W Bundeslidze zaczynają zapominać o Jannie-Fiete Arpie. Całą rundę jesienną napastnika nękają urazy. Najpierw infekcja żołądkowo-jelitowa, potem operacja nadgarstka. Kiedy w listopadzie wydawało się, że 20-latek wróci do trenowania, odnowił mu się kontuzja ręki.
Dlatego też młody zawodnik cały czas czeka na debiut w pierwszej drużynie Bayernu Monachium. W Bawarii wciąż liczą, że w przyszłości zostanie on następcą Roberta Lewandowskiego.
Arp zdążył wyleczyć się na zgrupowanie w Doha. Nie podbił serc trenera i obserwujących go dziennikarzy. "Miał problemy z szybkością i opanowaniem piłki po ostrych podaniach" - podsumował jego tydzień w Katarze "Bild" i wymienił wśród największych przegranych zimowego obozu obok Svena Ulreicha, Serge'a Gnabry'ego i Corentina Tolisso.
ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". Ekstremalne przygotowania do Rajdu Dakar. Trwają cały rok
Sytuacja byłego gracza HSV jest odwrotna od tej, w której znajdował się latem. Podczas tournee Bayernu w USA imponował formą i grał w sparingach. Niko Kovac sprawdzał Arpa na skrzydle, gdzie radził sobie nieźle na tle uznanych zespołów. Wydawało się, że oficjalny debiut będzie tylko kwestią czasu (więcej TUTAJ).
Tymczasem to rok młodszy Joshua Zirkzee zamiast niego nabiera doświadczenia w seniorskich rozgrywkach. Holender zdążył już zagrać w dwóch meczach Bundesligi i jednym w Lidze Mistrzów.
Czytaj też: Łukasz Derbich: Mój piłkarski świat skończył się w dwie godziny