Na tę decyzję czekały całe piłkarskie Włochy. W Italii właśnie zwiększono szanse na dokończenie sezonu Serie A, zmieniono bowiem zapis dotyczący ewentualnej kwarantanny po pozytywnym wyniku testu na obecność koronawirusa.
Duży w tym udział miał człowiek, który kilka tygodni temu był tam krytykowany ze wszystkich stron.
Wróg numer jeden
To był frontalny atak. Jeszcze w ubiegłym miesiącu minister sportu Vincenzo Spadafora był dla włoskiego futbolu wrogiem numer jeden. Co rzadko się zdarza, w tej kwestii podobne zdanie na temat polityka mieli kibice, przedstawiciele klubów a nawet dziennikarze. Co nabroił?
ZOBACZ WIDEO: Wraca liga rosyjska. Grzegorz Krychowiak: Mam ogromne zaufanie do ludzi, którzy dali nam zielone światło
Najkrócej - nazwano go "człowiekiem, który nienawidzi futbolu". Spadafora nie ukrywał bowiem wątpliwości co do wznowienia rozgrywek, plątał się w zeznaniach, a na dodatek przyznał publicznie, że dla niego ważniejszym tematem od piłki nożnej jest ponowne otwarcie basenów i sal gimnastycznych.
Są kraje, gdzie taka wypowiedź mogłaby przejść bez echa. Ale nie w Italii, gdzie calcio jest religią, a oglądalność ligowych meczów liczy się w milionach. Spadafora stał się więc najbardziej krytykowanym politykiem od Piemontu po Sycylię.
"On jest niepoważny" - grzmiał najsłynniejszy włoski komentator sportowy, Fabio Caressa. "Nie ma pojęcia o sporcie" - pisała dziennikarka Susy Campagnale a Franco Ordine z telewizji Mediaset pytał wprost: "w jakich rękach się znaleźliśmy?". Podobnie wypowiadali się prezesi klubów (więcej TUTAJ).
Ale to już przeszłość, dawne grzechy odchodzą w zapomnienie. Spadafora właśnie podjął decyzję, wspólnie z ministrem zdrowia Robertem Speranzą, która powinna mieć kluczowe znaczenie w kwestii dokończenia sezonu na Półwyspie Apenińskim.
Przypomnijmy, że Włosi już wrócili do gry - byliśmy świadkami półfinałów i finału Pucharu Włoch, a w sobotni wieczór swoje rozgrywki wznawia Serie A. Oczywiście sam fakt powrotu piłkarzy na boiska ukoił kibiców i dziennikarzy, jednak niektóre ustalenia nie przypadły do gustu.
Zwłaszcza jedno, bardzo istotne. Otóż w maju ustalono, że jeśli w drużynach Serie A, Serie B lub Serie C zostanie wykryta choć jedna osoba z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa, na kwarantannę zostanie skierowany nie tylko chory, ale również wszyscy członkowie pierwszej drużyny - pozostali piłkarze i trenerzy.
Ten punkt medycznego protokołu był znacznie bardziej restrykcyjny niż w pozostałych krajach, w Bundeslidze, La Liga i w PKO BP Ekstraklasie zasady nie są tak surowe. W Polsce, w przypadku zakażenia jednego z graczy, reszta zawodników musiałaby przejść badania. We Włoszech od razu zastosowano by kwarantannę.
Wystąpienie więc choć jednego pozytywnego przypadku w jednym z 20 klubów całkowicie wywracało sytuację do góry nogami i mocno zmniejszało szanse na dokończenie sezonu. Zwłaszcza w przypadku ustalonego terminarza, wedle którego zespoły mają rozegrać 124 mecze w zaledwie 44 dni!
Odkupienie
Na szczęście dla klubów, regulamin złagodzono. Dzięki Przedstawicielom Włoskiej Federacji Piłkarskiej udało się jednocześnie przekonać Techniczny Komitet Naukowy do złagodzenia obostrzeń, co potwierdził prezydent Włoskiej Federacji Piłkarskiej, Gabriele Gravina.
- To bardzo dobra wiadomość dla wszystkich związanych z włoskim futbolem i wielki krok w kierunku zakończenia obecnego sezonu zgodnie z planem - przyznał Gravina. - Liczę, że przy zachowaniu ogromnej odpowiedzialności, od fanów przez piłkarzy, unikniemy problemów.
Na kilkadziesiąt godzin przed wznowieniem Serie A Spadafora i Speranza osiągnęli porozumienie, które zdecydowanie zwiększa prawdopodobieństwo dokończenia sezonu, co będzie mieć wielki wpływ nie tylko na same rozgrywki, ale też na całą włoską gospodarkę.
Liczby mówią same za siebie. We Włoszech kibicami uznaje się 32 miliony osób, futbol zatrudnia ponad 300 tysięcy ludzi i generuje jeden procent narodowego PKB. Każdego roku wytwarza około 3 miliardy euro przychodu, a do skarbu państwa corocznie trafia miliard euro. Takie statystyki podawały jeszcze niedawno władze Serie A, odpowiadając na kontrowersyjne słowa Spadafory, który publicznie pomniejszał znaczenie futbolu w swoim kraju.
W Italii panuje już jednak coraz większy optymizm. Mecze Pucharu Włoch nie zachwyciły poziomem, jednak najważniejsze, że piłkarze wrócili na boiska i nie słychać o nowych zakażeniach. Wyniki oglądalności (według Graviny znakomite) świadczą, że kibice byli tego bardzo spragnieni.
Wprawdzie w ostatnich dniach we Włoszech można zaobserwować wzrost liczby zakażonych (ostatniej doby 329 osób), jednak za to odpowiada głównie region Lombardii. Znaczący jest jednak postępujący spadek liczby osób wymagających intensywnej opieki medycznej, co według ekspertów daje duże powody do optymizmu.
Serie A rozpocznie na nowo sezon meczami Torino z Parmą (19:30) i Hellas Werona z Cagliari (21:45).
Kamil Grosicki komentuje transfer Sławomira Peszki. Czytaj więcej--->>>
Jest decyzja ws. GP Polski! Czytaj więcej--->>>