Podczas meczu pomiędzy Hellasem Werona i Brescią Calcio (2:1) kibice obrażali Mario Balotellego na tle rasowym. Piłkarz stracił cierpliwość, wziął piłkę w ręce i kopnął w kierunku fanów, a następnie chciał opuścić boisko. Został i zdobył gola.
Obraźliwe teksty pod adresem Balotellego słyszał nie tylko sam zawodnik, ale i przedstawiciel włoskiej federacji goszczący na stadionie. To poskutkowało zresztą zamknięciem jednej z trybun na stadionie Hellasu przez komisję dyscyplinarną Serie A.
Z karą nie zgadza się lokalna rada Werony, która stwierdza, że Balotelli wcale nie był obrażany na tle rasowym. Co więcej - zapowiada złożenie pozwu przeciwko piłkarzowi za to, że niesłusznie oskarżał kibiców Hellasu o rasistowskie wyzwiska.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. "To nie jest dobry moment na taką celebrację"
"Nie jest sprawiedliwe, by Werona była krytykowana, skoro nic się nie wydarzyło. Na stadionie wszyscy byli zaskoczeni, że Balotelli kopnął piłkę, nikt nie mógł tego wyjaśnić. Z uwagi na to można założyć, że nie było żadnych rasistowskich pieśni, a Balotelli obraził fanów i miasto" - napisali lokalni radni w piśmie do burmistrza Werony. On także zaprzeczył, że podczas meczu wydarzyło się coś zabronionego.
Pytanie, jak rozumieć stanowisko Werony przy 10-letnim zakazie stadionowym dla lidera ultrasów piłkarskiego klubu. Luca Castellini, bo o nim mowa, miał obrażać Balotellego na tle rasowym.
- Balotelli nigdy nie będzie w 100 proc. Włochem. Mamy w drużynie czarnoskórego zawodnika, a gdy strzelił, wszyscy go oklaskiwali - mówił w lokalnym radiu Luca Castellini, przyznając się do obrażania Balotellego.
Zobacz też:
Serie A. Rasistowski skandal we Włoszech. Mario Balotelli stracił cierpliwość
Serie A: Hellas Werona wygrał mecz beniaminków. Mario Balotelli strzelił gola. Łukasz Teodorczyk asystował