Tuż po tym, jak FC Barcelona pochwaliła się pozyskaniem Antoine Griezmanna z Atletico Madryt, ten drugi klub wydał oświadczenie, w którym dał do zrozumienia, że nie godzi się na transfer. Kością niezgody jest klauzula odstępnego - wszystko rozbija się o 80 mln euro.
Atletico uważa, że zawodnik i jego nowy pracodawca uzgodnili warunki transferu w połowie maja, czyli przed obniżeniem klauzuli w kontrakcie Francuza z 200 na 120 mln euro. Stało się to dopiero 1 lipca. W zaistniałej sytuacji madrycki klub żąda od Barcelony zapłaty tej wyższej kwoty - 200 mln euro.
Prezes Atletico zapewnił, że ma dowody na popełnienie wykroczenia przez Barcelonę i nie zamierza łatwo dać za wygraną. Klub planował zgłosić sprawę do FIFA, ale usłyszał, że organ zarządzający światową piłką nożną nie rozstrzyga spraw między dwoma zespołami z tej samej ligi.
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
W związku z powyższym Atletico poszuka sprawiedliwości w La Liga i Królewskim Hiszpańskim Związku Piłki Nożnej (RFEF). "Spór nie zostanie jednak łatwo rozwiązany, ponieważ w sześcioosobowym komitecie La Liga zasiadają i przedstawiciele Atletico, i Barcelony" - podkreśla goal.com.
La Liga sprawie ma przyjrzeć się w najbliższy czwartek. Tymczasem Antoine Griezmann już trenuje z Barceloną, przygotowując się do nowego sezonu.
Zobacz także:
Transfery. FC Barcelona musiała wziąć pożyczkę na Antoine'a Griezmanna
Brazylijsko-francuski zaciąg w Barcelonie