Premier League: Manchester United - Arsenal. Nawiązać do dawnych lat. Hit uśpionych gigantów

Getty Images / John Walton/PA Images / Na zdjęciu: Marcus Rashford
Getty Images / John Walton/PA Images / Na zdjęciu: Marcus Rashford

"The Invincibles" Wengera czy "The Class of 92" Fergusona. Fani Arsenalu i Manchesteru wiele by dali, by powrócić do tamtych czasów. Dziś jednak pozostaje im żyć wspomnieniami i nadzieją. Nadzieją, którą podsycić może wygrana w bezpośrednim starciu.

Manchester United po ostatnie mistrzostwo sięgnął w 2013 roku, w ostatnim sezonie pracy Sir Aleksa Fergusona. I choć 6 lat bez triumfu na krajowym podwórku jest dla fanów, przyzwyczajonych do seryjnych zwycięstw za czasów legendarnego Szkota, bolesne, to jeszcze gorzej sytuacja wygląda w Londynie. Arsenal bowiem na mistrzostwo czeka już 15 lat.

To w sezonie 2003/2004 po raz ostatni "Kanonierzy" stanęli na najwyższym stopniu podium. W sezonie, który przeszedł do historii Premier League, gdyż to wówczas właśnie podopieczni Wengera dorobili się przydomku "The Invincibles". Ekipa z Thierrym Henrym na czele, jako jedyna w historii nie przegrała bowiem żadnego z 38 ligowych spotkań.
Czytaj także: Premier League: Manchester United - Arsenal. Solskjaer: nie od razu Rzym zbudowano

Dziś jednak fani zespołu z Londynu mogą z żalem spoglądać nie tylko w stronę tamtej drużyny. Skalę upadku klubu jeszcze lepiej obrazuje, że przez lata obiekt żartów, jakim było notorycznie zajmowane 4. miejsce w Premier League, dziś jest tak naprawdę głównym celem "Kanonierów". Podobnie zresztą jak i Manchesteru.

Hierarchia w Premier League bowiem uległa znacznej zmianie. To już nie czasy, gdy o końcowy triumf walczyli odwieczni wrogowie, legendy swoich zespołów - Sir Alex Ferguson oraz Arsene Wenger. Dziś karty w Anglii rozdają Manchester City oraz Liverpool, które wydają się być co najmniej o jedną półkę wyżej niż reszta stawki. Jednak nie tylko ta dwójka stanowi problem. Od pewnego czasu, na trzecią siłę na Wyspach wyrasta Tottenham, w związku z czym, "Czerwonym Diabłom" oraz Arsenalowi pozostaje walka z Chelsea o 4. miejsce i awans do Ligi Mistrzów. Jeszcze kilka lat temu, prognoza takiego losu traktowana byłaby przez kibiców jako najgorsza herezja. Aktualnie jest to jednak szara rzeczywistość obu drużyn.

Dziś kluby te są jednak na zakręcie poszukując drogi, która pozwoli wrócić do dawnej świetności. I ciężko stwierdzić, który jest tego bliższy. Bo choć wyżej w tabeli aktualnie jest Arsenal, to z drugiej strony, wydaje on się jeszcze bardziej pogrążony w marazmie. United jeszcze rok temu potrafiło eliminować z Ligi Mistrzów, po emocjonującym boju, Paris Saint-Germain. Arsenal natomiast już od 3 lat czeka na sam tylko awans do tych najbardziej prestiżowych rozgrywek. Manchester wciąż także dysponuje większymi środkami i nieco łatwiej przychodzi mu ściąganie nowych piłkarzy. Inną kwestią jest jednak ich jakość. Dopiero bowiem tegoroczne zakupy sprawiają wrażenie takich, które mogą stanowić trzon zespołu na długie lata.

Czytaj także: Transfery. Premier League. Dla Mesuta Oezila nie ma już miejsca w Arsenalu

Nadchodzące starcie, choć teoretycznie tylko i wyłącznie o 3 punkty, może pozwolić choć na moment zapomnieć fanom o bolączkach ich klubu. Wygrana pozwoli, choćby na chwilę, uwierzyć, że ich ukochana drużyna jest w stanie ogrywać najgroźniejszych rywali w kraju. Zwycięzcy także z nieco większym optymizmem będą mogli spoglądać w kierunku upragnionego top4. Przegrani natomiast będą musieli przełknąć gorzką pigułkę. Kolejną już w ostatnich latach pełnych rozczarowań.

Mecz Manchesteru United z Arsenalem rozpocznie się o 21:00. Transmisję ze spotkania obejrzeć będzie można na antenie Canal+ Sport2.

ZOBACZ WIDEO MŚ Doha 2019: Adam Kszczot mówił a dziennikarze słuchali. Niezwykłe oświadczenie polskiego mistrza. Pojawiły się łzy

Komentarze (0)