W mediach aż huczy, że to właśnie Allan stał na czele buntu piłkarzy, którzy sprzeciwili się przygotowaniom do meczu z Genoa CFC w zamkniętym ośrodku treningowym.
Zawodnicy po spotkaniu z Red Bullem rozjechali się do domów prywatnymi samochodami, mimo że zalecenia właściciela Aurelio De Laurentiisa były inne.
Teraz na jaw wyszła informacja, że piłkarz ostatniej nocy został okradziony. Włamywacze dokonali wielu zniszczeń w jego domu. Wynieśli też kilka cennych przedmiotów, choć włoska prasa podkreśla, że bardziej skupili się na dokonywaniu zniszczeń.
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Mój syn chciał dostać się do płonącego helikoptera. Tego się nie robi
Media piszą o roztrzaskanych oknach, bałaganie w pokojach. "Dziwne, bo złodzieje nie zabrali torebki, która jest warta 10 tysięcy euro. Chyba zależało im na czymś innym" - twierdzi "La Gazetta dello sport".
W czasie napadu nikogo w domu nie było. Dzieci Allana były z opiekunką. Pokoje najmłodszych także były przeczesywane przez włamywaczy.
Piłkarz obawia się, że napad był odwetem za te ostatnie wydarzenia w klubie. Brazylijczyk nie znalazł się w kadrze na mecz z Genoa. Oficjalnie z powodu kontuzji, ale nieoficjalne mówi się, że został odstawiony od składu z powodu buntu.
SSC Napoli - Genoa CFC / sob. 09.11.2019 godz. 20:45
Zobacz także: La Liga. Ernesto Valverde staje w obronie Antoine'a Griezmanna. "Grał wcześniej w innym stylu"
Zobacz także: Serie A. Napoli - Genoa. Chaos w klubie Polaków. Milik ma wrócić do "11"