Mariusz Pawlak: Naszym celem jest awans do PKO Ekstraklasy. Każdy zespół chce walczyć o najwyższe cele

Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: piłkarze Olimpii
Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: piłkarze Olimpii

- Celem nadrzędnym w każdym zespole jest awans do PKO Ekstraklasy. Startuje się w rozgrywkach po to, aby mierzyć wysoko i grać o najwyższe cele. Osobiście nie używam słowa "utrzymanie" - powiedział nam Mariusz Pawlak, trener Olimpii Grudziądz.

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty[/b]: Pana drużyna rozpoczęła sezon od mocnego uderzenia. Dwa zwycięstwa w Fortuna I lidze były świetnym otwarciem, ale później przyszły dwie porażki. Patrzę w tabelę i widzę Olimpię na dziesiątym miejscu z dorobkiem sześciu "oczek". Jest pan zadowolony z takiego obrotu spraw?

Mariusz Pawlak, trener Olimpii Grudziądz: Celem nadrzędnym w każdym zespole jest awans do PKO Ekstraklasy. Startuje się w rozgrywkach po to, aby mierzyć wysoko i grać o najwyższe cele. Osobiście nie używam słowa "utrzymanie". Pracujemy nad pewnymi elementami, zawodnicy muszą sobie je przyswoić i poprawić. Chodzi oczywiście o grę w ofensywie. Stwarzamy wiele sytuacji, ale czasami nie potrafimy ich wykorzystać.

Podejrzewam, że mówi pan o ostatnim spotkaniu ligowym w Mielcu. Zagraliście solidne zawody, ale przegraliście 0:2 i musieliście wrócić do Grudziądza bez żadnej zdobyczy punktowej. Poprzednie starcie z Chojniczanką również mogło się inaczej zakończyć.

W meczu ze Stalą Mielec stworzyliśmy sobie naprawdę wiele okazji do zdobycia bramek, ale zabrakło skuteczności w naszych szeregach. Seweryn Kiełpin jest oczywiście dobrym bramkarzem, ale miał świetny dzień, pokazał w pełni swoje umiejętności i przy okazji towarzyszyło mu jeszcze sportowe szczęście. To wszystko miało wpływ na wynik i nie pozwoliło nam na strzelanie goli. Wcześniej z Mielcem grało Podbeskidzie i było od nas dużo skuteczniejsze. Drużyna z Bielska-Białej wykorzystała chyba 70 procent swoich szans. Uważam, że spotkanie w Mielcu było naszym najlepszym występem w obecnym sezonie. Zdarzyły się jednak błędy i na analizie pokazałem, w których miejscach powinniśmy zachować się lepiej. Są pewne rzeczy do poprawy. Kreatywności jednak nie zamierzam tym chłopakom zabierać. Starają się realizować założenia i rozumieją, czego od nich wymagam.

Zobacz takżeII liga. Olimpia - Widzew: remis w hicie kolejki. Gospodarze wyrównali grając w osłabieniu

Pogorszyła się na pewno gra pana zespołu w defensywie. Pierwsze dwa ligowe spotkania były na "zero z tyłu", a później przyszedł czas na rywalizację w domu z Chojnicami i straciliście... pięć bramek.

Zwracamy uwagę na grę w defensywie. Każdy robi błędy, natomiast przeciwnik czasami nie jest w stanie ich wykorzystać i to zwiększa szansę na końcowy sukces. Mam młody zespół, który chce dążyć do zdobywania bramek i kreowania jak największej liczby sytuacji. Proces gry w obronie jest wydłużony i taki nadal będzie ze względu na niektóre rzeczy, które akurat cieszą mnie jako trenera. Zawodnicy chcą grać ofensywnie i długo utrzymywać się przy piłce. To dobre, ale nie wszystko zrobi się w tydzień czy miesiąc. Czasami trzeba poświęcić nawet rok na wypracowanie pewnych schematów. Liczy się pomysł w klubie. Olimpia pokazuje, że go ma i potrafi dobierać piłkarzy. Potrzebujemy jednak dużo spokoju. Jesteśmy beniaminkiem i to normalne, że będziemy przeplatać dobre wyniki słabszymi. Mnie jako trenera interesuje gra zespołu. Ostatnio była lepsza niż wynik.

ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"

Czego zabrakło w działaniach obronnych? W meczach z Chojniczanką i Stalą straciliście łącznie siedem bramek. 

