Liga Europy: Legia wykonała zadanie. Wygrała z Dritą i awansowała

PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa cieszą się z bramki
PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa cieszą się z bramki

Legia Warszawa pokonała Dritę Gnjilane 2:0 i awansowała do IV rundy eliminacji Ligi Europy. To była pewna wygrana, ale bez fajerwerków. Rywalem mistrzów Polski w walce o fazę grupową będzie Karabach Agdam z Azerbejdżanu.

Tak właśnie Legia powinna rozprawiać się z rywalami pokroju Drity. Nawet, gdy nie jest w najwyższej formie, bo ewidentnie nie jest. Początek meczu z rywalem z Kosowa przypominał niestety wcześniejsze spotkania mistrzów Polski w pucharach, ale nie zakończył się wpadką. Legioniści nie pozwolili, by przeciwnicy zauważyli ich słabe strony. Na przykład kłopoty ze skonstruowaniem składnej akcji pod polem karnym albo problemy z szybkim odbiorem. Dziwi zwłaszcza to, że do pewnego momentu piłkarze Legii nie górowali wyraźnie nad drużyną, która dopiero drugi raz rywalizuje w europejskich pucharach.

Czesław Michniewicz miał trzy dni, żeby przygotować zespół na ten mecz. Nie chciał tracić czasu na szukanie lokum w Warszawie, dlatego zamieszkał w ośrodku treningowym klubu. Gdyby zawiódł w czwartek, mógłby się nawet nie rozpakowywać. Nowy szkoleniowiec drużyny poszedł w sprawdzony schemat - postawił na dośrodkowania. Tym straszyła Legia Aleksandara Vukovicia albo przynajmniej chciała. Trudno było w tak krótkim czasie wybić starą metodę z głów zawodników i - jak pokazał mecz, nawet dobrze, że nie udało się tego zrobić.

Wrzutki, na które nie mogli już patrzeć kibice, przyniosły gospodarzom gole i dały awans. Filip Mladenović wykorzystał swój największy atut i najpierw podał na głowę Pawła Wszołka z akcji, a później dośrodkował z rzutu rożnego do Tomasa Pekharta. Te dwa zagrania obrońcy dały Legii dwie bramki. Wszołek wykończył akcję nabiegając w kierunku bramki, a Pekhart strzelił z bliskiej odległości. Mladenović był też sam bliski strzelenia gola. Na początku spotkania ładnie przymierzył z rzutu wolnego, ale trafił w poprzeczkę.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"

Legia miała kontrolę nad meczem, przeważała, czasem dominowała. Ale to nie było "to". Nie możemy mówić o przyjemnym dla oka futbolu. Przeważało wykonywanie założeń, by za wszelką cenę zrealizować cel.

Niepokojące, że pod bramką gospodarzy zrobiło się kilka razy nerwowo. Artur Boruc musiał nawet ratować drużynę. Goście z Kosowa wychodzili z szybkimi kontrami, ale najczęściej brakowało im jakości, by oddać groźny strzał. Lepszy zespół mógłby to wykorzystać. Legia nie powinna się również tak głęboko cofać z rywalem, który nie miał czym straszyć.

Mistrz Polski miał jeszcze kilka okazji, mógł wygrać wyżej, ale najważniejsze, że zwyciężył bez większych kłopotów. Za tydzień Legia zagra o awans do fazy grupowej Ligi Europy z Karabachem Agdam. Klub z Azerbejdżanu jest faworytem. Michniewicz będzie musiał przygotować coś więcej.

Legia Warszawa - Drita Gnjilane 2:0 (2:0)
1:0 - Paweł Wszołek 24'
2:0 - Tomas Pekhart 43'

Legia: Artur Boruc - Josip Juranović, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Bartosz Slisz, Michał Karbownik, Paweł Wszołek, Luquinhas (67. Bartosz Kapustka), Joel Valencia (63. Walerian Gwilia) - Tomas Pekhart (72. Jose Kante).

Drita: Faton Maloku - Vladica Brdarovski, Fidan Gerbeshi, Ardian Cuculi, Ilir Blakqori - Bujar Shabani, Hamdi Namani, Xhevdet Shabani, Astrit Fazliu, Almir Ajzeraj - Kastriot Rexha.

Żółte kartki: Wieteska, Wszołek - Namani

Sędziował: Halis Ozkahya (Turcja)

Widzów:
brak

Czytaj także:
Liga Europy: Apollon Limassol - Lech Poznań. Koncert na Cyprze! "Kolejorz" awansował w piorunującym stylu!
Eliminacje mistrzostw świata 2022 wystartują w marcu

Źródło artykułu: