Mimo porażki Widzew awansował do Fortuna I ligi z drugiego miejsca, ale święto zasłużonego klubu popsuli chuligani. Po końcowym gwizdku wtargnęli na boisko i zaczęli ściągać z piłkarzy koszulki, by w ten sposób ukarać piłkarzy za słaby występ w najważniejszym meczu sezonu.
Na tym się nie skończyło, bo dwóch zawodników Widzewa zostało napadniętych. Adam Radwański został mocno uderzony w twarz. Cios był tak silny, że 22-latek z nosa polała się krew. Pomocnik zeznawał już na policji w sprawie. Od jednego z kiboli oberwał też Robert Prochownik, ale 18-latek nie doznał obrażeń. Więcej TUTAJ.
„Świętowanie” awansu... to jest skandal #WIDZNI pic.twitter.com/5O4JUvxcgG
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) July 25, 2020
Radwański zamierza wykorzystać ten fakt, by uwolnić się z toksycznego środowiska. Jak ustaliliśmy, piłkarz rozważa złożenie wniosku o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, ale stosowne dokumenty nie zostały jeszcze złożone. Widzew nie komentuje sprawy.
Drugi z poszkodowanych na razie nie bierze pod uwagę odejścia z klubu. - Nie myśleliśmy o podjęciu tego typu kroków - przekazał WP SportoweFakty reprezentujący Prochownika Daniel Weber.
Podczas awantury na stadionie Widzewa na prośbę klubu interweniowała policja. "Zatrzymano 6 osób w wieku od 29 do 39 lat. Odpowiedzą za wtargniecie na murawę i za znieważenie funkcjonariusza policji" - czytamy w komunikacie Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
W czwartek natomiast zdarzeniami z Łodzi zajmie się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Więcej TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Legii Warszawa zrezygnował z urlopu. Już trenuje do nowego sezonu