- On jest lepszą wersją Franza Beckenbauera - mówi o nim legenda holenderskiego futbolu, Arie Haan. Choć ma dopiero 22 lat, Frenkie De Jong już jest jednym z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji. Na razie w Europie, a wkrótce pewnie i na świecie.
Bo choć najwięcej mówi się o takich zawodnikach jak Antoine Griezmann i Neymar, który ma wrócić na Camp Nou, największym wzmocnieniem Barcelony przed nowym sezonem może być właśnie środkowy pomocnik reprezentacji Holandii, za którego zapłacono 75 milionów euro. De Jong trafił do drużyny, w której jego umiejętności będą na wagę złota.
To nie tylko mistrz Hiszpanii chciał jego, on bardzo też chciał transferu właśnie do Barcelony. To podczas wakacji spędzanych właśnie w tym mieście, nie mający jeszcze 10 lat chłopiec miał powiedzieć do swojego ojca, że chce w przyszłości zagrać na Camp Nou w koszulce gospodarzy.
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
FC Barcelona musiała wziąć pożyczkę na Griezmanna. Czytaj więcej--->>>
I po ostatnich kilkunastu miesiącach nikt się nie dziwi, że de Jong dopiął swego. Nie ma też zaskoczenia, że w ogóle został piłkarzem. W jego rodzinie sport był obecny zawsze - dziadek był sędzią, kuzyn grał nawet w reprezentacji, a tata został trenerem. Nawet jego mama była związana z koszykówką, a jej brat był profesjonalnym piłkarzem. Zresztą, jego rodzice poznali się właśnie na meczu piłkarskim.
Widząc ogromne zainteresowanie piłką jego tata zapisał go do pierwszego klubu w ich miejscowości Arkel. - Był dzieckiem, a już było widać różnicę. Inni patrzyli na rodziców czy na kwiatki poza boiskiem, a on wpatrywał się w piłkę - wspominał po latach jego pierwszy trener, Tom de Jonge.
Oczywiście długo nie zagrzał tam miejsca. Gdy miał 7 lat, otrzymał ofertę z Feyenoordu Rotterdam. Nie wiadomo, co wówczas kierowało chłopcem, jednak ten zdecydował się na przenosiny do szkółki Willem II Tilburg, co było szokujące dla całej rodziny. Otóż wszyscy najbliżsi byli wielkimi kibicami klubu z Rotterdamu.
- Z obu klubów otrzymał zaproszenia, w każdym spędził po kilka tygodni. Gdy zapytaliśmy, gdzie chce zostać, powiedział, że w Feyenoordzie, bo będzie bliżej domu. Czuliśmy jednak, że bardziej podoba mu się w Tilburgu. Powiedzieliśmy mu, żeby wybrał tam, gdzie czuje się lepiej. Dlatego trafił do Willem II - wyznała po latach jego mama.
To w tym klubie spędził 10 długich lat i wbił się w pamięć wszystkim trenerom. - Oglądanie jego gry było jak nagroda. To był czysty, naturalny talent. Frenkie de Jong był i jest wyjątkowy - przekonuje Jos Borges, trener tamtejszej drużyny do lat 15. Wybijający się chłopak z Arkel szybko trafił też do juniorskich reprezentacji, jednak nigdy nie zaszumiało mu w głowie.
Dowód? Gdy w klubie zaoferowano mu nowy model Mercedesa, ten odmówił. - Stąpał twardo po ziemi. Był skoncentrowany tylko na piłce. Gdy jego rówieśnicy kupowali najlepsze ciuchy w najdroższych sklepach, on chodził w ubraniach H&M - mówi jego ojciec, John. Jego syn odmówił też, gdy w Arkel chciano nazwać jedną z trybun jego nazwiskiem.
Dziś FC Barcelona płaci za niego 75 milionów euro i naprawdę trudno uwierzyć, że cztery lata temu chłopak został po prostu oddany przez Willem II Tilburg. Bo tak trzeba nazwać transakcję, po której De Jong trafił do Ajaksu Amsterdam. Klub zapłacił bowiem za niego... 1 euro i oddał czterech graczy na wypożyczenie. Barry van Gool, do niedawna dyrektor klubu z Tillburga, uważa, że to największy błąd jego kariery menedżerskiej.
Jeszcze w sezonie 2016/2017 występował głównie w młodzieżowej drużynie Ajaksu. Ostatnie dwa lata przyniosły jednak wielką rewolucję, a de Jong stał się nie tylko zawodnikiem pierwszego zespołu, ale też jego gwiazdą.
Griezmann ośmieszony przez piłkarzy Barcelony. Czytaj więcej--->>>
Z nim w składzie drużyna zrobiła prawdziwą furorę w Lidze Mistrzów, nie tylko wygrywając mecze, ale robiąc to w fantastycznym stylu. Tak ogromne wrażenie po raz ostatni robiła FC Barcelona pod wodzą Josepa Guardioli, dokładnie dziesięć lat wcześniej.
Ajax uczył futbolu Bayern, Juventus czy Real, a w środku rządził de Jong.
Odbiór, przewidywanie gry, technika, dojrzałość, spokój, mądrość, rozegranie, drybling. To właśnie atuty 22-latka, które najdobitniej pokazał w wiosennym meczu z Realem Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
| Frenkie de Jong highlights vs. Real Madrid, 05/03/2019.
— Frenkie Chief (@FrenkieStats) 6 marca 2019
People forget how good Frenkie de Jong's defensive skills are! He was all over the place in that game. A midfielder that every club would love to have. Barca are lucky to have bought this man for only 75M! pic.twitter.com/QbusA1xPmo
Ten występ otworzył oczy wszystkim kibicom i ekspertom spoza Holandii. Tam od dawna wiedzieli, że mają do czynienia z jednym z najlepszych środkowych pomocników w Europie. - To obecnie najlepszy holenderski piłkarz. Jego umiejętności są niewyobrażalne - przekonywał Rafael van der Vaart.
Z kolei cytowane na wstępnie słowa Ariego Haana, że de Jong to lepsza wersja Beckenbauera, nie wzbudziły większego zdziwienia. Zostały przyjęte jako fakt, nie opinia. W sporcie jednak najtrudniej jest utrzymanie wysokiego poziomu. De Jong będzie miał łatwiej, bo trafił do fantastycznego towarzystwa.
- To niesamowite, że będę grał z Messim. Jak to widzę? Po prostu będę tylko podawał mu piłkę, on potrafi z nią zrobić wszystko - mówił po ogłoszeniu transferu do Barcelony. Holender nie ukrywa, że Lionel Messi jest jego wielkim idolem i boiskowym wzorem. Co ciekawe, według jego ojca, to właśnie Argentyńczyk dzwonił do niego kilka miesięcy temu, by przekonać go do przenosin do Katalonii.
- To nie było łatwe, bo Messi nie zna języka angielskiego - powiedział ojciec 22-latka i choć brzmi to zaskakująco, można w to uwierzyć. Messi ma wiele do powiedzenia na Camp Nou, także w kwestii nowych piłkarzy i znakomicie przewiduje, kto okaże się wzmocnieniem zespołu.
De Jong ma wszelkie dane, by się nim stać. Sergio Busquets wciąż jest podstawowym defensywnym pomocnikiem drużyny, pewne miejsce u Ernesto Valverde ma Ivan Rakitić, jednak trzecie miejsce w środku pomocy do tej pory pozostawało zagadką. Arthur Melo i Arturo Vidal mają swoje atuty, jednak teraz to miejsce będzie należeć do chłopaka z Arkel.