Zbigniew Boniek przekazał dobre wieści. Prezes PZPN wraca do Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: ONS.pl / Pawel Kibitlewski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
ONS.pl / Pawel Kibitlewski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
zdjęcie autora artykułu

Zbigniew Boniek jest już zdrowy i w sobotę wraca do Polski. Prezes PZPN, który od ponad dwóch tygodni przechodził COVID-19, przekazał, że jego dwa ostatnie testy dały wynik negatywny.

W tym artykule dowiesz się o:

- Dziś (tj. w czwartek - przyp. red.) rano dowiedziałem się o tym, że przeprowadzony we wtorek test dał wynik negatywny, a dosłownie przed chwilą otrzymałem informację, że dzisiejsze, poranne badanie również dało wynik negatywny. Jestem zdrowy i wracam do Polski - powiedział Zbigniew Boniek portalowi interia.pl.

U prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej zakażenie koronawirusem wykryto 23 października. Od tego czasu przebywał w izolacji w Rzymie. Chorobę przechodził bezobjawowo, jednak -  jak sam przyznał - ciągłe siedzenie w domu bardzo mu doskwierało.

Boniek przy okazji wypowiedział się też o sytuacji z meczu Legii Warszawa z Wartą Poznań. Tomas Pekhart i Igor Lewczuk wystąpili w spotkaniu mimo COVID-19. Po meczu przeszli testy, które dały wynik negatywny. Prezes PZPN uważa jednak, że ci piłkarze nie powinni byli wybiec na murawę.

- Moje zdanie jest następujące: patrząc racjonalnie wydaje mi się, że wypowiedź trenera Legii Czesia Michniewicza po meczu z Wartą była niefortunna. Jeśli ktoś ma objawy grypy czy utratę węchu, to prawda jest taka, że takiego osobnika należy izolować, a nie grać herosa, wpuszczając go na boisko - stwierdził.

Szef PZPN w sobotę przyleci do Polski, więc będzie mógł więc pojawić się na najbliższym spotkaniu reprezentacji Polski. Kadra Jerzego Brzęczka w środę (11.11) w meczu towarzyskim zmierzy się z Ukrainą.

Zobacz też: PKO Ekstraklasa: znamy sędziów na najbliższy weekend i hit Legia Warszawa - Lech Poznań Koronawirus. Ograniczenia w sporcie. Zbigniew Boniek przedstawił jasne stanowisko

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana końcówka meczu. Rozpacz, euforia i kolejny dramat

Źródło artykułu: