Marcin Ziach: Jak oceni pan dwa pierwsze mecze sparingowe, jakie Górnik rozegrał w letnim okresie przygotowawczym?
Ryszard Komornicki: Jeżeli weźmiemy pod uwagę konsekwencję taktyczną na boisku, to rozwój drużyny jest pozytywny i idzie w dobrym kierunku. Jest to jednak dopiero początek. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy, żeby wyglądało to tak, jak wyglądać powinno.
Wysokie zwycięstwa w meczach sparingowych, mimo faktu, że nie były to mecze z najsilniejszymi rywalami chyba cieszą?
- Mnie cieszy każde zwycięstwo, nawet to, odniesione na treningach. Jednak mamy świadomość, że przed nami bardzo ciężkie zadanie i nie możemy przez zbytni spokój ani na chwilę stracić czujności. W dalszym ciągu musimy poprawić wiele elementów gry, ale jak wspomniałem wcześniej postawa zespołu, walka, jaką prezentuje na boisku jest dobra.
Zmiana ustawienia Górnika na system 4-4-2 zdaje się być strzałem w dziesiątkę. Będzie pan ten system preferował także w meczach ligowych?
- Jeżeli będziemy mieli duet równej, wysokiej klasy napastników to tak. Wydaje mi się, że musimy częściej szukać okazji strzeleckich, próbować wejść z piłką w pole karne, bo tylko tam można bramki strzelić. Myślę, że zespół jak na razie to dobrze wykonuje.
W sparingu z drużyną Młodej Ekstraklasy Wisły Kraków miał być testowany Daniel Koczon. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?
- Daniel przyszedł do mnie i powiedział, że wyjeżdża do Płocka. Trenował z nami, mieliśmy okazję przyjrzeć się jego atutom podczas treningu i ja uważam, że potrzebujemy innego typu napastników. Nie przestajemy jednak szukać i mam nadzieję, że niebawem ktoś ciekawy się w klubie pojawi.
W barwach drużyny Młodej Ekstraklasy Wisły zagrał Andrzej Niedzielan. Może to odpowiednie wzmocnienie siły ognia drużyny?
- Andrzej Niedzielan? Nie znam (śmiech). Prawdę mówiąc ciężko mi w chwili obecnej ustosunkować się do takich spekulacji. Są to głosy, które często są dziełem mediów. Ja nie chciałbym tego komentować.
Sam zawodnik jednak nie ukrywał, że przyjechał do Zabrza także po to, żeby się trenerowi pokazać.
- Jeśli się okaże, że jest to zawodnik, który byłby dla drużyny wzmocnieniem będzie można się nad tym zastanowić. Na pewno jest to zawodnik klasowy. Grał on w Wiśle Kraków, a tam nie gra się za darmo. Andrzej Niedzielan na pewno mógłby nam pomóc, ale czy jego przyjście do Górnika jest w chwili obecnej możliwe i realne, ciężko powiedzieć.
W mediach pojawiało się też nazwisko Łukasza Ganowicza, stopera, który miał być także przez Górnika sprawdzany.
- Nazwisko tego zawodnika obiło mi się o uszy, ale potrzebujemy innych zawodników niż on. Poszukujemy prawych obrońców, nie środkowych. Dlatego też uznaliśmy, że nie ma sensu żeby tego zawodnika do nas ściągać na testy, kiedy nie mieści się on w kryteriach naszych zainteresowań.
Wiosną w drużynie Górnika zawodził środek pola. Czy pana zdaniem drużynie potrzeba wzmocnień drugiej linii, w osobie klasycznego rozgrywającego?
- Wydaje mi się, że nie będzie takiej konieczności, aby rozgrywający przychodził do klubu. W pierwszej połowie na środku pola zagrał Piotrek Madejski i zaprezentował się na tej pozycji z bardzo dobrej strony. Według mnie, jeżeli ulegnie poprawie organizacja gry w obronie, poprawi się też nasza gra w środku pola i skuteczność w ofensywie. Ponadto nie jestem przekonany, czy budżet Górnika pozwoli na to, by sprowadzić tak wielu nowych zawodników.
W drugiej połowie meczu z krakowską drużyną na środku defensywy postawił pan na młodych Marka Krotofila i Michała Pazdana. Jak oceni pan ich występ w tym spotkaniu?
