Premier League. Wielkie serce Łukasza Fabiańskiego

Archiwum prywatne / Gabriela Prządka / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański podczas wizyty w ośrodku w Kołaczkowie
Archiwum prywatne / Gabriela Prządka / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański podczas wizyty w ośrodku w Kołaczkowie

Gdy zjawił się po raz pierwszy, nikt nie wiedział, jak zareaguje sam "Fabian", jak zareagują dzieci. Było duże napięcie. Ale wyszło tak kapitalnie, że piłkarz został stałym patronem ośrodka Wspomagania Dziecka i Rodziny w Kołaczkowie.

- Myślę, że często pomagam ludziom, jednak nie lubię wyciągać tego publicznie - powiedział w niedawnej rozmowie z "The Athletic" Łukasz Fabiański. Jednak to, jak wiele dobra czyni 52-krotny reprezentant Polski, zasługuje na docenienie.

"Fabian" bowiem to przykład piłkarza wyjątkowo wrażliwego na los drugiego człowieka. Świetnie ukazuje to historia jeszcze z czasów jego gry w Swansea City.

Tamtejsze obiekty treningowe Fairwood charakteryzują się licznymi wzniesieniami. Takie ukształtowanie terenu utrudniało pracownikom przenoszenie sprzętu treningowego. Jak zdradza "The Athletic", gdy zauważył to nasz bohater, od razu zdecydował się zakupić obsłudze specjalny wózek.

ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"

- Pomyślałem, że będzie im dużo łatwiej z buggy. Po prostu chciałem spróbować im pomóc - tłumaczył, nieco speszony tym, że sprawa ujrzała światło dzienne.

Patron dzieci 

Choć Fabiański od długiego czasu występuje na Wyspach Brytyjskich, to nie przeszkadza mu to pomagać również w Polsce. Od lat wspiera Ośrodek Wspomagania Dziecka i Rodziny w Kołaczkowie.

Jak w ogóle doszło do tego, że reprezentant Polski, a także jego żona Ania, która również mocno wspiera ośrodek, zaangażowali się w pomoc akurat w tej małej wielkopolskiej miejscowości?

- Współpracowałam z Łukaszem oraz jego żoną Anią przy organizacji ich ślubu, a jako że działam od lat w fundacji CHCEmisie, to zapytałam Łukasza, czy nie zgodziłby się pojechać do ośrodka w Kołaczkowie, gdzie dzieciaki ostro grają w piłkę nożną i mają sporo sukcesów - mówi nam Gabriela Prządka.

Łukasz Fabiański podczas wizyty w ośrodku w Kołaczkowie
Łukasz Fabiański podczas wizyty w ośrodku w Kołaczkowie

Podopieczni ośrodka w Kołaczkowie są mocno zaangażowani w sport. Dla dzieci stamtąd piłka nożna czy unihokej są niezwykle ważne, bo to podnosi ich poczucie własnej wartości, są naprawdę dobrzy sportowo. Wizyta reprezentanta Polski była zatem dla nich czymś wyjątkowym, niezwykłym.

- Początkowo mieliśmy trochę obawy o to, co powie Łukasz, jak zareaguje na dzieci, a one na niego. Wielki świat człowieka sukcesu zestawiony z ich trudnym życiem... Zawsze jesteśmy w tym aspekcie mocno uważni - mówi nam nasza rozmówczyni. - Łukasz jednak bardzo zaskoczył swoim podejściem, wyczuciem, energią a przede wszystkim ogromną empatią. Spotkanie było dla dzieci budujące, uskrzydlające - to było coś wspaniałego - dodaje.

Przytacza także historię jednego z miejscowych chłopców - Marcina, który świetnie radził sobie z grą w piłkę. Wszystko przerwała jednak poważna kontuzja, co bardzo go podłamało. Pomogła właśnie rozmowa z "Fabianem", który opowiedział mu, że sam przechodził przez coś podobnego. - Gdy to wszystko usłyszał, jak bardzo można podnieść formę po kontuzji, nawet bardziej niż wcześniej, ponieważ trzeba 2 razy więcej trenować, bardzo się podniósł. To była dla niego inspiracja i wsparcie. Dzieci były bardzo naładowane pozytywną energią - opowiada nasza rozmówczyni.

