- Dopóki mamy szanse, będziemy wierzyć w utrzymanie. Patrzymy na Ligę Mistrzów, która dodaje nam wiary. Ostatnie półfinały udowadniają, że nie wolno poddawać się do ostatniej sekundy. To daje nam dodatkowy impuls - mówił z nadzieją dla telewizji "Sky" obrońca Empoli, Manuel Pasqual. Na trzy kolejki przed końcem sezonu jego zespół jest na 18. miejscu i traci dwa punkty do bezpiecznego miejsca.
Utrzymanie Empoli to również zadanie Bartłomieja Drągowskiego. Polak zimą przyszedł na wypożyczenie z Fiorentiny. Od pozostania klubu w Serie A zależy jego przyszłość. Degradacja może oznaczać powrót do Florencji lub poszukiwanie nowego zespołu. A w Toskanii polubili Polaka. - Wypożyczenie Drągowskiego okazało się strzałem w dziesiątkę. A ostatni mecz, właśnie przeciw Fiorentinie, pokazał, kto miał rację, że Polak stoi w bramce. Jeśli Bartek dalej będzie szedł tą drogą, to czeka go wielka przyszłość - chwalił zawodnika Fabrizio Corsi, prezes Empoli w rozmowie z "Super Expressem".
Sprawdź też: Fatih Terim: Krzysztof Piątek to znakomity napastnik
Toskania i dla 21-latka okazała się bardzo dobrym wyborem. Odkąd odszedł w 2016 roku z Jagiellonii Białystok do Fiorentiny, przestał regularnie grać. Po przejściu do Empoli bramkarz znowu gra co tydzień, imponuje formą i zbiera znakomite noty. "La Gazzetta dello Sport" zdołała wymyślić mu przydomek "Super Drago". Drągowski to kolejny Polak, który w małym klubie w środkowych Włoszech rozkręca swoją karierę.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Milik rozruszał grę zespołu. Napoli wicemistrzem Włoch! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Klub Polaka
Dwa lata temu w tym samym miejscu brylował Łukasz Skorupski. Sezon 2016/2017 w barwach Empoli był jednym z najlepszych w jego karierze. Bronił przez cały sezon. I to jak. Polak między słupkami robił co mógł, żeby utrzymać toskański zespół we włoskiej elicie. Okazji nie brakowało.
- Skorupski robi szalone rzeczy - mówił o wyczynach bramkarza Zbigniew Boniek. W tamtym sezonie Polak zatrzymał 147 uderzeń na bramkę. W pięciu najmocniejszych ligach świata lepszy wynik mieli tylko Guillermo Ochoa (168) i Gianluigi Donnarumma (149).
Bramkarze z największą liczbą obronionych strzałów w sezonie 2016/2017
Miejsce | Bramkarz | Klub | Liczba obronionych strzałów w sezonie 2016/2017 |
---|---|---|---|
1 | Guillermo Ochoa | Granada (Hiszpania) | 168 |
2 | Gianluigi Donnarumma | AC Milan (Włochy) | 149 |
3 | Łukasz Skorupski | Empoli (Włochy) | 147 |
- | Alex Cordaz | Crotone (Włochy) | 147 |
5 | Tom Heaton | Burnley (Anglia) | 142 |
- | Jordan Pickford | Sunderland (Anglia) | 142 |
7 | Andrea Consigli | Sassuolo (Włochy) | 134 |
Jeszcze większe wrażenie robiła statystyka Skorupskiego z rzutów karnych. Reprezentant Polski w tamtym sezonie obronił ich aż cztery. Mimo ogromnego wysiłku, Empoli nie utrzymało się w Serie A. Bramkarz wrócił do Romy, gdzie sezon spędził w cieniu Alissona. Teraz jednak Skorupski jest pierwszym bramkarzem w Bolonii.
Jeszcze wcześniej w Empoli wybił się przecież Piotr Zieliński. Pomocnik miał dość niełaski trenera w Udinese, a wypożyczenie do Toskanii okazało się kamieniem milowym w jego karierze. Spotkał tam Maurizio Sarriego, który bardzo zaufał Polakowi. - Dorosłem tam jako piłkarz i człowiek - opowiadał Polak. - Już podczas gry w Empoli Zieliński udowadniał, że jest dobrym piłkarzem i świetnie wyszkolonym technicznie - mówiła nam Eleonora Trotta z portalu "calciomercato.it". A wszyscy Włosi zachwycali się, że pomocnik jest obunożny.
Sezon 2015/2016 był kluczowy - nowy trener wystawiał Zielińskiego w pierwszym składzie. Polak zdobył pięć bramek i pięć razy asystował - tyle wystarczyło, żeby zapracować na zainteresowanie Napoli. Latem "Zielu" zamienił Toskanię na Neapol, gdzie spotkał się ponownie z Sarrim.
Równie efektownie, co Skorupskiemu i Zielińskiemu, nie powiodło się Adamowi Kokoszce. Obrońca w 2008 roku przeszedł do Empoli z Wisły Kraków, ale nie udało mu się na dłużej utrzymać miejsca w pierwszym składzie. Od ściany na razie odbija się również Michał Marcjanik. Były defensor Arki Gdynia do końca sezonu jest wypożyczony do drugoligowego Carpi.
Czytaj również: Bundesliga. Kingsley Coman. Bezkrólewia nie będzie