Premier League. Jarosław Jach: Anglicy oglądali mnie w Rakowie i chcieli, żebym wrócił

Agencja Gazeta / Kuba Atys / Na zdjęciu: Jarosław Jach
Agencja Gazeta / Kuba Atys / Na zdjęciu: Jarosław Jach

- Angielski klub przydzielił mi trenera, który obserwował moją grę w Polsce i regularnie podsyłał analizy, co mam poprawić. A potem mnie wezwali. No i wróciłem, i to w dobrym stylu - opowiada Jarosław Jach, który zadebiutował w Crystal Palace.

W meczu Pucharu Ligi z AFC Bournemouth (były klub Artura Boruca) Jach zagrał 90 minut. W serii rzutów karnych strzelił gola. Crystal Palace odpadło, ale polski obrońca nie zawiódł. Jach zadebiutował w Crystal Palace po 2,5 roku. Po transferze z Zagłębia Lubin zimą 2018 roku nie dostał szansy. Zaczęły się wypożyczenia do Turcji, Mołdawii i Polski. Na pół roku do Rizesporu, później do Sheriffa Tiraspol i na koniec do Rakowa Częstochowa. Takie rzucanie zawodnika po różnych krajach mogło wskazywać, że Anglicy chcą przeczekać, aż jego 3,5-letni kontrakt wygaśnie.

Pod obserwacją

Ale piłkarz był cały czas obserwowany. Dostał swojego opiekuna - Marka Brighta. Były piłkarz Crystal Palace analizował grę Jacha w polskiej ekstraklasie. - Mark wycinał fragmenty moich występów w Rakowie Częstochowa i wysyłał mi filmiki z oceną zagrań - opowiada nam piłkarz. - Pokazywał w klipach wideo, co powinienem poprawić, a w których aspektach robię postępy. Brałem na te uwagi delikatną poprawkę, ponieważ czasem pewne zagrania wynikały z taktyki, ale mimo wszystko starałem się korygować błędy. Do tego dochodziły też odprawy z trenerem Papszunem, czyli de facto miałem dwie analizy po każdym spotkaniu - wspomina Jarosław Jach.

Pracownik Crystal Palace ocenił naszego gracza pozytywnie. - Mark był zadowolony zwłaszcza z okresu moich występów przed pandemią. Całokształt ocenił jako bardzo udany. Już sam regularny kontakt z nim dawał mi do zrozumienia, że nie jestem w Anglii skreślony, a klub dodatkowo przedłużył ze mną umowę o rok - komentuje obrońca. - Mark w ostatnim okresie mocno mnie wspierał. Mówił, żebym mocno zasuwał, to dostanę szansę po powrocie. Był też w bezpośrednim kontakcie z pierwszym trenerem Royem Hodgsonem i informował go o moich postępach - komentuje piłkarz.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"

Nawałka czekał

Transfer do Anglii był dość ryzykownym krokiem zawodnika, zwłaszcza że obrońca miał dużą szansę wyjechać na mistrzostwa świata do Rosji. Adam Nawałka widział w Jachu podstawowego zawodnika w ustawieniu z trójką obrońców. Testował go w meczach towarzyskich - z Urugwajem i Meksykiem. Jach zagrał całe spotkania i wypadł bardzo dobrze, dlatego Nawałka nie był zadowolony z jego transferu. Piłkarz miał pewne miejsce w Zagłębiu, a w Anglii małe szanse na regularne występy.

I przeczucia selekcjonera się sprawdziły. Jach przez następną rundę nie zagrał, tylko raz usiadł na ławce rezerwowych. Nawałka mówił później, że zawodnik sam wypisał się z kadry na mundial. Ale mimo trudnego startu piłkarz nie żałuje tego wyboru. - Dostałem ofertę nie do odrzucenia. Pojawiła się niepowtarzalna szansa i nawet nie zastanawiałem się nad innym wyborem. Wiem, że początek nie był udany, ale warto było czekać. To był dla mnie zupełnie normalny ruch z delikatną nutką szaleństwa - opowiada.

Już bez "grzałki"

Uwagi angielskich trenerów wziął sobie do serca. Przez ponad dwa lata zrobił spory postęp. W samej grze, ale też w przygotowaniu fizycznym. - Kilka dni temu mieliśmy w Crystal Palace szczegółowe badania. Przez trzy lata przytyłem siedem kilogramów, ale spadł mi poziom tkanki tłuszczowej. Czyli wszystko przekułem w mięśnie. Do tego udało się zachować przy tym dynamikę i szybkość. Ten drugi element nawet poprawiłem - porównuje.

