Jakub Łabojko to kolejny po Przemysławie Płachecie i Damianie Kądziorze polski piłkarz, który w krótkim czasie przeszedł drogę z niższej ligi do Europy. Płacheta rok temu występował w I lidze, a dziś jest w Norwich City na zapleczu Premier League. Kądzior w trzy lata wspiął się z I-ligowych Wigier Suwałki do SD Eibar z wymarzonej LaLigi, po drodze debiutując w Lidze Mistrzów w barwach Dinama Zagrzeb.
Łabojko natomiast jeszcze cztery lata temu występował w IV-ligowym Ruchu Radzionków, czyli na piątym szczeblu rozgrywkowym w Polsce, a teraz zagra we włoskiej Serie B w barwach w Brescii Calcio (w ubiegłym sezonie w tym klubie występował Mario Balotelli). Damian Galeja, który prowadził go w Radzionkowie, uważa, że 23-latek bardzo rozsądnie wybrał nowy klub.
- Nikogo tu nie mam zamiaru obrazić, ale Brescia to nie jest klub z samego topu piłki włoskiej. Nie jest to zespół z gatunku tych, gdzie presja ze strony kibiców, prasy, specjalistów, byłaby bardzo duża. Dlatego jest to dobry klub dla rozwoju młodego zawodnika - podkreśla Galeja, dodając: - Opinia publiczna nie będzie się na Kubie aż tak mocno koncentrowała, jakby to było w klubie z wyższej półki.
ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"
Krok wstecz i skok naprzód
Urodzony w Tarnowskich Górach Łabojko to wychowanek Piasta Gliwice, ale w Gliwicach nie do końca poznali się na jego potencjale. Odszedł z klubu jeszcze jako nastolatek. Przykuł jednak uwagę trenera Galeji, który dostrzegł jego talent jeszcze na etapie rozgrywek juniorskich. I namówił go do gry w IV-ligowym Ruchu Radzionków.
- Właśnie na podstawie meczów juniorów wyrobiłem sobie o nim pierwszą opinię. Na początku, na podstawie tych obserwacji, polecałem Kubę innemu klubowi, ale tam nie było zainteresowania, więc sam zdecydowałem się ściągnąć go do niższej ligi, udało się - opowiada WP SportoweFakty Galeja, dziś pracujący jako trener edukator PZPN.
Zastrzega, że patrzył na młodego pomocnika nie tylko przez pryzmat tego, co może dać drużynie tu i teraz, ale nawet za dwa, trzy lata. - Od początku było widać w tym chłopaku spory potencjał. Natomiast sam jestem pozytywnie zaskoczony, jak szybko ten potencjał wykorzystał i jak szybko trafił do zagranicznego klubu - przyznaje teraz Galeja.
Umiltà, determinazione e tanta voglia di fare bene
— Brescia Calcio BSFC (@BresciaOfficial) September 18, 2020
Questo il credo di Łabojko #crediAmoci#ForzaBrescia pic.twitter.com/JsFES83xfD
Jako nastolatek Łabojko był sprawdzany również w defensywie, ale w Radzionkowie dostrzegli jego inne atuty. - W rozgrywkach juniorskich Kuba grywał też na środku obrony. Ale mój odbiór tego zawodnika był inny - postrzegałem go jako środkowego pomocnika. Zauważyłem, że to potencjalny pomocnik "box to box", czyli klasyczna "8", która potrafi zarówno odebrać piłkę, jak i rozegrać, a nawet wykończyć akcję - zaznacza Galeja.
Współpracował z Łabojką przez pół roku. - Nie było łatwo go przekonać do przyjścia do tego klubu. Wówczas Kuba miał bowiem jeszcze inną ofertę, z wyższej ligi. Początkowo wydawało się więc, że przejście do zespołu z Radzionkowa to dla niego krok wstecz - przyznaje nasz rozmówca. Wraz z działaczami przekonał jednak piłkarza, że pozorny krok wstecz, to może być tak naprawdę skok do przodu w piłkarskim rozwoju.
- Mieliśmy pomysł na Kubę. I to przekonało go, by zdecydować się na Ruch. Tym pomysłem było odpowiednie środowisko treningowe do rozwoju młodego piłkarza. W tamtym momencie w Ruchu byli zarówno zawodnicy młodzi, jak i bardziej doświadczeni. To sprzyjało wzajemnej edukacji. Dzięki temu Kuba rywalizował w zespole z ludźmi w podobnym wieku, ale zarazem miał też wokół siebie zawodników z przeszłością z I ligi, czy nawet ekstraklasy. Miał się od kogo uczyć - podkreśla Galeja. Jednym z tych doświadczonych graczy był wówczas m.in. zmarły niedawno Piotr Rocki.
