Kamil Górniak: Jak oceni pan potyczkę Stali z Motorem?
Mirosław Kosowski: Było to pożyteczne spotkanie dwóch równorzędnych zespołów. Na razie jesteśmy na etapie budowania nowej drużyny, dlatego testowaliśmy kilku piłkarzy. Wynik po pierwszej połowie odzwierciedlał przewagę gospodarzy, natomiast w drugiej części gry byliśmy lepszą ekipą, mieliśmy groźniejsze sytuacje i w końcówce zdobyliśmy wyrównującą bramkę.
Motor ze Stalą nie zaprezentował się źle.
- Wydaje mi się, że piłkarsko jesteśmy dobrze przygotowani, co było widać w sobotę w drugiej połowie. Momentami nasz gra mogła się podobać i wydaje mi się, że wszyscy, którzy przyszli na stadion, zarówno ze Stalowej Woli jak i Lublina, powinni być tym spotkaniem usatysfakcjonowani.
Skład Motoru był budowany z myślą o drugiej lidze a nie o pierwszej.
- Trzon drużyny, który udało się utrzymać, to zawodnicy, którzy w przeszłości grali w Motorze Lublin w pierwszej lidze. Wydaje mi się, że jest to ważny czynnik przy budowaniu naszego zespołu. Potrzebujemy teraz dobrać do kadry praktycznie tylko kilku graczy. Wtedy będzie można powiedzieć, że dysponujemy pierwszoligowym składem.
Zaskoczeniem na pewno była dla was decyzja o przyznaniu licencji na grę na zapleczu ekstraklasy.
- Myślę, że wszyscy się cieszą z tego, że Motor jest w pierwszej lidze. Uważam, że nasze miasto, praktycznie największe po tej stronie Wisły, zasługuje, aby znaleźć się w gronie ekip występujących na zapleczu ekstraklasy. Mam nadzieję, że naszą postawą na boisku wszyscy piłkarze Motoru będą godnie reprezentowali Lublin.
Fani Motoru ubolewali po stracie Przemysława Mierzwy. Pojawił się jednak godny następca, Robert Mioduszewski.
- Wydaje mi się, że Robert będzie mocnym punktem zespołu. Poza tym kilku zawodników wróciło z wypożyczeń. Jest też szansa, aby wzmocnił nas Marcin Popławski, który jest piłkarzem Korony Kielce i do Motoru mógłby zostać wypożyczony. Na pewno liczymy na wszystkich graczy. Chcemy, aby piłkarze z Lublina dobrze prezentowali się w rozgrywkach pierwszoligowych. Chcielibyśmy bardzo, aby kilka nowych twarzy pokazało się z dobrej strony.
To pana pierwsza tak poważna praca. Wcześniej prowadził pan klubu z niższych lig. Teraz objął pan stery w pierwszoligowym Motorze.
- Pracowałem co prawda na poziomie amatorskim jako samodzielny szkoleniowiec. Mam jednak 15-letnie doświadczenie jeśli chodzi o zawód trenera. Poza tym ostatnie dwa lata pracowałem jako drugi trener w Motorze. Wiem jaki jest poziom pierwszej ligi, wiem jakie są wymagania, realia. Także wydaje mi się, że jestem dobrze przygotowany do roli pierwszego szkoleniowca Motoru Lublin.
Może pan samodzielnie prowadzić Motor w rozgrywkach ligowych?
- Mam zgodę z PZPN-u na prowadzenie drużyny. Najważniejsze jest, abyśmy grali dobrze.
Celem na pewno będzie utrzymanie.
- Myślę, że najważniejszym naszym celem jest bardzo dobra gra. Jeśli będzie ona nam wychodziła, to przyjdą i wyniki. To automatycznie powinno nam dać dobre miejsce w tabeli.
Jest jeszcze trochę czasu na testowanie piłkarzy. Czy planuje pan jeszcze kogoś sprawdzić?
- Tak naprawdę czasu jest niewiele. Każdy dzień się liczy. Aczkolwiek jeśli będą jeszcze jacyś nowi zawodnicy w drużynie, to tylko i wyłącznie pod kątem gry w pierwszej jedenastce.
Czy sytuacja organizacyjna w Motorze jest ustabilizowana?
- Myślę, że jeśli będzie dobre wsparcie od władz miejskich oraz sponsorów lub form, które będą chciały się promować przez lubelski Motor, to wtedy na pewno będziemy przygotowani na grę na tym poziomie rozgrywek.
Lublin to ponad 300-tysięczne miasto, a pomocy od władz nie widać.
- Dla nas piłkarzy i trenerów najważniejsze jest przygotowanie się do rozgrywek, jak najlepsza gra i korzystne wyniki.