I tylko mistrzowie Polski mogą żałować, że oddają tak obiecującego piłkarza poniżej wartości.
Debiut w reprezentacji Polski przeciwko Finlandii Michał Karbownik zaczął od kiksu w polu karnym, ale nerwowość szybko znikła i potem było już coraz lepiej i lepiej. Skończył z efektowną asystą przy golu Arkadiusza Milika jako jeden z największych wygranych wysokiego zwycięstwa.
Dynamiczny, świetny w prowadzeniu piłki, udanie wchodzący w dryblingi, z wyczuciem tempa włączał się w akcje ofensywne. Jeśli tracił piłkę, to nie odpuszczał, ale z zaangażowaniem starał się ją odzyskać. Zadziwiał spokojem, jakby nie miał zaledwie 19 lat i nie debiutował w biało-czerwonych barwach.
ZOBACZ WIDEO: Liga Europy. Tomaszewski bezlitosny dla Michniewicza i Legii Warszawa. "Postanowiłem wykreślić ich z mojej pamięci"
- Michał z każdą minutą rósł. Ten jego spokój w grze wziął się z tego, że transfer wyczyścił mu głowę. Skończyły się spekulacje czy Napoli czy Parma. Wie już na czy stoi, gdzie będzie grał, jaki będzie miał kontrakt i na jaką ligę ma się przygotowywać - mówi agent Karbownika, Mariusz Piekarski.
Były zawodnik Legii Warszawa i reprezentacji Polski dodaje, że Brighton & Hove Albion to najlepsze co mogło się przydarzyć Karbownikowi na tym etapie kariery. - Obu nam bardzo odpowiadało rozwiązanie, że zostaje na wypożyczeniu w Legii do czerwca, chyba, że Anglicy zdecydują się ściągnąć go już w styczniu. Dzięki temu Michał zyskał czas, żeby podszkolić angielski, wzmocnić się fizycznie i rozwinąć piłkarsko. Do tego będzie oglądał mecze przyszłych kolegów, przyjdzie do klubu lepiej rozumiejąc jak grają, jakie warianty stosuje trener itp. Słowem na pierwszym treningu w Brighton w lipcu przyszłego roku będzie mu łatwiej, niż gdyby zjawił się tam jutro.
Przede wszystkim zaś zdaniem Piekarskiego do lipca zdefiniuje się na jakiej pozycji najlepiej się czuje - lewej czy prawej obronie, na skrzydle jak w reprezentacji czy w środku pola. Klub w komunikacie ogłosił, że sprowadza go jako obrońcę, tymczasem on sam chciałby wrócić do gry w środku. Na tej pozycji zachwalał go też Piekarski i tam właśnie zaczął wystawiać Karbownika nowy trener Legii, Czesław Michniewicz.
- Ja się wcale nie upieram, żeby grał w środku. Po prostu widziałem jak świetnie tam się prezentował w drużynach młodzieżowych, jeszcze długo przed debiutem w Legii. Zdobywa teren nie podaniem jak Jakub Moder, z którym trafili do Brighton, ale prowadzeniem piłki i dryblingiem "jeden na jeden" jak Karol Linetty. Widziałem go w środku, bo w większości topowych klubów Europy trenerzy wolą mieć na lewej obronie, lewonożnych obrońców. Co innego na skrzydle. Ale obaj nie mamy żadnego ciśnienia, że to musi być tylko "ósemka" albo "szóstka". On sam chce grać kombinacyjnie, ale jest mu obojętne, gdzie go trener ustawi - tłumaczy Piekarski.
Dodaje, że Brighton na pewno będzie analizować występy Karbownika, jak choćby ten z Finlandią i w czerwcu podejmie decyzję jak najlepiej go wykorzystać. Wiedzą, że kupili bardzo uniwersalnego, utalentowanego zawodnika, który sprawdzi się i na obu bokach defensywy i w wariancie gry z trójką obrońców i jako pomocnik.
Wyjątkowym opanowaniem i spokojem rutyniarza z Finlandią Karbownik pokazał też, że kompletnie nie obeszła go internetowa spina między kibicami Lecha i Legii o cenę za piłkarzy obu klubów, których pozyskał Brighton. Fani Kolejorza triumfowali, że Jakub Moder kosztował dwa razy więcej.
Tyle, że wynikało to z pozycji negocjacyjnej obu klubów. Lech po sprzedaży Roberta Gumnego do Augsburga i Kamila Jóźwiaka do Derby, a przede wszystkim po awansie do fazy grupowej Ligi Europy i związanej z tym perspektywie zarobków, nie czuł presji, żeby sprzedawać kolejnych zawodników w tym oknie transferowym.
Co innego Legia, która o europejskich pucharów odpadła czwarty rok z rzędu, tymczasem wpływy z Ligi Europy zostały ujęte w budżecie na ten sezon. Dziurę musiał załatać transfer Karbownika.
- Michał już wiele miesięcy temu deklarował, że rekordy go nie interesują. Że wolałby przejść do klubu bez rekordu, ale w nim grać, niż pobić transferowy rekord ekstraklasy, ale siedzieć na ławce i pozostać jedynie "rekordem". Te kwestie w ogóle nie mają dla niego znaczenia - mówi Piekarski.
Strata tak wszechstronnego, tak perspektywicznego zawodnika, co unaocznił jego debiut w kadrze Jerzego Brzęczka, to kolejna "kara" dla Legii za organizacyjny chaos i karuzelę trenerów i ich koncepcji.
O ile w przypadku Lecha sprzedaż Modera z wypożyczeniem do końca sezonu jest zjedzeniem ciastka i posiadaniem go nadal. Ponieważ pomoże klubowi w LE. O tyle w przypadku Legii, Karbownik przyda się jej wyłącznie jako ekskluzywny młodzieżowiec, ponieważ zostałaby tylko z jednym.
On sam zaś bez presji, świadomy swojej przyszłości może spokojnie przygotowywać się do Euro 2021, którego po środowym debiucie jest o wiele bliżej niż parę tygodni temu.
Zobacz także: Polska - Finlandia. Jerzy Brzęczek: Młodzi pokazali się z naprawdę dobrej strony
Zobacz także: Polska - Finlandia. Grzegorz Lato: Psychicznie kadra się podbuduje, ale rywal był bardzo słaby