Z piłką przy nodze jest dziś spokojniejszy. - Wcześniej było trochę nerwów, za szybko chciałem pozbyć się futbolówki. Teraz gram spokojniej, to przyszło z doświadczeniem. Wypożyczenia też zaprocentowały. Zagrałem w europejskich pucharach, w lidze tureckiej. Wróciłem do korzeni, do Polski, ale w roli lidera składu - wymienia. - Dzięki temu czuję się lepszym piłkarzem niż dwa lata temu. Gram pewniej w defensywie - przekonuje.

Treningi cięższe od meczu

Poziom treningów w Anglii porównuje do intensywności w meczu, czasem jest nawet trudniej. Piłkarz jest w zespole od początku okresu przygotowawczego. - Można się zmęczyć. Często powtarzamy na przykład ćwiczenie, w którym pięciu napastników atakuje dwóch stoperów. I tak kilka razy z rzędu - kontynuuje. - Mniej jest taktyki, a więcej zachowań meczowych, ale to już zależy od preferencji trenera. Ja oceniam takie zajęcia na plus, bo czuje się po nich lepiej fizyczne - tłumaczy.

Jach cały poprzedni sezon podporządkował temu, by przygotować się do powrotu do Anglii. W Rakowie był podstawowym zawodnikiem, zagrał w 24 meczach i strzelił dwa gole. - Raków miał opcję, żeby mnie wykupić. Czułem się tam bardzo dobrze i gdyby doszło do konkretów, może nawet rozważyłbym pozostanie w drużynie. Powstaje tam bardzo ciekawy projekt i na pewno drużyna będzie się rozwijać. Ale przede wszystkim walczyłem o szansę pokazania się w Anglii - opowiada Jach.

Drugi karny w karierze

W meczu Pucharu Ligi z AFC Bournemouth wyszedł w pierwszym składzie na lewej obronie, choć Jach przywykł do gry w środku. Na początku miał obawy, ale szybko się dostosował. - Miałem więcej pracy, musiałem częściej podłączać się do akcji ofensywnych, zdecydowanie więcej było też pojedynków. Drugi raz w życiu podszedłem do rzutu karnego. W Rakowie mi się nie udało, ale z Bournemouth oddałem pewny strzał. Debiut ocenię jako przyzwoity. Na pewno daje nadzieje na przyszłość - mówi nam piłkarz.

Jach się jednak nie czaruje. Wie, że w klubie z Londynu, który gra na najwyższym poziomie rozgrywkowym, zadebiutował ze względu na rotację w składzie. - Zagraliśmy drugim garniturem, trener szukał dla mnie nowego rozwiązanie, bo kontuzję miał Patrick van Aanholt. Jestem realistą, na pewno trudno będzie mi z nim walczyć o miejsce w pierwszym składzie, ale chcę pokazywać na treningu, że utrzymuje poziom, robię postępy i jestem do dyspozycji - komentuje zawodnik.

Od Hodgsona usłyszał, że nie zawiódł. Asystent szkoleniowca Ray Lewington potwierdził to w rozmowie z oficjalną stroną klubową. - Wcześniej Jach nie grał, ale po otrzymaniu szansy pokazał, że robi postępy. Uważam, że wypadł dobrze - ocenił naszego piłkarza Lewington.

Jach: - Raz bardzo dobrze dośrodkowałem, byliśmy blisko strzelenia gola. Kilka razy dobrze wyszliśmy spod pressingu na mojej stronie boiska. Na początku zastanawiałem się, czy wyczuję tempo wejścia w akcję ofensywną, bo nie gram na ogół z boku. Zaprezentowałem taki poziom, jak chciałem - twierdzi.

- Trener był zadowolony z gry defensywy. Nie był też zły po porażce, niewiele nam zabrakło do awansu. Karne były szalone, nasz bramkarz obronił jedenastkę, później sam nie trafił. Prawie wybronił kilka innych strzałów. Nie zlekceważyliśmy rywala. Trener Hodgson dał odczuć, że zagrałem solidnie - komentuje.

Musi czekać

Debiut w Premier League to jednak nie taka prosta sprawa. Jach to wie. - Podchodzę do tego z dystansem. Na występ w lidze angielskiej trzeba czegoś więcej. Nie mamy sparingów lub meczów pucharowych. Mam nadzieję, że przekonam trenera postawą w treningach. Na pewno w najbliższym czasie miejsce w meczowej kadrze będzie dla mnie wyróżnieniem. A to możliwe, bo mamy kłopoty kadrowe - kończy piłkarz.

Hubert Kostka: Jerzy Brzęczek został selekcjonerem za późno

Tomasz Kuszczak. Biznesmen z Teatru Marzeń

Komentarze (2)
avatar
PitStomilFAN
18.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Każdy Polak grający w najmocniejszych ligach cieszy. Oby Pan Jarek na stałe zagościł w składzie Crystal Palace, choć droga do tego rzeczywiście wyboista. To także by była kolejna opcja dla nasz Czytaj całość
Jab
18.09.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Z takim podejściem do wykonywanej przez siebie pracy jest na prostej drodze do sukcesu .