Wszystko analizujemy pod kątem zespołu. Jeżeli obrońcy mają więcej pracy, to znaczy, że już wcześniej źle odbieramy piłkę. Szukamy, w jakiej strefie boiska źle pracujemy. Zdarzały się nam mecze, że zabieraliśmy rywalowi futbolówkę już w środku pola i obrońcy z bramkarzem nie mieli za dużo pracy do wykonania. W spotkaniu z Chojniczanką nie potrafiliśmy jej utrzymać i momentalnie wracała pod nasze pole karne. Zawodnicy z Chojnic często posyłali "długie piłki" na wysokiego Mikołajczaka, a później jeszcze na Surdykowskiego. Wtedy łatwiej o pomyłkę. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale zawsze patrzę przez pryzmat zespołu. Błędy są indywidualne, ale przeciwnik też je popełnia. Chcę, aby moi piłkarze z czasem eliminowali te proste pomyłki. Jak dana drużyna jest lepsza piłkarsko i ma większe doświadczenie, to przez błędy rywala będzie stwarzać sobie więcej okazji. Stać nas na spokojniejszą grę.

Szansa na przełamanie przychodzi dosyć szybko. Już w środowy wieczór zagracie na własnym stadionie z Wigrami Suwałki. To dobry zespół, ale Olimpię stać na zwycięstwo. Na co uczulał pan swoich podopiecznych?

Mają skupiać się na swojej grze. W Mielcu nie wyglądała ona najgorzej. Mieliśmy kilka treningów przed starciem z Wigrami i zrobiliśmy wszystko, aby przygotować się jak najlepiej. Jeżeli będziemy realizować zadania taktyczne tak jak w Mielcu, to mogę być bardziej spokojny. Przed Stalą obawiałem się, czy będziemy potrafili zagrać wysokim pressingiem i schodzić do niskiego. Nie jest łatwo nauczyć się tego wszystkiego w tak krótkim czasie, natomiast zespół reagował bardzo dobrze. Nie możemy patrzeć na błędy indywidualne. Każdy człowiek się myli. Ja również mogę się pomylić i coś błędnie przekazać. Mam sztab, aby podpowiadał i reagował na takie sytuacje. Tak samo jest na murawie. Trzeba współpracować i sobie pomagać.

Cała Fortuna I liga może panu zazdrościć skuteczności Omrana Haydary'ego i Tiago Alvesa. Obaj strzelają jak na zawołanie i są w czołówce klasyfikacji strzelców.

Zgadza się. Na treningach zwracamy uwagę na grę w ofensywie i liczymy na kreatywność zawodników. Mamy wyrobione pewne zachowania w ataku. Myślę, że bez tego Haydary i Alves mieliby znacznie trudniej o bramki. Potencjał jest, ale nie tylko w tych piłkarzach. Oni sami nie wzięli piłki na środku boiska. Przejmowali ją w fazie finalizacji i trafiali do siatki. Cała drużyna na to pracowała. Muszę jednak przyznać, że dużo wnoszą do zespołu. Koledzy ich akceptują, atmosfera jest bardzo dobra. Mam dużo młodych chłopaków, którym zależy na grze w piłkę. Chcemy wygrywać, aby chłopacy utrzymywali pogodny nastrój. Cieszę się ze zwycięstw, ponieważ wygrana bardziej buduje. Przegrana jednak uczy. Mam nadzieję, że najbliższe mecze będą wyglądały w naszym wykonaniu jeszcze lepiej.

Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Arka - Lech. Kamil Antonik mógł zostać bohaterem. "Nie zauważyłem nadbiegającego z tyłu obrońcy"

Następnie tygodnie będą ważne dla Olimpii. Prowadziliście w tabeli, a teraz znajdujecie się w środku stawki. Musicie unikać kolejnych porażek, ponieważ strefa spadkowa zbliży się niebezpiecznie blisko.

Każdy mecz jest inny i ma swoją historię. Byliśmy na pierwszym miejscu i bardzo dobrze to wyglądało. Morale zawsze rosną, gdy zespół jest w czołówce, ale nie zapominajmy, że przeciwnicy też chcą zdobywać punkty. Jak będziemy przegrywać, to nasza pozycja będzie niższa. Tabela jest jednak najważniejsza dopiero na koniec sezonu. Momenty są różne. W niejednym klubie zdarzało się, że byliśmy na pozycji spadkowej, a kilka kolejek później znajdowaliśmy się już w środku stawki. Świetnym przykładem jest sytuacja Olimpii z poprzednich rozgrywek. W pewnym momencie spadliśmy nisko, lecz poprawiliśmy grę i awansowaliśmy. Liczy się dla nas następne spotkanie. Chcemy pokazać kibicom, że wygrywamy mecze. Wszyscy wiedzą, że potrafimy grać w piłkę, ale punktów za to nie ma.

Ciężko wytypować wyniki poszczególnych spotkań.

Liga jest wyrównana. Droga od zwycięstwa do porażki jest krótka i w piłce nigdy nic nie wiadomo. Tracimy bramki, których nie powinniśmy tracić. Mogliśmy uniknąć dwóch trzy trzech goli w meczu z Chojnicami. Wtedy mecz potoczyłby się inaczej. Mieliśmy dużo zmian w przerwie międzysezonowej. W szatni jest powiew młodości. Punkty na początku przyszły nam łatwo. Teraz chłopcy widzą, że czasami będzie pod górkę. Zobaczyli, że decydują małe detale.

Źródło artykułu: