Pod koniec stycznia tego roku Jordan Sinnott, gracz drużyny Matlock Town (siódmy poziom rozgrywek w Anglii), został napadnięty i pobity przez dwóch mężczyzn, którzy spowodowali u niego m.in. złamanie podstawy czaszki. 25-letni piłkarz zmarł wskutek odniesionych obrażeń.
Wcześniej poinformował swoją rodzinę, że chce zostać dawcą narządów, gdyby coś mu się stało. Brytyjski "Mirror" przekazał, że ta decyzja pozwoliła uratować siedem osób i pomogła kilkudziesięciu kolejnym.
Biorcy to osoby w wieku od 20 do 50 lat, narządy mają otrzymać jednak kolejne osoby. Ponadto ofiary poparzeń mogły skorzystać z przeszczepów skóry od zmarłego piłkarza.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"
- Uwielbiał dawać i nawet po śmierci zdołał to zrobić. Przynajmniej jego serce wciąż bije - powiedział brat Jordana Sinnotta, Tom.
Dziennikarze wspomnieli także moment, kiedy Sinnott został zabrany na salę operacyjną, aby zostały pobrane od niego narządy. Personel szpitala oddał mu hołd minutą ciszy.
Czytaj także:
- Koronawirus i Ludogorec Razgrad. Kirył Domuscziew wyleczył COVID-19 i wziął się za pomoc innym. Klub również działa
- Szymon Mierzyński: Życie w zawieszeniu musi się skończyć. Sport to także ogrom miejsc pracy (komentarz)