W czwartek Lechia pokonała w finale Pucharu Polski Jagiellonię Białystok (0:1), ale przegrywając w niedzielę z Cracovią praktycznie pogrzebała swoje szanse na zdobycie mistrzostwa Polski. Pasy zwyciężyły po golach Sergiu Hancy (74) i Milana Dimuna (82).
Po meczu z Pasami trener Piotr Stokowiec dołączył do Michała Probierza i Ireneusza Mamrota, którzy od kilku tygodni narzekają na terminarz fazy finałowej sezonu. Więcej o tym TUTAJ.
- Trzymaliśmy się dzielnie do 70. minuty, do rzutu karnego. Widziałem tę sytuację - faul był. Nie potrafiliśmy odpowiedzieć Cracovii. Walczyliśmy, ile mieliśmy sił w nogach - przyznał opiekun Lechii, dodając: - Szkoda, że nie graliśmy tego meczu w sobotę, bo prosto z Narodowego byśmy przyjechali do Krakowa i może nie musielibyśmy tracić czasu na podróże. Nie umiem sobie wyobrazić tego, że jeden finalista gra w niedzielę, a drugi w poniedziałek.
Czytaj również -> Zagłębie Sosnowiec spadło z Lotto Ekstraklasy
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?
Cracovia przystąpiła do meczu z Lechią osiem dni po ostatnim ligowym spotkaniu z Piastem Gliwice. Trener Probierz nie ukrywał, że to miało wpływ na przebieg rywalizacji: - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Lechia będzie odczuwała trudy finału. To nam bardzo pomogło, nie ujmując nic moim zawodnikom. Od samego początku staraliśmy się narzucić wysokie tempo. To się udało. Narzuciliśmy Lechii swój styl gry i wygraliśmy zasłużenie. W tak ważnym meczu przebiegliśmy aż 119 kilometrów.
Pokonując Lechię, Cracovia utrzymała się w grze o awans do rozgrywek UEFA. Gdańszczanie natomiast oddalili się od mistrzostwa. Na trzy kolejki przed końcem sezonu mają trzy punkty straty do przewodzącej tabeli Legii Warszawa. -
Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa - zapewnił trener Stokowiec.
To powiedzenie pasuje do trenera LG. Poziom meczu w finale PP tragiczny, zawodnicy tak się zmęczyli, że trzy dni było mało na regenerację, śmiech n Czytaj całość