Transfery. Polskie kluby traciły mln złotych. FIFA w końcu zmieniła przepisy

Materiały prasowe / Andrzej Bolisęga / Na zdjęciu: Andrzej Bolisęga, prezes Lechii Dzierżoniów, prezentuje swój apel do FIFA
Materiały prasowe / Andrzej Bolisęga / Na zdjęciu: Andrzej Bolisęga, prezes Lechii Dzierżoniów, prezentuje swój apel do FIFA

- Chyba nikt wcześniej nie zdawał sobie sprawy, ile pieniędzy ucieka klubom - tłumaczy WP SportoweFakty Andrzej Bolisęga, który głośno mówił, że przepisy FIFA powinny zostać zmienione. Udało się i teraz polskie kluby nie będą stratne.

Gdy Krzysztof Piątek przechodził z Genui do Milanu za 35 mln euro, Lechia Dzierżoniów mogła się tylko irytować, że gigantyczne, jak dla klubu tej wielkości, pieniądze przejdą im koła nosa. Wszystko dlatego, że pięć procent w ramach "opłaty solidarnościowej" było rozdzielane pozostałym klubom, w których piłkarz był zarejestrowany - ale tylko w przypadku transferu międzynarodowego. Przy transakcji Piątka do podziału byłoby ponad 7 mln złotych.

- Lechia nic nie dostała wtedy - opowiada nam prezes Lechii Dzierżoniów Andrzej Bolisęga i dodaje: - To była czara goryczy, która przelała się wówczas przez nasz klub. Od początku apelowałem, naciskałem, głośno mówiłem o tym, że trzeba zmienić przepisy. Nawet udzieliłem wywiadu dla "La Gazzetta dello Sport", w którym powiedziałem, że jest to niesprawiedliwe i powinno być zmienione. Kluby, które wyszkoliły piłkarzy, powinny czerpać korzyści ze swojej działalności.

Wywiad odbił się bardzo głośnym echem w całych Włoszech. Małe kluby zaczęły nagle liczyć, ile pieniędzy tracą przez przepisy FIFA. Sam Bolisęga podkreśla, że to był "przełom".

ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"

W Polsce również mocno naciskał na zmianę przepisów. Rozmawiał m.in. z wiceprezesem Polskiego Związki Piłki Nożnej Andrzejem Padewskim. Ten mówił o całej sprawie Zbigniewowi Bońkowi. Ostatecznie dyskutowano o niej na zarządzie FIFA. - To był mój priorytet i nie ukrywam, że po moich głośnych listach dotyczących tego problemu, małe kluby okazywały mi wsparcie - przyznaje Bolisęga.

Zarobią na Miliku

Lada moment Arkadiusz Milik ma odejść z Napoli. Tego lata Karol Linetty przeszedł z Sampdorii Genua do Torino i obłowił się Lech Poznań (otrzyma około 1,5 mln zł). To pierwsze okno transferowe, gdy działają już nowe przepisy FIFA. Gdyby Linetty trafił do Torino w styczniu tego roku, Kolejorz nie zobaczyłby złamanego grosza.

Teraz przy transferze Milika ucieszy się przede wszystkim Rozwój Katowice. Milik debiutował w tym klubie w wieku 16 lat. W tamtym roku głośno było o tym, że pożyczał pieniądze Rozwojowi.

Dla 4-ligowca to będzie potężny zastrzyk finansowy. Jeśli Milik faktycznie za 18 mln euro przeniesie się do innego klubu (tyle miała zapłacić AS Roma), to do podziału będzie około 4 mln złotych. Skorzysta na tym także Górnik Zabrze, gdzie w 2011 roku Milik trafił z Rozwoju.

- Jestem bardzo zadowolony, ponieważ otwiera to przed małymi klubami kolejne możliwości pozyskiwania pieniędzy na swoje funkcjonowanie - przyznaje Bolisęga.

- Lechia jest w tym momencie najbogatszym klubem czwartoligowym w Polsce - uśmiecha się prezes klubu i dodaje: - W ostatnim czasie dostaliśmy nie tylko pieniądze za Krzyśka Piątka po transferze do Herthy, ale też za Patryka Klimalę do Celtiku Glasgow. To też był zawodnik, który spędził u nas kilka sezonów.

Zobacz takżeZłoty But: Robert Lewandowski rozpoczął strzelanie, ale Mateusz Klich jest wyżej

Zobacz takżeBundesliga. Pięciolecie wybitnego wyczynu Roberta Lewandowskiego. 5 goli w 9 minut (wideo)

Źródło artykułu: