Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski zostali głównymi akcjonariuszami Wisły Kraków. Ster powierzono Dawidowi Błaszczykowskiemu, który został nowym prezesem. Kibice odetchnęli z ulgą i liczą, że "Biała Gwiazda" znowu będzie wielkim klubem.
Do dzisiaj przy Reymonta wszyscy tęsknią za czasami, gdy klub był w rękach Bogusława Cupiała. Wisła rządziła na krajowym podwórku, a także była w stanie konkurować z silnymi klubami w europejskich pucharach. Kamil Kosowski uważa, że tak mogło być do dzisiaj, ale ówczesny właściciel otoczył się złymi ludźmi.
"Gdy ja grałem w Krakowie, Wisła była kolejną nie tyle zabawką, ale córką prezesa Cupiała. Kochał ten klub, pakował w niego ogromne pieniądze. Niestety często źle je inwestował. Na temat ludzi, którzy go otaczali, napiszę jeszcze kilka felietonów. Bo gdyby przy tak dużych nakładach, tak dużym zaangażowaniu i finansowym, i mentalnym Wisła była lepiej zarządzana, stałaby się w Polsce niedościgniona i nawet bardzo bogate Legia i Lech nie mogłyby jej podskoczyć" - pisze Kosowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO: Szymon Marcinak o powrocie do grania w PKO Ekstraklasie. "Słyszałem o przyłbicach i maseczkach. Brakuje tylko zbroi"
"Kosa", który grał w wielkiej Wiśle Cupiała, żałuje, że wtedy w klubie nie było takich ludzi, jak Jażdżyński lub Królewski.
"Biała Gwiazda mogła być Szachtarem Donieck naszej ligi. Myślę, że gdyby Bogusław Cupiał miał obok siebie Jażdżyńskiego, Królewskiego czy Obidzińskiego, to dziś Wisła nie miałaby żadnych problemów. Musiałaby szukać zdecydowanie większych wyzwań niż polska liga. Niestety wiele rzeczy zostało zmarnowanych" - dodaje były piłkarz.
PKO Ekstraklasa. Dawid Błaszczykowski: Sytuacja jest bardzo zła. Musimy walczyć o przetrwanie >>
Transfery. Barcelona pyta o Aleksandra Buksę. Interesuje się nim też pięć włoskich klubów >>