Gdyby nie Holandia, pewnie nie mielibyśmy dziś takiego piłkarza. Pomocnika strzelającego gole w Premier League, z błyskiem geniuszu i końskim zdrowiem do biegania. Kiedy Marcelo Bielsa spojrzał na CV Mateusza Klicha, był zdziwiony. Trener Leeds United zastanawiał się, czemu gość, który gra u niego wszystkie mecze od deski do deski, odbił się od Bundesligi i radził sobie tylko w Holandii. W lidze ofensywnej, ale wolniejszej. Przede wszystkim spoza wielkiej piątki.
Do Holandii na urlop
W Wolfsburgu Klich nie dostał szansy. Na hasło "Felix Magath" naszemu zawodnikowi przypominają się schody i las - tam najczęściej ćwiczył, głównie bieganie. Po półtora roku siedzenia na trybunach następne półtora sezonu to już jakby inne wcielenie Klicha. Z PEC Zwolle wygrał Puchar Holandii. W finale drużyna Polaka rozbiła Ajax Amsterdam 5:1.
- Jest coś magicznego w tym kraju, przynajmniej dla mnie. To miejsce daje mi spokój ducha. Na pewno złapałem tam większy luz w podejściu do różnych spraw. Na boisku też. Doświadczenie stamtąd pomogło mi w Anglii - opowiadał nam niedawno Klich.
ZOBACZ WIDEO: Włochy - Polska. Czego zabrakło Biało-Czerwonym? Szczera odpowiedź wiceprezesa PZPN
Pasował mu tamtejszy styl gry. Klich zawsze lubił techniczną piłkę z nastawieniem na kreowanie akcji, krótkie i szybkie wymiany po ziemi. - Zwraca się tam uwagę na technikę, taktykę, głównie na piłkarskie walory, a to zawsze było moją mocną stroną. Nie ma kopaniny, wszystkie drużyny starają się rozgrywać akcję. Nie ma chaosu - porównywał.
Historia powtórzyła się jeszcze dwa razy. Po słabszym okresie piłkarza w Kaiserslautern i początkowym nieudanym w Leeds Utd. Najpierw Klich odradzał się w Twente (sezon 2016-17) później w Utrechcie (2018 r.).
- Holandia zawsze wyciągała do mnie rękę. Zmieniła też moje podejście do życia. Ludzie są tam bardzo zrelaksowani. Jest spokój, fajnie się żyje. Lubię wpaść do Holandii na urlop. Nawet lecieć z przesiadką przez Amsterdam lubię. Mimo że nie opuszczam lotniska - mówi piłkarz.
Nieznajomy dzwoni
Po wypożyczeniu do Utrechtu Klich wrócił do Anglii i stał się kluczowym piłkarzem Leeds United. Dzięki temu wrócił do reprezentacji. Po czterech latach bez powołania nie myślał już o kadrze. Ale w 2018 r. ktoś zadzwonił. - Patrzę, nieznajomy numer. Akurat odebrałem. Usłyszałem: "tu Jerzy Brzęczek" - wspominał.
Powrót nie był łatwy. Klich długo nie mógł pokazać w reprezentacji tego, co w Anglii. - Musiałem się na nowo zgrać z chłopakami, dostosować do drużyny, nauczyć się funkcjonowania w niej. Po dwóch latach, wiem czego nie robić i co wykonywać lepiej - mówił.
W klubie często asystował, strzelał efektowne gole. Napędzał grę, świetnie wbiegał w wolne strefy boiska. Polski kibic nie mógł zrozumieć, o co tu chodzi. Że jeden zawodnik może się prezentować tak różnie. W kadrze Klich występował jednak bliżej środka, nie grał tak ofensywnie jak w Leeds. Dopiero na ostatnim zgrupowaniu został ustawiony wyżej bramki rywala i to zadziałało.
Z Bośnią i Hercegowiną (3:0) w październiku świetnie współpracował z Robertem Lewandowskim. Miał asystę przy golu kapitana kadry po idealnym podaniu za obrońców. Wydaje się, że to może być duet na dłużej. Obaj gracze "czują się" na boisku, Klich szuka Lewandowskiego. Gdy pomocnik jest ustawiony bliżej linii ataku, uwalnia wielki potencjał. Grzechem byłaby rezygnacja z takiego wariantu.
Rewanż za szybę
Mecz z Holandią będzie dla Mateusza Klicha trzydziestym występem dla reprezentacji. We wrześniu w Amsterdamie przegraliśmy z rywalem 0:1, po fatalnej grze, bez prób ataku. Klich będzie mógł się zrewanżować za tamtą porażkę i jeszcze jeden incydent.
Kiedyś, na parkingu podziemnym w Amsterdamie, ktoś wybił mu szybę w samochodzie. Dziś piłkarz kwituje to śmiechem, ale na pewno chce pokazać, czego się tam nauczył. A później z satysfakcją wyjechać w tamte strony na wakacje.
Mecz Ligi Narodów Polska - Holandia w środę 18 listopada o godzinie 20.45. Transmisje w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport oraz na platformie WP Pilot.
Jerzy Brzęczek odniósł się do zachowania Roberta Lewandowskiego. "Zachował się troszeczkę niefortunnie"
Liga Narodów: Polska - Holandia. Robert Lewandowski nadal ma problem z mięśniem uda