- Straciliśmy bramkę, więc ocena ich występu nie może być pozytywna (śmiech). Poważnie mówiąc uważam, że gra całej linii defensywnej, czyli czterech obrońców i bramkarza jest uzależniona od stylu gry drużyny w pomocy i ataku. Nie chciałbym drużyny rozbierać na części pierwsze. Swoje zadanie wykonali dobrze, ale są błędy, które będzie trzeba skorygować. Jeżeli w każdym meczu drużyna będzie grać z pełnym zaangażowaniem, poprawnie ustawiać się na boisku, co na razie nie wygląda najlepiej, wszystko powinno być dobrze. Będziemy pracować nad poprawą tych niedoskonałości, bo to, że takie są jest normalne po tak krótkim czasie. Jestem przekonany, że z czasem wszystko się dotrze.
Jak wygląda pana integracja z drużyną? Poznaje pan już ten zespół od kuchni, czy jeszcze potrzeba na to czasu?
- Wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Poznaję chłopaków, integrujemy się na treningach. Niektórzy zawodnicy nie chcą już ze mną rozmawiać, z powodu zbytniej intensywności zajęć (śmiech). Wiem już więcej o tej drużynie niż o sobie i swojej rodzinie, więc integracja przebiega poprawnie. Poza tym wszyscy wiemy, że mamy pracę do wykonania, a czy była ona wykonana poprawnie zweryfikują rozgrywki ligowe. Będę pracować w spokoju nawet wtedy, kiedy z nieba będą lecieć żaby i nie wiadomo, co jeszcze będzie się działo. Mnie interesuje tylko moja praca i ci panowie w krótkich spodenkach. Resztę pozostawiam do oceny ekspertom piłkarskim, których w tym kraju nie brakuje.
Ma pan już w głowie wizję pierwszej jedenastki, jaka będzie podstawową na przyszły sezon?
- U mnie nie ma, nigdy nie było i nie będzie podstawowej jedenastki. W kadrze drużyny znajduje się wielu zawodników, którym zależy na miejscu w pierwszym składzie. W mojej wizji budowy zespołu obecna jest stała rotacja w składzie, nie będzie zawodnika, który będzie pewniakiem. Będą grali ci, którzy będą w danej chwili w najlepszej dyspozycji.
W przyszłym tygodniu można spodziewać się na treningach jakichś nowych zawodników, którzy będą przez pana sprawdzani?
- Czy ktoś nowy się na treningu pojawi, tego nie wiem. Mam nadzieję, że ktoś się objawi, a często tak przecież bywa. Mówiąc całkowicie serio, chciałbym zespół wzmocnić, ale nie pięcioma czy sześcioma zawodnikami. Wydaje mi się, że drużynie będzie potrzebnych dwóch-trzech zawodników, którzy mieć będą wystarczającą klasę i umiejętności by podnieść poziom prezentowany przez drużynę. Życzyłbym sobie, żeby na obóz do Dzierżoniowa pojechało z nami dwóch-trzech nowych zawodników, którzy nam pomogą grać z takim rezultatem, jak w dotychczasowych sparingach. Oczywiście niekoniecznie tak wysoko, ale ważne żeby wygrywać mecze.
Dzień, w którym drużyna wyjeżdża na obóz, to ostateczny termin, w którym trener chciałby mieć dopiętą kadrę?
- Tak, chciałbym żeby tak było. Nie lubię pracować z zawodnikami, którzy przychodzą do klubu na dwa dni przed startem ligi, czy w trakcie samych rozgrywek. Integracja takiego zawodnika z drużyną trwa znacznie dłużej i chciałbym uniknąć takiej sytuacji, w której nowi zawodnicy nie wniosą od razu nowej jakości w grę drużyny. W trakcie zgrupowania będziemy pracować nad techniką, udoskonalać zagrania taktyczne. Nowi zawodnicy powinni być z drużyną, żeby wszystko przebiegało tak jak sobie wszyscy w klubie zakładamy.
Nie obawia się pan, że deklaracje zarządu, jakoby w klubie brakowało pieniędzy na transfery są zgodne z realiami, jakie obecnie w klubie panują?
- Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, ale mogę powiedzieć, że nieraz się mówiło w klubie, że nie ma pieniędzy na transfery, a jednak się te pieniądze znajdowały. Moim zdaniem, jeżeli, chodzi o Górnika, my potrzebujemy wzmocnień, na przynajmniej dwóch pozycjach. Będę robił wszystko, żeby jednak transfery w klubie miały miejsce. Potrzeba nam jeszcze trochę jakości, potencjału, żeby to wszystko przebiegało zgodnie z planem.