ŁKS Łomża wygrywa w Stalowej Woli!

ŁKS Łomża pokonał na wyjeździe Stal ze Stalowej Woli 1:0 . Spotkanie było rozgrywane w Stalowej Woli. Jedyną bramkę w meczu zdobył były gracz zespołu z Podkarpacia Sebastian Kęska w 4. minucie spotkania.

Pojedynek Stali Stalowa Wola z ŁKS-em Łomża było niezwykle ważne dla układu w dole tabeli. Było to spotkanie o tzw. sześć punktów. Goście przyjechali nastawieni na obronę. - Przyjechaliśmy tutaj po remis - powiedział po meczu Dariusz Kossakowski, trener ŁKSu-u Łomża. Pierwsza akcja w meczu przyniosła bramkę dla gości. Ładnie prawą stroną poszedł Georgij Bizhev, który wykorzystał błąd Bartłomieja Piszczka, wrzucił w pole karne do niepilnowanego Sebastiana Kęski i były gracz Stalówki strzałem głową zdobył gola dla gości. - Trochę po moim błędzie padła bramka. Nie wiedziałem do końca gdzie jest piłka, puściłem zawodnika gości, dośrodkował i bramkę zdobył były zawodnik Stali Sebastian Kęska - tak całą sytuację ocenił winowajca, obrońca Bartłomiej Piszczek. Od razu Stalowcy rzucili się do odrabiania strat, lecz dopiero w 13. minucie oddali celny strzał na bramkę gości. Wtedy to w polu karnym znalazł się Janusz Iwanicki, lecz uderzył zbyt lekko by zdobyć gola.

Pięć minut później zapachniało golem dla Stalowców. Znów z dobrej strony pokazał się Iwanicki, który dostał ładną piłkę od Krzysztofa Treli w pole karne, lecz piłka po jego strzale odbija się od słupka tak nieszczęśliwie dla gospodarzy, że wpadła w ręce golkipera z Łomży. Stal cały czas atakowała, ale brakowało wykończenia. Kilkakrotnie zawodnicy psuli ostatnie podanie lub dośrodkowanie. Widać było brak zrozumienia, ponieważ po dośrodkowaniach nie było żadnego ze Stalowców, który zamykałby akcje. Również często górą byli obrońcy z Mazowsza, którzy nie dopuszczali do strzałów.

W 32. minucie ładnie w pole karne wszedł Krzysztof Lipecki, lecz zamiast strzelać lub odgrywać do partnerów wdał się w kolejną bezsensowną kiwkę i stracił piłkę. Minutę później w polu karnym przewracany był Kamil Gęśla, ale gwizdek arbitra milczał. W 36. minucie powinien być karny dla Stali. Ręką w szesnastce zagrał jeden z defensorów ŁKS-u, lecz arbiter pokazał, że będzie tylko rzut rożny dla gospodarzy. - W pierwszej połowie po zagraniu ręką w polu karnym przez jednego z zawodników gości powinien być karny - twierdził po meczu Władysław Łach, szkoleniowiec zespołu z Podkarpacia. Goście ograniczali się do kontr. Jedna z nich mogła zakończyć się drugą bramką. W 44. minucie piłkę w środku boiska stracił Łukasz Stręciwilk i zawodnicy z Łomży wyszli z kontrą, lecz w ostatniej chwili wślizgiem akcję gości zakończył Jaromir Wieprzęć. W odpowiedzi ładnie z woleja uderzył Lipecki, lecz piłka poszybowała wprost w rękawice bramkarza ŁKS-u.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się dość niemrawo. W 50. minucie uderza Bizhev, lecz zawodnicy Stali blokują ten strzał. Trzy minuty później strzelał wprowadzony w przerwie Przemysław Pałkus, ale piłka poszybowała obok bramki. W 57. minucie powinno być 1:1. Z rzutu rożnego dośrodkował Krystian Lebioda, pod bramką gości wytworzył się kocioł i najprzytomniejszy okazał się Krzysztof Trela, który ładnie uderzył, lecz jakimś cudem futbolówkę z linii bramkowej zdążył wybić gracz z Łomży. Stalowcy grali coraz bardziej chaotycznie i nie potrafili skonstruować skutecznej akcji. W 67. minucie bardzo niecelnie z dystansu uderzył Iwanicki.

W 75. minucie przed szansą stanął Wieprzęć, ale jego strzał głową z 7. metrów był niecelny. Dwie minuty później Lipecki zmarnował kolejną setkę dla swojego zespołu. Pomocnik Stali mając przed sobą praktycznie pustą bramkę uderzył niecelnie. - Lipecki jakby był lepiej wyszkolony to by trafił w sytuacji jaką miał. Ale on przyszedł z trzeciej ligi jako uzupełnienie składu - skomentował tą sytuację trener Łach. To była ostatnia okazja bramkowa dla gospodarzy. Ostatnie minuty to rozpaczliwe ataki, które można porównać do przysłowiowego bicia głową w mur. Goście kończyli mecz w 10. po czerwonej kartce dla Bizheva. Ostatecznie goście wygrali w Stalowej Woli ze Stalówka 1:0. - Stalowcy będą twierdzić, że nie zasłużyliśmy na zwycięstwo i myślę, że można się z tym zgodzić - powiedział po meczu Cezary Stefańczyk z ŁKS-u Łomża.

Stal Stalowa Wola - ŁKS Łomża 0:1 (0:1)

0:1 - Kęska 4'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzeć, Gheczy (67' Ławecki), Piszczek, Lebioda, Stręciwilk, Krawiec, Lipecki (79' Hadzic), Iwanicki, Trela, Gęśla (46' Pałkus).

ŁKS Łomża: Pronaj - Galiński, Skórnicki, (81' Sędrowski), Janicki, Sulcas (53' Stefańczyk), Jurgielewicz, Citko, Łazar, Bzdęga, Kęska (87' Gołębiowski), Bizhew.

Żółte kartki: Trela, Gheczy, Lebioda (Stal) oraz Bizhew (ŁKS).

Czerwona kartka: Bizhew (za drugą żółtą).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

Widzów: 3000.

Najlepszy piłkarz Stali: Jaromir Wieprzęć.

Najlepszy piłkarz ŁKS-u: Georgij Bizhev.

Piłkarz meczu: -

Komentarze (0)