Biała Gwiazda dwukrotnie obejmowała prowadzenie, ale za każdym razem dała je sobie odebrać. Na gola Lubomira Tupty z 10. minuty kwadrans później odpowiedział Dominik Furman. Tuż po przerwie Jakub Błaszczykowski trafił na 2:1, ale w ostatniej akcji meczu wyrównał Alan Uryga.
- Bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie. Byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni i pokazaliśmy, jak chcemy grać. Chcemy to powtarzać, ale w futbolu tak się nie da. Przeciwnik przyjechał do nas po swoje, grał z ogromną determinacją i dlatego później spotkanie się wyrównało - mówi Artur Skowronek.
Krakowian od szóstego z rzędu zwycięstwa dzieliły sekundy. Z drugiej strony, sami prosili się o odebranie prowadzenia, oddając Nafciarzom inicjatywę.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Marcin Wasilewski sprawił żonie prezent
- Nauczyliśmy się pokory. Piłka jej uczy i doświadczyliśmy tego w 95. minucie. Przekonaliśmy się, jak cienka jest granica między zwycięstwem a remisem. Dla nas ten remis jest jednak ważny. Mamy cel do osiągnięcia i musimy szanować każdy punkt - podkreśla Skowronek.
Biała Gwiazda może mówić, że straciła w sobotę dwa punkty. Płocczanie na remis patrzą inaczej: dla nich to cenne z psychologicznego punktu widzenia wyszarpanie punktu.
- To był mecz pełen emocji, dramaturgii i cieszę się, że moi piłkarze nie zwątpili. Że walczyli do końca i zostali nagrodzeni bramką - mówi Radosław Sobolewski, dla którego był to pierwszy przy Reymonta 22 mecz w roli trenera drużyny przeciwnej.
- Jestem związany z Krakowem i zawsze po jakiejś dłuższej nieobecności powrót w takie bliskie miejsce powoduje, że emocje są o wiele większe i gorętsze. Emocje na pewno były, ale trzeba było sobie jakoś radzić - kończy Sobolewski, który spędził w Wiśle ponad 11 lat najpierw jako zawodnik, a potem jako trener.