Inteligencja i kurs trenerski
Galeja broni się jednak przed sformułowaniem, że to on ukształtował Łabojkę taktycznie jako środkowego pomocnika: - Kuba się sam ukształtował. To kwestia jego pracy, jego podejścia. Natomiast w odpowiednim momencie trafił na dobre środowisko - najpierw w Ruchu, potem w Rakowie Częstochowa, a wreszcie w Śląsku Wrocław. Jako nastolatek Kuba miał duże umiejętności techniczne, był dobrze przygotowany motorycznie, a wówczas dostał od nas dużo wiedzy typowo taktycznej. Dobrze się w tym odnalazł i trzeba przyznać, że sam łaknął tych informacji.
Co takiego miał w sobie Łabojko, że akurat jemu udało się w ciągu kilku lat przebić z IV ligi na poziom ekstraklasy, a nawet za granicę?
- To kwestia charakteru i inteligencji. On wiedział od początku, czego chce, potrafił sobie ustawić priorytety życiowe. Nawet to, że rozpoczął w pewnym momencie kurs trenerski UEFA B, to był sygnał, że chce patrzeć na piłkę również bardziej analitycznie - zdradza Galeja. - Namawiałem go zresztą na to. Nie chodzi o to, że on już teraz myślał, co będzie robił po zakończeniu kariery. Chodziło o to, by spojrzeć na piłkę z innej perspektywy - tłumaczy.
Jakub c'è.
— Brescia Calcio BSFC (@BresciaOfficial) September 18, 2020
Łabojko è un nuovo giocatore del Brescia.
https://t.co/r8fpN0D6IF#Witamy#crediAmoci#ForzaBrescia pic.twitter.com/SVHq1tJoNq
Łabojko podjął też studia, ale musiał je odłożyć, bo to piłka stała się priorytetem. Najpierw w Rakowie, a potem w Śląsku rozwijał się coraz dynamiczniej.
- Jestem jednak przekonany, że do edukacji wróci, bo on mądrze sobie układa cele - uważa trener Galeja. I podaje też inny przykład, świadczący o tym, że młody pomocnik bardzo poważnie traktuje swoją karierę: - Z tego, co wiem, rozpoczął w pewnym momencie indywidualną współpracę z trenerem, który mu przygotowywał pełne pakiety analityczne.
Warto szukać
Zarówno Łabojko, jak i wspomniani wcześniej Płacheta czy Kądzior, są dowodem na to, że klubom ekstraklasowym powinno zależeć na bacznej obserwacji rodzimych niższych lig, a nie jedynie na tęsknym spoglądaniu w notesy zagranicznych menedżerów.
- Trzeba sobie jednak powiedzieć, że dla klubów ekstraklasowych poziom IV ligi to już poziom zbyt niski dla potrzeb skautingu. Tu granicą jest trzecia liga - do tego poziomu kluby z ekstraklasy zwykle szukają zawodników. Natomiast dla drużyn z I i II ligi, gdzie te budżety na transfery są mniejsze, IV liga to już jest miejsce, gdzie da się wyszukać młodych zawodników z potencjałem - uważa Galeja.
- Takiemu nastolatkowi z poziomu IV ligi przeskoczyć bezpośrednio na poziom ekstraklasy byłoby już bardzo trudno. Z powodów motorycznych, taktycznych. Natomiast możliwa jest droga krok po kroku, czyli najpierw np. II liga, a potem przeskok wyżej. Zawsze potrzebna jest jednak odrobina farta, by móc zaistnieć - dodaje szkoleniowiec.
Takiego "farta", również w postaci właściwych ludzi wokół siebie, kiedyś miał choćby Jakub Błaszczykowski. Choć Galeja zastrzega, że to akurat był wyjątkowy przypadek. - Kuba Błaszczykowski na poziomie IV ligi wyprzedzał zdecydowanie wszystkich. On już wtedy był bardzo wyróżniającym się graczem - wspomina.
Droga Łabojki - przez IV ligę i klub z Częstochowy - po części jednak przypomina drogę Błaszczykowskiego. Teraz przekonamy się, jak kariera pomocnika będzie się rozwijać dalej, już po transferze do Włoch. Zdaniem trenera, Brescia kupując Łabojkę, musiała mieć konkretny plan na jego rozwój. Na pewno na poziomie Serie B łatwiej będzie mu o regularną grę niż w klubie z nieco wyższej półki. A czy Łabojko odnajdzie się w bardzo ceniącej taktyczną dyscyplinę włoskiej piłce?
- Kuba jest typem zadaniowca. Jakby się mu powiedziało - tak obrazowo rzecz ujmując - że ma stać cały mecz w środkowym kole boiska, to on tam będzie stał. Na pewno jest to osoba, która będzie skrupulatnie wykonywała taktyczne zalecenia sztabu trenerskiego włoskiego klubu - zapewnia Galeja.
Czytaj również:
PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Śląsk Wrocław. Stefan Savić: Kluczowa była rozmowa ze Skowronkiem, a nie Błaszczykowski
PKO Ekstraklasa. Cracovia. Rivaldinho: Ojciec to mój bohater, doradca i trener. Przyleci na mecz Pasów [WYWIAD]