Częstochowianie to piętnasta ekipa II ligi, ale w środę na Stadion Miejskim w Łodzi zupełnie nie przestraszyli się lidera rozgrywek, Widzewa. Skra wygrała to spotkanie 2:1 i - nie da się ukryć - była zespołem dużo lepszym na boisku.
- Tak jak zapowiadaliśmy, tanio skóry nie sprzedaliśmy. W jednym z wywiadów mówiłem, że naszym atutem będzie zgranie zespołu i było to widać. Świetnie realizowaliśmy założenia przełączając się między trzema ustawieniami, które uniemożliwiały Widzewowi rozgrywanie piłki. To zwycięstwo to zasługa całej dwudziestki. Odnieśliśmy zasłużone i przekonujące zwycięstwo. Mogliśmy ten mecz "zabić" już dużo wcześniej, także przy prowadzeniu 2:0 - powiedział po spotkaniu Paweł Ściebura, szkoleniowiec Skry Częstochowa.
W drugiej połowie gry piłkarze spod Jasnej Góry mieli kilka kontrataków, w których byli wyraźnie szybsi od przeciwników. Jeden z nich przyniósł rzut karny, po którym padł pierwszy gol. A druga bramka padła po wrzucie z autu i trzech szybkich podaniach.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
- Tak, ta akcja na 2:0 była trenowana. Pracujemy nad tymi elementami do znudzenia. Mówiliśmy zawodnikom, że pierwsze tempo będzie bardzo istotne przy dośrodkowaniu. Pokazywaliśmy ustawienie środkowych obrońców Widzewa i na tej podstawie pracowaliśmy nad ruchem naszych napastników - tłumaczył trener gości.
- Dlaczego Skra biegała lepiej od Widzewa? To moim zdaniem upraszczanie. Nie wiem, czy biegała, ale grała lepiej. Musimy na to spojrzeć przy analizie danych. To był jeden z elementów meczu, w którym Skra była lepsza, ale to część gry - skomentował z kolei Marcin Kaczmarek, trener Widzewa Łódź.
Szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych był wyraźnie zły na swój zespół. Przede wszystkim za postawę w drugiej połowie, którą nazwał "jedną ze słabszych, jedną ze słabszych, o ile nie najsłabsza odkąd pracuje w Widzewie"
- Po takim meczu musi nam się zapalić lampka ostrzegawcza. Jeśli komuś się wydawało, że to będą takie łatwe spotkania, to widział, że bez odpowiedniego podejścia, agresywności, szybszej gry w ataku pozycyjnym, większej liczby sytuacji bramkowych, będzie nam bardzo ciężko. Jestem bardzo negatywnie zaskoczony reakcją zespołu po stracie bramki. Do przerwy kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku, ale to nie była dobra gra. Musimy jasno i wyraźnie powiedzieć sobie, że zostało jedenaście spotkań i aby awansować do wyższej ligi, nasza gra musi być zdecydowanie lepsza. Nie zamierzam zaklinać rzeczywistości, Skra była zespołem lepszym w tym meczu - przyznał.
Łodzianie mieli przewagę w posiadaniu piłki, liczbę rzutów rożnych czy też strzałów. Gorzej jednak było z celnością. Na sześć strzałów częstochowian, trzy poleciały w światło bramki, a dwa trafiły do niej. Z kolei Widzew uderzał dziesięć razy, z czego dwa razy celnie. Wiele zastrzeżeń budziła również postawa defensywy.
- Można zadać pytanie, co w ogóle stało się z całym zespołem. Błędy w obronie bolą podwójnie, bo często skutkują stratami bramek. Nie chciałbym nikogo wskazywać palcem bezpośrednio, bo uważam, że my jako całość nie stanęliśmy na wysokości zadania. Musi przyjść otrzeźwienie. Jeśli miało się to stać, dobrze, że stało się tak szybko - stwierdził Kaczmarek.
A Skra Częstochowa w środowy wieczór postawiła na szybkie rozgrywanie akcji, co przyniosło oczekiwany efekt w drugiej części gry.
- Mówiliśmy sobie, że jeśli od początku "zamulimy mecz", nie damy rozpędzić się Widzewowi, nasze sytuacje przyjdą - powiedział trener Ściebura - W pierwszej połowie nie wykorzystywaliśmy jednej strefy boiska, ale w drugiej zaczęliśmy to robić sytuacje przyszły. W tej lidze nie ma pewnych wyników. Ta kolejka to pokazuje. Nasza głowa w tym, by jak najlepiej zregenerować się przed następnym meczem - dodał.
Mimo porażki Widzew pozostał liderem II ligi. Ma trzy punkty przewagi nad GKS-em Katowice, który w 23. kolejce pokonał u siebie Górnika Łęczna, a w sobotę przyjedzie do Częstochowy na mecz ze Skrą. Dzień później widzewiacy zagrają w Rzeszowie ze Stalą.
Czytaj też: Stal Stalowa Wola popisała się rewelacyjnym finiszem. Jej imienniczka solidnie postrzelała