W niedzielnym meczu 26. kolejki z Unionem Berlin (2:0) Robert Lewandowski zdobył swoją 26. bramkę w tym sezonie. Jest zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców - drugiego Timo Wernera z RB Lipsk wyprzedza już o 5 trafień - i zmierza po piątą w karierze, a trzecią z rzędu, koronę króla strzelców Bundesligi.
26 goli po 26 kolejkach to obłędny dorobek kapitana reprezentacji Polski. Dość powiedzieć, że w aż 36 z 57 wcześniejszych sezonów Bundesligi tyle trafień wystarczyło do zgarnięcia Torjaegerkanone. 16 napastnikom (łącznie 25 razy) udało się zdobyć w rozgrywkach więcej bramek, ale na tym etapie sezonu pokaźniejszy stan posiadania miał tylko legendarny Gerd Mueller.
"Bomber" był skuteczniejszy od "Lewego" w sezonie 1971/72. Po 26 kolejkach miał na koncie 31 bramek, a skończył rozgrywki z 40 trafieniami, co jest rekordem wszech czasów Bundesligi. Dwukrotnie po 26 kolejkach miał natomiast 26 bramek (1969/70 i 1972/73).
ZOBACZ WIDEO: Polski trener mówi o powrotach piłkarzy, którzy przeszli COVID-19. "Bez maksymalnych obciążeń nawet przez 6 tygodni"
Sam Lewandowski strzelił więcej goli w rozgrywkach 2015/16 (30), 2016/17 (30) i 2017/18 (29), ale w tej fazie tylu bramek na koncie nie miał. Teraz rozgrywa sezon życia i do wyrównania osobistego rekordu brakuje mu już tylko czterech trafień. "Lewy" celuje nie tylko w koronę króla strzelców i życiowy rekord. Chce też co najmniej powtórzyć wspomniany wyczyn Muellera sprzed 48 lat.
By dorównać legendarnemu napastnikowi, w ostatnich 8 kolejkach musi zdobyć 14 bramek. Nie było w historii Bundesligi zawodnika, który miałby tak spektakularny finisz rozgrywek. - Ale jeśli ktoś ma to zrobić, to właśnie Robert Lewandowski - mówił nam Daniel Neuhaus z radia "WDR". Więcej TUTAJ.
Po meczu z Unionem licznik trafień Lewandowskiego w tym sezonie wskazuje już 40. To piąty z rzędu sezon, w którym "Lewy" zgromadził taki dorobek. W XXI wieku taka seria udała się tylko Lionelowi Messiemu i Cristiano Ronaldo.