Lechia przyjechała na Kałuży 1 podbudowana triumfem w Pucharze Polski, a do tego podopieczni Piotra Stokowca mieli w niedzielę podwójną motywację. Po pierwsze, sobotnia porażka Legii Warszawa z Piastem Gliwice otworzyła przed nimi szansę powrotu na fotel lidera Lotto Ekstraklasy. Po drugie, byli żądni zemsty za upokorzenie, którego doznali w Krakowie 13 kwietnia, przegrywając z Cracovią 2:4 na zakończenie sezonu zasadniczego.
Ale i Pasy miały co podnieść z boiska. Zespół Michała Probierza przegrał trzy pierwsze mecze fazy finałowej, grzebiąc szansę na zdobycie medalu mistrzostw Polski, ale triumf Lechii w pucharze sprawił, że nawet zajęcie czwartego miejsca w lidze da awans do rozgrywek UEFA. W spotkaniu z Lechią krakowianie mogli przedłużyć swoje nadzieje na powrót do Europy, ale zadanie nie mieli łatwego, bo przystąpili do meczu osłabieni brakiem liderów ofensywy: Javiego Hernandeza i Airama Cabrery.
Na boisku znalazł się za to wracający po chorobie Damian Dąbrowski, który wziął na siebie ciężar prowadzenia gry. 26-latek stawiał swój stempel na każdej akcji, po której Pasy zagrażały gościom. To on w 28. minucie stworzył sytuację bramkową Milanowi Dimunowi, rozrywając obronę Lechii kapitalnym prostopadłym podaniem, ale Słowak z narożnika pola bramkowego uderzył źle - tak, że Zlatan Alomerović zdołał skutecznie interweniować.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #9: Awantura po meczu Lechii z Legią. To już wojna polsko-polska! [cały odcinek]
Serb został w bramce Lechii po czwartkowym finale Pucharu Polski. Występ przy Kałuży 1 był jego pierwszym ligowym w rundzie wiosennej. Trener Stokowiec zaufał mu, sadzając na ławce Dusana Kuciaka, który po ostatnim meczu z Legią Warszawa (1:3) nie gryzł się w język, przez co naraził się na karę finansową od Komisji Ligi. Więcej o tym TUTAJ. A jak widać, za rozgrzaną głowę Słowak zapłacił też miejscem w składzie.
Lechia słynie w tym sezonie z mocnych początków. W pierwszym kwadransie gdańszczanie strzelili 12 goli (co stanowi 20 proc. ich całej zdobyczy) - najwięcej w całej lidze. Na Cracovię podopieczni trenera Stokowca też rzucili się od pierwszego gwizdka, ale Pasy przetrzymały ten szturm i stopniowo zyskiwały kontrolę nad meczem.
Gospodarze stworzyli sobie tylko jedną klarowną sytuację, ale za to sami kompletnie zneutralizowali Lechię. Goście w pierwszej połowie nie oddali ani jednego celnego strzału. Nie byli w stanie zagrozić Pasom także po stałych fragmentach gry, choć to ich groźna broń. Po rzutach wolnych albo rożnych zdobyli 10 bramek - to piąty wynik w Lotto Ekstraklasie.
W drugiej połowie Lechia była równie bezradna co przed przerwą. Gry gości nie odmieniło nawet wejście Daniela Łukasika. Cracovia dominowała, ale bez Cabrery i Hernandeza miała ograniczone możliwości kreowania sytuacji "z gry". W 71. minucie zyskała na niefrasobliwości Joao Nunesa, który sfaulował w swoim polu karnym Michała Helika, a "11" na gola pewnie zamienił Sergiu Hanca. Rumun zadedykował to trafienie Patrickowi Ekengowi - koledze z Dinama Bukareszt, który 6 maja 2016 roku zmarł na boisku w trakcie spotkania ligowego. Więcej o tym TUTAJ.
Po stracie gola trener Stokowiec wpuścił na boisko Karola Filę i Mateusza Żukowskiego, zmieniając ustawienie swojego zespołu na bardziej ofensywne, ale zamiast wyrównać, goście stracili drugiego gola. Hanca wprowadził Mateusza Wdowiaka w pole karne Lechii, młodzieżowy reprezentant Polski spod końcowej linii wycofał piłkę przed bramkę do Dimuna, a ten pokonał Alomerovicia strzałem bez przyjęcia.
Lechia nie tylko nie oddała przy Kałuży 1 ani jednego celnego uderzenia, ale nawet nie stworzyła sobie ani jednej sytuacji podbramkowej. To druga z rzędu, a czwarta w ostatnich pięciu kolejkach porażka gdańszczan. Tak grający w kluczowym momencie rozgrywek zespół sam wypisał się z walki o mistrzostwo Polski. Na trzy kolejki przed końcem sezonu ekipa trenera Stokowca ma trzy punkty straty do Legii, a między nimi jest jeszcze Piast. Wszystkie zespoły z podium grały już ze sobą w fazie finałowej, więc Lechia może liczyć w tej chwili tylko na to, że Legia i Piast potkną się z innymi rywalami.
A Cracovia zatrzymała na trzech serię porażek i wróciła do walki o awans do el. Ligi Europy. Pokonując Lechię, Pasy zrównały się z czwartym w tabeli Zagłębiem Lubin i piątą Jagiellonią Białystok. Wszystkie zespoły mają po 51 punktów, ale Jagiellonia swój mecz 34. kolejki rozegra dopiero w poniedziałek
Cracovia - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
1:0 - Hanca (k.) 73'
2:0 - Dimun 81'
Składy:
Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Michał Helik, Niko Datković, Michal Siplak - Sergiu Hanca (85' Sebastian Strózik), Janusz Gol, Milan Dimun, Damian Dąbrowski, Bojan Cecarić (64' Mateusz Wdowiak) - Filip Piszczek (89' Diego Ferraresso).
Lechia: Zlatan Alomerović - Joao Nunes, Michał Nalepa, Steven Vitoria (77' Karol Fila), Filip Mladenović (78' Mateusz Żukowski) - Jarosław Kubicki, Tomasz Makowski - Flavio Paixao, Patryk Lipski, Lukas Haraslin (59' Daniel Łukasik) - Artur Sobiech.
Żółte kartki: Rapa, Datković (Cracovia) oraz Vitoria (Lechia).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 8224.