Łukasz Fabiański podczas wizyty w ośrodku w Kołaczkowie
Łukasz Fabiański podczas wizyty w ośrodku w Kołaczkowie

Oczywiście, na jednym spotkaniu w 2014 roku się nie skończyło. Od tamtej pory Fabiański wspiera Fundację CHCEmisie, a oni budują programy sportowe z ośrodkiem. Powstał turniej imienia Łukasza Fabiańskiego, dzisiaj już o skali ogólnopolskiej. Dzieci z Kołaczkowa zgarniają większość nagród, są zdolne i zdeterminowane, ale działanie Łukasza pomaga dzieciom w całej Polsce. Wspomaga działania nie tylko finansowo, a także przesyła gadżety, o których marzą wszyscy mali piłkarze.  Od czasu do czasu również nagrywa specjalne wiadomości dla miejscowych dzieciaków.

"Gdybym tylko mógł, grałbym tu zawsze"

"Fabian" jednak kocha nie tylko piłkę nożną. Bramkarz West Hamu uwielbia również koszykówkę i gdy tylko pojawia się taka szansa, chętnie wychodzi na parkiet.

- Uwielbiam ten sport, zawsze w wolnym czasie jak mam możliwość to staram się uprawiać koszykówkę - zdradził niegdyś Łukasz Fabiański.

Możliwość rywalizacji w ukochanej dyscyplinie dał mu Marcin Gortat. Wszystko oczywiście w szczytnym celu. "Fabian" już dwukrotnie brał udział w charytatywnym meczu pomiędzy żołnierzami Wojska Polskiego a drużyną przyjaciół Gortata. Jak sam jednak podkreśla, chętnie występowałby w nim częściej.

- Marcin nie musiał mnie wcale namawiać. Chodziło bardziej o termin, który wreszcie w tym roku mi pasował. Gdybym tylko mógł, grałbym tu zawsze - komentował na gorąco "Fabian" po jednym ze spotkań.

Choć mecz był jedynie formą zabawy, a celem nadrzędnym była zbiórką pieniędzy na Fundację Marcina Gortata, to o odpuszczaniu ze strony golkipera West Hamu nie było mowy. - W naszym zespole wyróżnia się Łukasz Fabiański. Rzucił naprawdę dużo punktów - chwaliła kolegę Urszula Radwańska.

Społecznik

Równie chętnie co w polskie akcje, Fabiański angażuje się także w przedsięwzięcia międzynarodowe. 35-latek jest m.in. członkiem Common Goal - charytatywnego projektu stworzonego przez Juana Matę, w ramach którego oddaje 1 procent swojej pensji na cele dobroczynne.

Bramkarz angażuje się także w aktualnie głośną akcję "Black Lives Matter". - Powinna nastąpić w końcu zmiana w myśleniu. Wszyscy powinniśmy być postrzegani jako ludzie. Bez względu na rasę, płeć, pochodzenie, upodobania i tego typu sprawy - mówił w audycji "Football Bloody Hell". Na jego profilach w social mediach można natomiast znaleźć liczne posty nawiązujące właśnie do walki z rasizmem.

Polak nie pozostał także bierny w trakcie pandemii koronawirusa, kiedy to wsparł akcję #ShirtsForHeroes, mającą na celu pomoc brytyjskiej służbie zdrowia. Oczywiście od razu także zadeklarował gotowość na obniżkę pensji w klubie. - Jestem gotowy na ucięcie nawet 100 proc. wynagrodzenia. Na wszystko się zgodzę. Trzeba patrzeć długofalowo, bo nikt nie wie, ile ta sytuacja potrwa - mówił wówczas.

Mało? W trakcie pandemii włączył się także w akcję Sports Mentality Academy, gdzie wraz z innymi sportowcami udzielał indywidualnych lekcji treningu mentalnego dzieciom. - Znam różnych piłkarzy i dla różnych topowych sportowców pracowałam. Wielu z nich działa pomocowo, mają swoje fundacje i programy, ale to z Łukaszem działamy najwięcej i o nim mogę powiedzieć, że to po prostu piękny człowiek! - podkreśla Gabriela Prządka.

Czytaj także:
Totolotek Puchar Polski. Cracovia - Legia. Michał Probierz: Wierzę, że kibice będą naszym 12. zawodnikiem
Kulisy transferu Achrafa Hakimiego. "Zidane jest powodem jego odejścia"

Komentarze (0)