Lotto Ekstraklasa: Legia - Pogoń. Efektowny powrót Jarosława Niezgody. Finisz sezonu może należeć do niego

Newspix / Rafal Oleksiewicz  / Na zdjęciu: Jarosław Niezgoda
Newspix / Rafal Oleksiewicz / Na zdjęciu: Jarosław Niezgoda

Powrót Jarosława Niezgody nie przeszedł bez echa. Napastnik pokazał się z bardzo dobrej strony i asystował przy jedynej bramce dla Legii.

- Inaczej wyobrażałem sobie powrót na boisko - mówił po meczu zawiedziony Jarosław Niezgoda. Legia Warszawa musiała w niedzielę wygrać z Pogonią Szczecin, żeby wrócić na pozycję lidera. Wciąż aktualnego mistrza Polski wyprzedził Piast Gliwice, który w szalonym stylu pokonał Jagiellonię Białystok (2:1).

Do przerwy wciąż aktualny mistrz Polski zawiódł na całej linii. Zresztą przyznał to i trener Aleksandar Vuković. Na konferencji mówił, że tak słabego początku w wykonaniu swojej drużyny jeszcze nie widział. Ale Serb miał nosa do zmian. Grę ożywili dwaj dublerzy: Dominik Nagy i Niezgoda. Dla Polaka to był powrót do gry po blisko trzech miesiącach przerwy. Ostatni raz wystąpił 17 lutego przeciwko Cracovii (0:2).

Niezgoda wszedł już na początku drugiej połowy. I od razu miał szansę do strzelenia gola. Snajper urwał się obrońcom i oddał niecelny strzał na dalszy słupek. W 52. minucie celnie uderzył na bramkę Jakuba Bursztyna, a po chwili asystował przy trafieniu Nagy'a. 24-latek celnie dograł Węgrowi, a ten precyzyjnie strzelił w polu karnym. Dziesięć minut później Legia mogła wyjść na prowadzenie. Znowu aktywny był Niezgoda, który tym razem otworzył drogę do bramki Marko Vesoviciowi. Reprezentant Czarnogóry był na spalonym.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Odłożona koronacja Bayernu! Borussia nadal w grze! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Sprawdź też: Aleksandar Vuković: Zagraliśmy zbyt pasywnie. To niewytłumaczalne!

- Podczas rozgrzewki wszyscy znali wynik meczu Piasta, bo spiker powiedział o nim na stadionie. Nie zacząłem od pierwszej minuty, ale wiadomość o wygranej gliwiczan mnie nie usztywniła - przyznał po spotkaniu. Polak był jednym z najlepszych zawodników Legii na boisku. Do niego kibice nie powinni mieć jakichkolwiek pretensji o stratę punktów z Pogonią. - Czułem się dobrze po wejściu na boisko i miałem wrażenie, że odwrócimy losy spotkania. Było blisko, ale jednak za daleko - dodał.

"Z nim lepiej nie otwierać lodówki"

- Z nim lepiej nie otwierać nawet drzwi lodówki, nie możemy wybiegać za bardzo w przód - odpowiedział żartobliwie przed spotkaniem Vuković. Już wtedy trenera Legii pytano o powrót Niezgody do gry. Napastnik w końcu wrócił do pełni sił.

W ubiegłym sezonie imponował skutecznością. Wydawało się, że warszawianie będą mieć strzelca wyborowego. W czerwcu zaskoczyła wiadomość o problemach Niezgody z sercem. Wykryto u niego zespół Wolfa-Parkinsona-White'a (WPW). To wrodzona wada obejmująca obecność nieprawidłowej tkanki przewodzącej pomiędzy przedsionkami a komorami. Napastnik musiał udać się na zabieg.

Już w sierpniu Legionista wrócił do treningów, ale miesiąc później doznał kontuzji pleców. Uraz prześladował go niemal do końca rundy jesiennej. Zdążył jednak zebrać pierwsze minuty w sezonie w meczach z Zagłębiem Sosnowiec (3:2) i wspominanym z Cracovią.

- Za mną trudne miesiące. W listopadzie czułem się coraz lepiej, dochodziłem do formy. Liczyłem, że w końcu nadejdzie ten moment. Wróciłem, ale kontuzja szybko się odnowiła. Wszystko wyglądało niepewnie, przez co miałem dużo myśli w głowie. Zastanawiałem się czy oraz kiedy ponownie wybiegnę na murawę - opowiadał w rozmowie z "Legia.net".

W przerwie zimowej Niezgoda nie dostawał szans od Ricardo Sa Pinto. Mówiło się, że Polak jest na wylocie, nie dostał nawet poważnej okazji do gry w sparingach. W międzyczasie nie doszedł do skutku transfer do FC Midtjylland. A na początku marca podczas treningu naderwał mięsień dwugłowy.

Problemy zdrowotne to już przeszłość. Niezgoda wrócił do gry i pokazał Vukoviciowi, że ma w składzie kolejnego groźnego napastnika. Na dwie kolejki przed końcem sezonu może jeszcze namieszać w składzie. Następne spotkanie Legia rozegra w środę z Jagiellonią Białystok.

- Mam nadzieję, że wracam do grania na dłużej - mówił z nadzieją Niezgoda. - Pod koniec rozgrywek chcę dać z siebie wszystko i pomóc drużynie. Musimy wygrać ostatnie mecze i liczyć, że Piast się potknie. Z Jagiellonią zagrałem ostatni raz przed kontuzją pleców w końcówce ubiegłego sezonu. W drugiej połowie nie wyszedłem już na boisko. Z tym kojarzy mi się Białystok.

Zobacz tabelę Lotto Ekstraklasy

Komentarze (1)
avatar
Rejwen
13.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Zawsze warszawskie dziennikarstwo ma taką biegunkę, gdy Niezgoda kopnie prosto piłkę?