Jedenaście kolejek pozostało do końca sezonu PKO Ekstraklasy a piłkarze ŁKS-u Łódź mają jedenaście punktów straty do bezpiecznej strefy. Jej odrabianie mają rozpocząć w sobotę, kiedy to u siebie zmierzą się z Górnikiem Zabrze.
- Wykonujemy pewną pracę od dłuższego czasu. Fajnie by było, gdyby przełożyła się ona na warunki meczowe. Będzie gorączka przedmeczowa, zawodnicy mogą być spięci, a ja będę musiał z nich to ściągnąć, by byli pewni swoich umiejętności. Oni naprawdę je posiadają. Luz na boisku sprawi, że spokojnie zrealizują założenia. Bardzo mi na tej sferze mentalnej zależy - podkreślił Wojciech Stawowy, nowy trener łódzkiego zespołu.
Trio Wróbel, Sekulski i Corral?
54-letni szkoleniowiec ma za sobą blisko cztery tygodnie pracy z zespołem. Już wcześniej zapowiadał, że wielkiej rewolucji nie będzie i chciałby kontynuować to, co wykonywał przez poprzednie miesiące Kazimierz Moskal. Z tą różnicą, że tym razem skuteczność ma iść w parze z ładną grą.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"
- My będziemy grali ustawieniem 4-3-3. To ustawienie pokazuje samo w sobie, że będziemy mieli trzech ofensywnych zawodników z przodu. Czy to będą nominalni napastnicy, czy ofensywni skrzydłowi, to już moja kwestia. Na pewno można spodziewać się ustawienia ofensywnego, rozsądnego. Główny nacisk kładziemy na strzelanie bramek, ale nie możemy zapominać o ważnym elemencie, czyli grze obronnej. Najpierw zabezpieczmy swoją bramkę, potem myślmy o rozwiązaniach w ataku - przyznał Stawowy.
Na pytanie, czy rozważany jest wariant z dwoma nominalnymi napastnikami trener odpowiedział dyplomatycznie. - Będą sytuacje takie, że zagra w podstawowej jedenastce Wróbel, Sekulski i Corral, a może być tak, że zagra jeden z tej trójki.
Dobrą informacją dla sztabu szkoleniowego i łódzkich kibiców jest to, że niemal wszyscy piłkarze są zdrowi i gotowi do gry. Na drobny uraz narzeka jedynie Ricardo Guima. Portugalczyk zderzył się kolanem z jednym z kolegów z drużyny na treningu i mocno je zbił. Dlatego przy nim należy postawić znak zapytania.
- Do meczu nie pozostało wiele czasu, ale ja tę wyjściową jedenastkę mam już w głowie. Są jeszcze te dwa dni treningowe, więc pewne kosmetyczne zmiany mogą nastąpić. Co zobaczą kibice? Chciałbym, żeby zobaczyli ŁKS dobrze grający w piłkę i zwycięski. Nieważne, kto wybiegnie w jedenastce, ważne jest to, żeby to była ta grupa ludzi, która zapewni nam to, o czym mówię. Niech kwestie personalne pozostaną niespodzianką, ale niech nie będzie nią to, że wygramy - skomentował trener ełkaesiaków.
Wygrać nawet kosztem pięknej gry
W tym sezonie ŁKS potrafił już pokonać zarówno Górnika Zabrze (w Totolotek Pucharze Polski), jak i kolejnego rywala - Raków Częstochowa (w rundzie jesiennej). A biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, czyli ostatnie miejsce, brak kompletu punktów w dwóch kolejnych spotkaniach może sytuację drużyny z "trudnej" zmienić na "piekielnie trudną".
- Nie zakładam z góry tego, że mecz może zakończyć się źle. Sam bardzo optymistycznie podchodzę do tego, co robimy na co dzień. Optymizmu wymagam od piłkarzy. Dlatego nie zakładam, że może coś nie wyjść. Najważniejsze jest zagrać dobrze z Górnikiem Zabrze i przede wszystkim wygrać. Nawet kosztem pięknej gry. Nam potrzebne są przede wszystkim punkty - zaznaczył Stawowy.
- Mecz z Górnikiem Zabrze to będzie takie włożenie klucza do zamka, który trzeba będzie przekręcić, by otworzyć drzwi do pozostania w PKO Ekstraklasie - zakończył.
Spotkanie rozpocznie się na Stadionie Miejskim przy al. Unii w Łodzi w sobotę 30 maja o godzinie 15:00. Relację na żywo przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Znamy sędziów na 27. kolejkę PKO Ekstraklasy
Marcin Serafin: Mecze nie będą cenzurowane. Komu z nas nie wymsknęło się trochę łaciny w stresie?