PKO Ekstraklasa. Zmarł Jerzy Pilch, wielki kibic Cracovii. Michał Probierz wspomina ich ostatnią rozmowę

Newspix / MACIEJ GILLERT / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: Jerzy Pilch w towarzystwie Janusza Filipiaka
Newspix / MACIEJ GILLERT / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: Jerzy Pilch w towarzystwie Janusza Filipiaka

- Cieszę się, że w tym sezonie daliśmy mu powód do dumy. Zdarzało nam się rozmawiać przez telefon, więc wiem, że nasze wyniki go cieszyły - mówi o Jerzym Pilchu trener Cracovii Michał Probierz. Zmarły w piątek pisarz był wielkim fanem Pasów.

- Kibicem Cracovii, podobnie zresztą jak wielu ludzi, zostałem przez kostiumy. Widziałem mecz z Unią Tarnów wygrany 3:0, ale nie wynik i gra zwróciły moją uwagę. Zachwyciłem się koszulkami, żadna inna drużyna nie miała tak fajnych - mówił "Gazecie Wyborczej".
 
Miał wtedy 6 albo 7 lat, sam już nie pamiętał. Niedługo później przeprowadził się do Krakowa i zamieszkał w kamienicy przy ul. Smoleńsk - dosłownie kilkaset metrów od stadionu Pasów. Cracovia nie była jego pierwszą piłkarską miłością, bo to miano jest zarezerwowane dla Startu z rodzinnej Wisły, ale prawdziwą - na całe życie. Unieśmiertelnił ją w swoich utworach, a stadion Pasów - jak w "Dzienniku" z 2012 roku - miejscem akcji jego książek.

Pokochał Cracovię, choć zaczął jej kibicować, gdy ta największe sukcesy miała już za sobą. Ostatni medal mistrzostw Polski zdobyła, kiedy przyszedł na świat (1952). Najwięcej radości dostarczyła mu pojedynczymi zwycięstwami i awansami do ekstraklasy w latach 1982, 2004 i 2012. Kochał ją, ale mawiał, że jest naznaczona piętnem fatalizmu. Wierzył, że ciąży nad nią fatum, przez które fani pięciokrotnych mistrzów Polski muszą pogodzić się z tym, że ich klub nigdy nie będzie odnosił sukcesów.

- Cracovia to taka drużyna, która gdy broni się przed spadkiem, zawsze spadnie, jak walczy o awans, nigdy nie awansuje, jak ma dowieźć zwycięski remis, straci bramkę w ostatnich sekundach. Stworzona do klęski. Być kibicem Cracovii to dramat egzystencjalny - mówił "Gazecie Wyborczej".

Jerzy Pilch na trybunie honorowej starego stadionu Cracovii/fot. Mateusz Skwarczek, Agencja Gazeta
Jerzy Pilch na trybunie honorowej starego stadionu Cracovii/fot. Mateusz Skwarczek, Agencja Gazeta

W 2010 roku, gdy Cracovia po raz kolejny broniła się przed spadkiem z ekstraklasy, publicznie z nią zerwał. Nazwał to "rozwodem po 50 latach nieudanego małżeństwa". Janusz Filipiak ogłosił wtedy, że zadaniem klubu i jego kibiców jest przełamanie "syndromu Pilcha", czyli "zachwytu nad porażką, umartwiania się i stwarzania nastroju klęski".

Nie udało się, bo półtora roku później, mimo olbrzymich inwestycji w skład, Pasy spadły z Ekstraklasy. Pilch natomiast w międzyczasie wrócił do odtrąconej ukochanej. - Cracovię się kocha, a reprezentacji się kibicuje. Jak Cracovia przegrywa z Wisłą Płock, to klęska, a gdy nasza drużyna narodowa przegrywa 0:3 z Kolumbią, to zwykła porażka - mówił "Stylowi" przy okazji MŚ 2018.

Ostatnio mieszkał w Kielcach, ale był bliżej Cracovii niż kiedykolwiek. Był w stałym kontakcie z Michałem Probierzem. Trener, prywatnie mól książkowy (więcej TUTAJ), po przeprowadzce do Krakowa zagłębił się w twórczość wielkiego kibica Pasów.

- Czytam dość dużo Jerzego Pilcha i uświadamiam sobie, jak ciężki jest los kibica Cracovii. Rzeczywiście, to bardzo trudny okres wszystkich związanych z Cracovią. Pozostaje mi wierzyć, że Jerzy Pilch dożyje jeszcze czasów silnej Cracovii - mówił Probierz w listopadzie 2017 roku, kiedy jego zespół ciągnął się w ogonie ligowej tabeli.

To życzenie poniekąd się spełniło, bo w kolejnym sezonie Cracovia awansowała do europejskich pucharów, a w następnym, czyli bieżącym, na poważnie włączyła się do walki o mistrzostwo Polski.

- Jerzy Pilch doczekał się momentu naszej dobrej gry. Cieszę się, że w tym sezonie daliśmy mu powód do dumy. Zdarzało nam się rozmawiać przez telefon, więc wiem, że nasze dobre wyniki go cieszyły - mówi WP SportoweFakty trener Probierz i dodaje: - Ale w tej chwili to nie ma znaczenia. Jesteśmy pogrążeni w smutku, że odeszła tak wybitna postać.

W grudniu ubiegłego roku, przy okazji meczu Cracovii z Koroną w Kielcach, trener Pasów spotkał się z pisarzem. - Niestety, ten mecz akurat przegraliśmy 0:1. Powiedział, żeby się nie przejmować, bo taka garbata dola Cracovii i jak się z nią jest związanym, to trzeba być silnym - wspomina Probierz.

Przeświadczenie o "garbatej doli" i utożsamianie się z "syndromem Pilcha" charakteryzują środowisko kibiców Pasów od wielu, wielu lat. - Mam nadzieję, że teraz Jerzy Pilch wraz z papieżem tam na górze odmienią los Cracovii - kończy trener Pasów. Wspomniany przez niego Jan Paweł II też był zdeklarowanym sympatykiem krakowskiego klubu. Więcej TUTAJ.

"Panie Jerzy... przecież Pan obiecywał, miał Pan jeszcze z nami zaśpiewać, być i się cieszyć Cracovią" - tak literata pożegnał klub na Twitterze. Wiemy, że Cracovia zgłosi się do Ekstraklasy SA z prośbą, by jej niedzielny mecz z Jagiellonią Białystok poprzedziła minuta ciszy ku pamięci jej wielkiego kibica.

Jerzy Pilch urodził się w 1952 roku w Wiśle. Był pisarzem, felietonistą, dramaturgiem i scenarzystą filmowym. W 1989 roku został laureatem Nagrody Fundacji im. Kościelskich, a w 1998 roku nagrody Paszport "Polityki". Laureatem Nagrody Literackiej Nike został w 2001 roku za powieść "Pod Mocnym Aniołem". Zmarł w piątek w wieku 67 lat.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"

Źródło artykułu: