PKO Ekstraklasa. Cracovia - Jagiellonia Białystok. Trwa czarna seria Pasów! Koniec marzeń o mistrzostwie

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Michał Rakoczy (z prawej) i Jakov Puljić
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Michał Rakoczy (z prawej) i Jakov Puljić

Trwa niemoc Cracovii. W pierwszym meczu po blisko trzymiesięcznej przerwie w rozgrywkach Pasy przegrały z Jagiellonią (0:1) - to ich piąta porażka z rzędu. Zespół z Kałuży 1 pogrążył Przemysław Mystkowski, dawny ulubieniec Michała Probierza.

- Ja zawsze walczę o mistrza - mówił przed wznowieniem sezonu Michał Probierz, ale już pierwsza kolejka po restarcie rozgrywek sprawiła, że Cracovia marzenia o tytule musi odłożyć na kolejny sezon. Pasy przedłużyły do pięciu serię ligowych porażek, a Legia Warszawa wygrała swoje spotkanie i uciekła krakowianom na 12 punktów.

Przed meczem klub z Kałuży 1 uczcił minutą ciszy pamięć zmarłego w piątek Jerzego Pilcha. Pisarz, prywatnie wielki kibic Pasów, mawiał, że "Cracovia to taka drużyna, która gdy broni się przed spadkiem, zawsze spadnie, jak walczy o awans, nigdy nie awansuje, jak ma dowieźć zwycięski remis, straci bramkę w ostatnich sekundach".

Dwa dni po śmierci wielkiego literata Cracovia przegrała w najbardziej pilchowym stylu. Przegrała 0:1, choć zdobyła dwie bramki. Nie dowiozła remisu, tracąc gola w ostatnich minutach. I to z nogi Przemysława Mystkowskiego, który na trafienie w ekstraklasie czekał 1478 dni - ponad cztery lata. Mało tego, piłkarza, który teraz pogrążył zespół Probierza, na ligowe boiska wprowadził sam Probierz. I to przy Kałuży 1, kiedy Mystkowski nie miał jeszcze 17 lat. Więcej TUTAJ. "Cracovia jest stworzona do klęski. Być kibicem Cracovii to dramat egzystencjalny" - powiedziałby Pilch.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"

Od ostatnich meczów Cracovii i Jagiellonii minęły blisko trzy miesiące, ale patrząc na składy obu drużyn, wydawać by się mogło, że spowodowanej epidemią COVID-19. przerwy w rozgrywkach nie było. Michał Probierz i Iwajło Petew przeprowadzili trzy zmiany w "11". W Cracovii od pierwszego gwizdka zagrał Janusz Gol. O byłym już kapitanie Pasów było głośno w kwietniu, gdy jako jedyny nie porozumiał się z klubem w sprawie czasowej redukcji wynagrodzenia (więcej TUTAJ). Trener Probierz odebrał mu opaskę i pojawiły się obawy, że doświadczony pomocnik będzie dalej sekowany, ale opiekun Pasów nie pozwolił sobie na rezygnację z usług najlepszego ligowca 2019 roku.

Blisko 12-tygodniowa przerwa była bez wpływu nie tylko na wybory trenerów, ale też na dyspozycje ich zespołów. Jagiellonia w dobrym stylu wygrała dwa ostatnie mecze przed wybuchem epidemii i w Krakowie długimi fragmentami nawiązywała do tej formy. Cracovia natomiast przegrała cztery ostatnie ligowe spotkania, a restart rozgrywek nie był równoznaczny nowemu otwarciu przy Kałuży 1. Gospodarze mieli przebłyski niezłej gry, ale to za mało na drużynę mającą mistrzowskie aspiracje.

Białostoczanie od początku podyktowali gospodarzom swoje warunki. Cracovia miała problem z przejęciem inicjatywy, ale broniła się sprawnie. W pierwszej połowie Michal Pesković na linii musiał interweniować tylko raz, po słabym strzale Bartosza Bidy zza pola karnego. Więcej pracy miał Dejan Iliev, bo Pasy atakowały rzadziej, ale konkretniej. Najlepszą okazję miały w 22. minucie po wymianie podań w trójkącie Milan Dimun-Michał Rakoczy-Pelle van Amersfoort, ale Iliev obronił płaski strzał z 10 metrów tego ostatniego.

Po zmianie stron Cracovia miała więcej do powiedzenia. Tuż po przerwie nawet dwukrotnie posłała piłkę do siatki gości, ale sędzia Paweł Gil nie uznał tych goli, bo w trakcie bramkowych akcji krakowianie korzystali na pozycji spalonej. W 83. minucie niewiele brakło, by Probierz mógł powiedzieć: "Do trzech razy sztuka". Po dobrej kombinacji w środku pola w "16" Jagiellonii wprowadzony został Mateusz Wdowiak, który na dwóch metrach uciekł Andrejowi Kadlecowi, ale po chwili przegrał pojedynek sam na sam z Ilievem.

Gdy wydawało się, że Cracovii nic ze strony Jagiellonii nie grozi, trener Petew wprowadził do gry Przemysława Mystkowskiego, a ten kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko dał gościom zwycięstwo. Po kontrze 22-latek znalazł się z piłką w polu karnym gospodarzy i uderzył płasko z półobrotu tak, że piłka była poza zasięgiem Peskovicia. Na odpowiedź Cracovii nie było już stać.

Mistrzostwo było celem maksimum Cracovii na ten sezon. Minimym przy Kałuży 1 jest awans do europejskich pucharów, ale czarna seria porażek sprawiła, że także kwalifikacja do rozgrywek UEFA jest zagrożona. Trzeci Śląsk (43) od siódmej Jagiellonii (40) dzielą tylko trzy punkty. Pasy już nie gonią Legii, tylko muszą oglądać się za siebie.

Cracovia - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0)
0:1 - Mystkowski 88'

Składy:

Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Michał Helik, David Jablonsky, Diego Ferraresso - Janusz Gol, Milan Dimun - Michał Rakoczy (59' Mateusz Wdowiak), Pelle van Amersfoort (59' Sylwester Lusiusz) - Rafael Lopes.

Jagiellonia: Dejana Iliev - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Bogdan Tiru (37’ Andrej Kadlexc), Zoran Arsenić - Taras Romanczuk, Martin Pospisil - Maciej Makuszewski, Jesus Imaz (69' Ariel Borysiuk), Bartosz Bida - Jakov Puljić (86' Przemysław Mystkowski).

Żółte kartki: Hanca (Cracovia) oraz Romanczuk, Arsenić, Runje (Jagiellonia)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Źródło artykułu: