Liga Mistrzów. RB Lipsk - Atletico Madryt. Roman Kosecki: U Diego liczy się cel

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Diego Simeone
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Diego Simeone

Diego Simeone puszczał w autokarze utwór "Eye of the tiger" i śpiewał, wręcz krzyczał - opowiada Roman Kosecki. Jego były klub, Atletico Madryt, zagra w środę z RB Lipsk w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Kosecki i Simeone grali razem przez rok (1994-95). Obecny trener Atletico już wtedy słynął ze specyficznego motywowania drużyny. - Obaj mieliśmy mocne charaktery, ale lubiłem Diego. Jego zachowanie miało duży wpływ na zachowanie piłkarzy. Potrafił wzniecić pożar, postawić nas na baczność. Na boisku był nieustępliwy, dziki. Potrafił się wkurzyć, ale przede wszystkim od zawsze świetnie motywował - opowiada Kosecki.

I podaje przykład. - Uwielbiał budować atmosferę. Czekał aż zbliżymy się autokarem do stadionu po to, żeby było widać kibiców i światła jupiterów. Gdy fani kręcili się już przy busie, Diego włączał na cały regulator utwór "Eye Of The Tiger". Wstawał ze swojego siedzenia i śpiewał ile miał pary w gardle. Krzyczał! To było coś pięknego, mieliśmy ciarki. Byliśmy gotowi na wojnę - mówi Kosecki.

Liczy się cel

Simeone wygrał ligę hiszpańską z Atletico Madryt jako piłkarz i trener. Będąc szkoleniowcem, dołożył jeszcze kilka innych trofeów: Puchar Króla, Superpuchar Hiszpanii. Błyszczał przede wszystkim na arenie międzynarodowej: zwyciężył dwukrotnie Ligę Europy, dwa razy wygrał Superpuchar Europy, ale w Lidze Mistrzów przegrał dwa finały.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

- Znając jego charakter, musiał wyryć sobie napis "Liga Mistrzów" na ścianie. Diego nie spocznie, dopóki jej nie wygra - zapewnia Kosecki. - To zupełnie inne Atletico od tego z lat 90. Dzisiejszy zespół jest mieszanką różnych stylów. Trochę hiszpańskiego, włoskiego i francuskiego. Przede wszystkim liczy się jednak "defensywka". Bronić do upadłego, a ostatkami sił zaatakować. Skąd ja to znam... Cały Diego! - śmieje się Kosecki.

Atletico w tej edycji LM po heroicznym boju wyeliminowało w 1/8 Liverpool. Po dogrywce drużyna Simeone wygrała na Anfield 3:2, mimo że przegrywała już 0:2.

- To są walczaki, dlatego jestem przekonany, że Atletico przejedzie się po Lipsku. U Diego liczy się cel. Zastanawiam się, który zespół jest lepszy: nasz z 95 roku, czy obecny? My mieliśmy na pewno więcej gwiazd. W dzisiejszym Atletico zawodnicy dorabiają się nazwisk poprzez udane występy. Nie trafiają tam gwiazdy. Myślę, że to bardzo dobra droga, stąd pewnie tyle sukcesów klubu - komentuje były gracz drużyny.

Przykuć się do płotu

Kosecki nie chce odpowiedzieć, czy Simeone wystawiłby go dziś w składzie swojego zespołu. - To tak jakby porównać szybkość Porsche z lat 70. i obecnych czasów - puszcza oko. - Zawsze się dogadywaliśmy, pewnie i dziś byśmy się porozumieli - dodaje.

Były reprezentant Polski chwali klub za rozwój biznesowy, sportowy i odejście od skandali. Ale jednego dalej nie może przeboleć. - Łezka kręciła mi się w oku, gdy rozbierano stary stadion. Nowy obiekt jest przepiękny, fantastyczny, ale na Vicente Calderon zostawiłem trochę zdrowia. Żałuję, że w geście protestu nie przykułem się do płotu - kończy Kosecki.

Mecz RB Lipsk - Atletico Madryt w środę 13 sierpnia o godzinie 21.00.

Transfery. PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa kusiła Kamila Grosickiego

Reprezentacja. Mecze Polaków bez kibiców

Źródło artykułu: