7 maja 2006 roku. Mecz Arsenal - Wigan. Highbury wypełnione do ostatniego krzesełka. Każdy fan gospodarzy chce pożegnać stadion, który od zawsze był ich domem. Stadion, który pamiętał wszystkie 13 krajowych mistrzostw, który był częścią niezapomnianego sezonu The Invincibles. Od kolejnego sezonu zespół przenosi się bowiem na nowoczesne Emirates Stadium.
Na przerwę "Kanonierzy" schodzą w nie najlepszych nastrojach. To miało być piękne pożegnanie. Tymczasem po pierwszych 45 minutach, na tablicy wyników widnieje wynik 2:2. Stawką jest nie tylko piękne wspomnienie ostatniego meczu. Stawką jest również czwarte miejsce i gra w Lidze Mistrzów. Do tego niezbędna jest jednak wygrana i strata punktów przez znienawidzonych sąsiadów zza miedzy - Tottenham.
Po przerwie sprawy w swoje ręce bierze niezastąpiony król Highbury - Thierry Henry. Francuz najpierw wykorzystuje niedokładne podanie rywala, wychodząc sam na sam z bramkarzem pewnie mija Mike'a Pollitta i wyprowadza "Kanonierów" na prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus przewartościował piłkarskie kontrakty. "Futbol jest przepłacony, ale to prawo rynku"
20 minut później kompletuje hattricka ustalając wynik na 4:2 pewnym uderzeniem z rzutu karnego. Po wszystkim pada na murawę i składa na niej ostatni pocałunek. Jeżeli ktoś miał błyszczeć w takim meczu, to tylko Król Highbury.
Wejście na teren rywali
Historia Highbury sięga 1913 roku. To wówczas nowy prezes Arsenalu - Harry Norris stwierdził, że do rozwoju klubu niezbędny jest nowy, większy i atrakcyjniejszy stadion, niż nieistniejący już dziś Manor Ground.
Anglik zaczął poszukiwania gruntów, na których mógłby wznieść wymarzony obiekt. Jego wybór padł na dzielnicę Highbury w północnym Londynie, co nie spodobało się lokalnym sąsiadom - Tottenhamowi Hotspur. Do tej pory bowiem północ miasta zdominowana była przez "Koguty".
Nienawiść między oboma klubami osiągnęła punkt krytyczny w 1919 roku, kiedy to Arsenal zajął miejsce w najwyższej lidze właśnie kosztem Tottenhamu. Co więcej, wydarzyło się to niejako przy "zielonym stoliku". Był to bowiem sezon, w którym zadecydowano o powiększeniu ligi i to kluby głosowały, jakie zespoły zajmą dwa dodatkowe miejsca. W grze był między innymi zajmujący miejsce spadkowe Tottenham oraz dopiero 6. w drugiej lidze Arsenal. Postawiono na "Kanonierów". To był moment, który zakorzenił w sercach kibiców Spurs głęboką nienawiść do sąsiadów.
Samo Highbury z czasem zaczęło zyskiwać na prestiżu. Już w 1920 roku odbył się tu pierwszy mecz reprezentacji Anglii, a stadion zaczął generować tak pożądane przez Norrisa zyski.
Obiekt zaczął nabierać kształtów jednak dopiero po 1925 roku, kiedy to klub wykupił go na własność. Rekordową frekwencję osiągnięto 9 marca 1935 podczas ligowego meczu z Sunderlandem, który - o ironio - zakończył się wynikiem 0:0. Wówczas na trybunach zgromadziło się 73 295 widzów.
Pojemność stadionu została jednak znacznie ograniczona po słynnym raporcie Taylora dotyczącym tragedii na Hillsborough, który zalecał, by wszystkie miejsca były miejscami siedzącymi. Od tamtej pory Highbury mogło pomieścić zaledwie 38 419.
To było o wiele za mało jak na klub pokroju Arsenalu. Rozbudowa Highbury była jednak trudna do przeprowadzenia między innymi z uwagi na otaczającą go dzielnicę mieszkaniową.
Wówczas stało się jasne - niezbędny będzie nowy obiekt. Decyzję podjęto pod koniec 1999 roku. Siedem lat później przeprowadzka stała się faktem.
Pozostała dusza
Dziś w miejscu, gdzie przez niemal 100 lat swoje domowe mecze rozgrywał Arsenal stoi... osiedle.
Nie oznacza to jednak, że nie zachowały się żadne pamiątki dawnych czasów. Wciąż znaleźć można tu popiersie legendarnego szkoleniowca klubu - Herberta Chapmana, czy wielki napis "Arsenal Stadium" na jednej z fasad.
Zresztą całość już na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl stadion. Apartamenty rozmieszczone wokół placów zieleni jednoznacznie kojarzą się z trybunami wokół murawy.
Highbury, choć dziś już w zupełnie innym kształcie, na zawsze pozostanie magicznym miejscem dla kibiców Arsenalu.
- Przeprowadziliśmy się z Highbury, które było podobne do Anfield. Ten stadion miał duszę - powiedział w jednym z wywiadów Arsene Wenger. - Zbudowaliśmy nowy stadion, ale nigdy nie odnaleźliśmy naszej duszy, zostawiliśmy ją w Highbury.
Inne teksty z serii #DzialoSieWSporcie.
Sprawdź też nasze cykle Sportowe rewolucje i Pamiętne mecze.