[b]
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Macie za sobą kolejny mecz, w którym na zespół spada dużo pochwał. To musi być bardzo pozytywna rzecz dla was, jako beniaminka.[/b]
Jakub Szumski, bramkarz Rakowa Częstochowa: Na pewno nie zdarza się często, by ktoś stworzył tyle sytuacji z tym zespołem. Ale zawsze może być lepiej. Chcielibyśmy wykorzystywać zawsze wszystko, a tak się nie da. Trzeba uszanować ten remis, bo dotąd byliśmy drużyną zero-jedynkową, rzadko remisowaliśmy. Dlatego być może tak dobrze się oglądać nasze mecze. Cieszy, że w sobotę był komplet.
Ale trzeba było napór rywali przetrwać. Choć z drugiej strony wasze kontrataki wyglądały bardzo groźnie.
Jak już ma się sytuacje z Legią to trzeba je strzelać. Sporo nas kosztowało, żeby odebrać piłkę i przetransportować ją pod bramkę. Wiadomo, mają dużą kulturę, ale taka nasza rola, by szukać po odbiorze sytuacji. Też to nie są nadludzie, też popełniają błędy. Wykorzystaliśmy dwa. Szkoda, że nie więcej.
To ciekawe, że mimo wyniku 2:2, chwali się bardzo bramkarzy. Legioniści testowali pana zwłaszcza z dalszej odległości. Na dośrodkowania i strzały z dystansu uczulał was trener Papszun?
Na pewno naszą mocną stroną jest niska obrona, w której byliśmy przez większą część tego meczu. Legia oddała dużo strzałów sprzed pola karnego czy po dośrodkowaniach, ale nie stwarzała stuprocentowych sytuacji. Byliśmy skoncentrowani blisko siebie w defensywie. Ale faktycznie bardzo dużo strzałów. Nie ma jednak co ukrywać, graliśmy z najlepszą drużyną w Polsce. Mimo optycznej przewagi z boku to widać było też super robotę chłopaków.
ZOBACZ WIDEO Napoli znalazło optymalne miejsce dla Piotra Zielińskiego? "Cenią go za całokształt, a nie tylko gole i asysty"
Pewne rzeczy się nie zmieniły, nawet mimo tego, że graliście z Legią, pozostał wariant z trzema obrońcami. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że wypadł Tomas Petrasek (z powodu kartek - przyp. red.). Można śmiało mówić o "waszym stylu".
Gdyby podliczyć same stuprocentowe sytuacje, mieliśmy ich od rywali więcej. Szkoda, że nie udało się wykorzystać. To, że mamy swój styl, wiadomo nie od dzisiaj. Gramy w takim ustawieniu odkąd tu jestem, czyli już dwa lata.
Ten mecz pokazał też, że jesteście elastyczni.
Jesteśmy! Pomimo zmian na środku obrony, których w tym sezonie było bardzo wiele, nie schodzimy poniżej pewnego poziomu. Szczególnie w grze w defensywie każdy wie, co ma robić. Dla mnie nie ma znaczenia, jaka trójka gra w obronie. Wszyscy są zawsze świetnie przygotowani. Stworzyć sytuację przeciwko Rakowowi to jest duża sztuka
Podobnie jak z obrońcami, ma się sytuacja z bramkarzami. Jesienią zastąpił pan Michała Gliwę i zbiera pan pozytywne opinie. Jak wyglądają wasze relacje?
Miło mi to słyszeć, że padają takie słowa. My z Michałem w pierwszej rundzie zagraliśmy równo po dziesięć meczów. Uważam, że bronił świetnie, podobnie jak cały sezon w Fortuna I Lidze. Jest moim bardzo dobrym kolegą. Czuję jego ogromne wsparcie. Żaden z nas nie kopie pod drugim dołków, a wręcz przeciwnie.
Gdy spogląda pan w tabelę, patrzy pan tak bardziej w górę, czy raczej w dół?
Oczywiście w górę. Mamy swoje ambicję. Widzimy jak tabela jest spłaszczona i jak niewiele brakuje nam, by być w ósemce. Tak trzeba podchodzić w ogóle do życia. Trzeba mierzyć wysoko, a my jesteśmy ambitną drużyną i tak właśnie robimy.
Czytaj też: Zbigniew Boniek zabrał głos ws. reformy ligi. "PZPN tego nie chce"
Sprawdź również: Maciej Rosołek po raz pierwszy w wyjściowym składzie Legii. "Szukałem sobie miejsca na boisku"