Październikowe okno było bardzo udane dla reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni najpierw pokonali Finlandię (5:1), później zremisowali z Włochami (0:0), by na koniec rozprawić się z Bośnią i Hercegowiną (3:0).
Po raz pierwszy od dawna trener Jerzy Brzęczek zyskał w oczach kibiców i ekspertów. Pojawiło się sporo komplementów pod adresem kadry prowadzonej przez tego szkoleniowca.
- Nie przeszedłem drogi od totalnego załamania do euforii. Zdroworozsądkowo oceniłem mecz w Amsterdamie i trzy ostatnie występy kadry. Żeby reprezentacja Polski w ogóle pomyślała o jakimkolwiek sukcesie, każdy z jej najważniejszych zawodników musi być w optymalnej formie fizycznej. We wrześniu większość nie była. W październiku wyglądało to lepiej - mówi Marek Koźmiński na łamach "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela syn legendarnego piłkarza
Trener Brzęczek w październikowych spotkaniach odważniej postawił na zawodników, na których do tej pory nie stawiał. Dobre wrażenie zrobili m.in. Karol Linetty, Jakub Moder czy Jacek Góralski. Kadra odniosła dobre wyniki bez kluczowych do tej pory Grzegorza Krychowiaka i Piotra Zielińskiego. Niektórzy zaczęli uważać, że ich czas już w reprezentacji Polski dobiegł końca i czas postawić na nowych zawodników. Z tymi opiniami nie zgadza się Koźmiński.
- Zostawiłbym w spokoju Grześka Krychowiaka, który - nie będąc w formie fizycznie - z Włochami grał przyzwoicie. Z Finlandią jego gra wyglądała gorzej, ale trzy dni później był bardzo dobry. To kluczowy zawodnik. Od Piotrka Zielińskiego też wymagam, by wygrywał mecze, bo stać go na to. Rzadko mu się zdarza, ale jeśli ktoś mówi, że kadra nie potrzebuje Krychowiaka i jeszcze, nie daj Boże dodaje: "oraz Zielińskiego", to słabo zna się na piłce. Obaj są cenni - podkreśla Koźmiński, który jest kandydatem na szefa PZPN. Już w lutym ogłosił, że będzie się starał o to stanowisko.
- Jestem wyrazistym człowiekiem, znanym w środowisku od ponad 30 lat i, jeśli mówię a, to potem się nie wycofuję. Jeśli się nie odzywam, to znaczy, że zastanawiam się, co powiedzieć albo jeszcze nie wiem. Nie żałuję, że w lutym powiedziałem o ubieganiu się o stanowisko prezesa związku. Zdanie podtrzymuję - przyznaje.
Wybory na szefa PZPN odbędą się w sierpniu 2021 roku.
Zobacz także:
Transfery. Wojciech Kowalczyk zakpił z Legii Warszawa i Arkadiusza Milika
Transfery. PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa zmniejsza kadrę. Dominik Nagy odchodzi