Tematem numer jeden zjazdu ma być korupcja, która zatacza coraz większe kręgi, coraz więcej osób jest podejrzanych, a według Mirosława Drzewieckiego aż 29 klubów jest zamieszanych w ten proceder. Pojawią się głosy też o abolicji, ale. - Ja liczę tylko na jedną rzecz, bo dla mnie tylko i wyłącznie uzdrowienie polskiej piłki może nastąpić, kiedy ten zarząd poda się do dymisji i ten sam zarząd wystąpi do ministra sportu o wprowadzenie kuratora - mówi Sportowym Fakton Jan Tomaszewski. - Dlaczego? Bo w tej chwili kurator rozliczyłby tych wszystkich ludzi, którzy są zamieszani w korupcję, przestępstwa w polskiej piłce, a dopiero później po prostu wyznaczyłby termin demokratycznych wyborów. Do nich muszą jednak przystąpić ludzie, którzy są "czyści". A jak będzie ten sam zarząd robił te wybory, to jest to mocno wątpliwe - dodaje świetny niegdyś bramkarz.
Czy dymisja zarządu PZPN jest możliwa? Wiele osób w to wątpi i uważa, że jest to raczej nierealne, żeby zarząd podał się do dymisji, ale Tomaszewski uważa, iż jest to całkiem możliwe. - Wszystko jest realne, bo w 1998 roku też niby było nierealne, bo prezes Dziurowicz straszył, że wykluczą nas, a jak minister Dębski pojechał do Blattera i przedstawił mu wszystkie fakty korupcyjne, różnego rodzaju dokumenty to Blatter przeraził się. Przyjechał w 1998 roku do Paryża, ja też uczestnikiem w tym spotkaniu i on był tym wszystkim przerażony! Jeśli teraz nie nastąpi dymisja zarządu, to ja jestem przekonany, że minister Drzewiecki weźmie te papiery z prokuratury z Wrocławia dotyczące sfałszowanego statutu, sfałszowanej licencji dla Widzewa Łódź, tych podejrzanych kontraktów nie mówiąc już o tych 120 aresztowanych i przedstawi te fakty oraz dokumenty, to Platini byłby samobójcą, jeśli sam nie zawiesiłby tego zarządu i sam nie wprowadziłby komisarza - mówi Tomaszewski, który winą za całe tą niewiedzę prezydenta UEFA obarcza działaczy PZPN: - Platini jest cały czas ogłupiany przez działaczy czy takich jak ja to mówię "wazeliniarzy" PZPN, że u nas jest wszystko bajecznie i kolorowo.
Sam Michał Listkiewicz powiedział, że pod koniec wakacji będzie chciał doprowadzić do demokratycznych wyborów i nie będzie się ubiegał o fotel prezesa PZPN. Ale czy tu jest "pies pogrzebany"? - Tu nie chodzi o dymisję Michała Listkiewicza, proszę mi wierzyć. Michał Listkiewicz mówi jedną rzecz: że on chce doprowadzić do demokratycznych wyborów, ale on tego nie doprowadzi. Dlaczego? Bo on przekonał się, że obecna korupcja to wynik tego, iż wyjeżdża co tydzień na dwa-trzy dni, bo to jest bardzo ważne, ponieważ reprezentuje UEFA i FIFA. W momencie, kiedy Listkiewicz wyjeżdża, to zastępują go ludzie z zarządu czy prezydium Polskiego Związku Piłki Nożnej i mamy taką sytuację, jaką mamy - mówi Tomaszewski, który chwali Listkiewicza za pracę jaką wykonuje poza granicami Polski. - Tutaj Michał jako minister spraw zagranicznych jest bardzo dobry, ale jednocześnie nie może pełnić funkcji ministra spraw wewnętrznych, bo to widać, że sprawy zagraniczne mamy poukładane bardzo dobrze, natomiast sprawy krajowe są fatalne. I co Michał chce zrobić? Chce doprowadzić do zjazdu, ale ja jestem przekonany, że tego nie zrobi dlatego, że zbliżają się półfinały różnych europejskich pucharów, więc będzie coraz bardziej zajęty. Później będą mistrzostwa Europy, to wiadomo, że musi Michał jechać z ekipą. - kończy Jan Tomaszewski.
Przed niedzielnym zjazdem wszystkie scenariusze są więc możliwe. Ważne, aby wreszcie zapadły jakieś wiążące decyzje, ale takie, którą wreszcie uzdrowią polską piłkę.