Drużyny Gian Piero Gasperiniego i Vincenzo Montelli są znane z żywiołowości. Kiedy wychodzą na boisko, kalkulacja często ustępuje miejsca szaleństwu. Szczególnie, kiedy spotykają się ze sobą. W trzech wcześniejszych meczach Atalanty z Fiorentiną w tym sezonie padło 12 goli. Pierwsze starcie półfinałowe na Stadio Artemio Franchi zakończyło się remisem 3:3, więc w lepszej sytuacji przed rewanżem była Atalanta.
W Bergamo piłkarze nadal atakowali, wciąż wymieniali się ciosami i interesowali się głównie przebywaniem na połowie przeciwnika. Jeżeli ktoś spodziewał się atrakcyjnego widowiska po środowym Milan - Lazio, był niepoprawnym optymistą. Reklamę Pucharowi Włoch próbowali zrobić ponownie gracze Atalanty oraz Violi. Tempo było wyższe niż w Mediolanie.
Czytaj także: Juventus został mistrzem Włoch. Wojciech Szczęsny i spółka świętują
Po kwadransie rewanżu było 1:1. Prowadziła Fiorentina dzięki strzałowi Luisa Muriela, który przerwał swoją niemoc trwającą od 10 marca. Wyrównał Josip Ilicić uderzeniem z rzutu karnego po faulu Federico Ceccheriniego na Alejandro Gomezie. Słoweniec przeniósł się do Bergamo po czterech sezonach spędzonych we Florencji. W zespole Gasperiniego jest piłkarzem absolutnie kluczowym i nie krył radości ze zranienia byłego klubu.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Porażka Juventusu w Lidze Mistrzów. "Nie można obwiniać tylko Cristiano Ronaldo"
Fiorentina musiała ponownie strzelić gola, ale powtarzał się schemat w jej ostatniego meczu ligowego z Juventusem, w którym gasła i była mniej niebezpieczna, im dłużej przebywała na boisku. Zaczynało brakować energii Federico Chiesie, który po jednym z rajdów oparł się na kolanach. Biegającemu wzdłuż i wszerz boiska Włochowi brakowało też wsparcia, więc choć Fiorentina atakowała, nie potrafiła po raz drugi pokonać Pierluigiego Golliniego.
Widząc niemoc przeciwnika Atalanta przeszła do ataku i zdobyła bramkę na 2:1 w 69. minucie. Tym razem Ilicić asystował, a strzelił Papu Gomez. Do listy współautorów gola można było dopisać Albana Lafonta, który praktycznie wrzucił sobie piłkę do bramki po uderzeniu Argentyńczyka. Drużyna rezerwowego Arkadiusza Recy utrzymała korzystny wynik i awansowała.
Czytaj także: Trwa passa Łukasza Skorupskiego, asysta Mariusza Stępińskiego
Dla Atalanty to może być historyczny sezon. W finale Pucharu Włoch wystąpi po raz pierwszy od 1996 roku. Trofeum zdobyła raz w 1963 roku. Drużyna Gasperiniego jest ponadto poważnym kandydatem do awansu do Ligi Mistrzów poprzez Serie A. Ma identyczną liczbę punktów jak czwarty w tabeli Milan. Atrakcyjnie grająca ekipa rzuciła wyzwanie wielkim klubom calcio i w walce z nimi na dużo argumentów.
Finał pucharu 15 maja na Stadio Olimpico w Rzymie, a przeciwnikiem Atalanty będzie Lazio.
Z rozgrywek odpadła drużyna Federico Chiesy, który jest wiceliderem klasyfikacji strzelców Pucharu Włoch. Liczba jego goli zatrzymała się na sześciu, a to o dwa mniej niż ma w dorobku Krzysztof Piątek. W tej sytuacji tytuł najlepszego snajpera trafi najpewniej do reprezentanta Polski. Pozostali w pucharze gracze tracą do Piątka minimum pięć bramek.
Atalanta BC - ACF Fiorentina 2:1 (1:1)
0:1 - Luis Muriel 3'
1:1 - Josip Ilicić (k.) 14'
2:1 - Alejandro Gomez 69'
Pierwszy mecz: 3:3. Awans: Atalanta BC
Składy:
Atalanta: Pierluigi Gollini - Andrea Masiello, Berat Djimsiti, Jose Luis Palomino - Timothy Castagne, Marten De Roon, Remo Freuler (58' Mario Pasalić), Robin Gosens (90' Matteo Pessina) - Alejandro Gomez, Josip Ilicić (85' Gianluca Mancini) - Duvan Zapata.
Fiorentina: Alban Lafont - Nikola Milenković, German Pezzella, Federico Ceccherini, Cristiano Biraghi - Marco Benassi (79' Marco Benassi), