Premier League: w wyścigu o mistrzostwo znów tylko dwa konie

Getty Images / WILL OLIVER / Na zdjęciu: Kevin De Bruyne (z lewej) i Divock Origi (z prawej)
Getty Images / WILL OLIVER / Na zdjęciu: Kevin De Bruyne (z lewej) i Divock Origi (z prawej)

W ubiegłym sezonie Manchester City i Liverpool całkowicie zdominowały rozgrywki Premier League i między sobą rozstrzygnęły kwestię mistrzostwa Anglii. Wiele wskazuje na to, że czeka nas powtórka.

"The Reds" wystartowali kapitalnie i w sześciu kolejkach wywalczyli komplet 18 punktów. Zadanie nie było łatwe, bo w ostatniej serii ekipie Juergena Kloppa przyszło się zmierzyć z Chelsea i to na jej obiekcie. Liverpool FC wygrał jednak 2:1 i wciąż jest nieomylny.

Manchester City tego statusu już nie ma. Co więcej, jak na swoje standardy zgubił już sporo "oczek" i ma ich tylko 13. Mimo to i tak zajmuje pozycję wicelidera, a jego bilans bramkowy robi niesamowite wrażenie. Podopieczni Pepa Guardioli trafili do siatki rywali już 24-krotnie, a ostatnie spotkanie z Watfordem wygrali 8:0. Ten sam rywal tydzień wcześniej w niezłym stylu zremisował u siebie z Arsenalem 2:2.

W Liverpoolu czekają 29 lat

Gdyby dziś spytać kibiców "The Reds" na czym zależy im bardziej, zdecydowana większość wskazałaby zapewne na mistrzostwo Anglii. Smak triumfu w Lidze Mistrzów jest im doskonale znany, za to świętowanie krajowego tytułu to już przyjemność, której doświadczyli tylko starsi fani Liverpoolu.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa" sezon 2, odcinek 5: transfer Wszołka i niesamowita forma Grzegorza Krychowiaka [cały odcinek]

Po raz ostatni to trofeum fetowano na Anfield w 1990 roku. Minęło niemal 30 lat, które dla klubu mającego na koncie 18 mistrzostw jest jak wieczność. W ubiegłym sezonie sukces był blisko, bo zespół Juergena Kloppa przegrał zaledwie jeden ligowy mecz i wywalczył 97 pkt. Manchester City miał raptem jedno "oczko" więcej i to on był górą.

->Puchar Ligi: kompromitacja Tottenhamu! Odpadł z rywalem z czwartego poziomu rozgrywkowego!

Dziś jednak "Obywatele" bardziej myślą o triumfie w Lidze Mistrzów, bo tych rozgrywek nie wygrali jeszcze nigdy. Jeśli zresztą chodzi o trofea europejskie, ich gablota prezentuje się wyjątkowo skromnie. Jest tam tylko Puchar Zdobywców Pucharów, wywalczony niemal pół wieku temu - w 1970 roku.

Więcej atutów po stronie Manchesteru City

Mimo lepszego startu Liverpoolu, w Anglii nie brakuje głosów, że faworytem do mistrzostwa wciąż jest drużyna Pepa Guardioli. Taką opinię ma m. in. Emile Heskey, który grał na Anfield w latach 2000-2004. Zdaniem byłego reprezentanta Anglii, ławka "The Reds" może się okazać zbyt krótka.

- Manchester City ma najlepszy zespół pod względem głębi składu. Jeśli wypadnie tam jakiś zawodnik, zawsze w rezerwie jest ktoś, kto może dać podobną jakość - stwierdził.

Heskey podkreśla, że Juergen Klopp takiego komfortu nie ma. - Gdyby stracił Mohameda Salaha, Sadio Mane lub Roberto Firmino, będzie to odczuwalne. Man City ma lepszą mieszankę. To widać też w środkowej linii, która w drużynie Guardioli jest mocniejsza i może dać więcej bramek.

Najbliższa kolejka przełomu raczej nie przyniesie, bo obaj kandydaci do tytułu zmierzą się z nisko notowanymi przeciwnikami. Liverpool zagra na Bramall Lane z Sheffield United (10. miejsce), zaś Manchester City pojedzie na Goodison Park, gdzie stanie naprzeciw Evertonu (14. pozycja).

Pierwsze bezpośrednie starcie angielskich gigantów zaplanowano na 10 listopada. Odbędzie się ono na Anfield.

->Puchar Ligi Angielskiej. Awans Liverpoolu i Chelsea. Problemy Manchesteru United

Komentarze (0)