w dwumeczu 5 goli, dokładając hat-tricka w półfinale z Atletico Madryt i dwie bramki w finale w Cardiff z Juventusem, po którym obwołano go Piłkarzem Meczu.

A to dlatego, że postanowiłem podchodzić do zabawy w wybór Piłkarza Roku na poważnie i kierować się zasługami. A nie jak do konkursu piękności. Zawsze opierałem kryteria o wywalczone trofea i zasługi zawodnika na drodze do ich zdobycia. Liczba goli jest ważna, ale za nie same, bez sprawdzania co dały drużynie, nagrodą jest przyznawany z automatu "Złoty But".

Choć samemu "Lewemu" zdarzyło się skomentować werdykty plebiscytów słynnym "Le Cabaret", to i jego decyzje - jak wielu innych głosujących - bywały kontrowersyjne. Np. gdy w 2015 roku kierując się klubową lojalnością umieścił w trójce Manuela Neuera, Thomasa Muellera i Arthuro Vidala, choć taki Messi zdobył w tamtym sezonie z Barceloną potrójną koronę.

Teraz powinien już pisać mowę zwycięzcy FIFA Best. I mam nadzieję, że ten najbardziej prestiżowy piłkarski plebiscyt obok Złotej Piłki "France Football" wynagrodzi mu odwołanie przez francuską redakcję tego drugiego. Świetnie, że FIFA postanowiła reaktywować odwołany w maju plebiscyt i jednak nagrodzić w 2020 Piłkarza Roku (a także Piłkarkę, Trenera drużyny kobiecej i męskiej), bo jest co uhonorować. Utrzymanie formy w specyficznych okolicznościach pandemii było dodatkowym wyzwaniem.

Ale co więcej - jak napisała do nas FIFA w mailu o przywróceniu głosowania - wielu zawodników i trenerów stało się w czasie pandemii wzorami do naśladowania. Dali też społecznościom na całym świecie nadzieję i przesłanie o jedności w obliczu kryzysu zdrowia publicznego. Dzięki ciężkiej pracy i solidarności całego środowiska udało się mimo restrykcji wznowić rozgrywki, przywracając kibicom tak potrzebne źródło komfortu i radości.

Zwycięstwo Roberta Lewandowskiego w tak ciężkich czasach powinno być i dla niego samego, i dla nas wszystkich powodem wielkiej satysfakcji i dumy.

Michał Pol
(autor od lat jest jurorem w plebiscycie FIFA na najlepszego piłkarza świata)

Źródło artykułu: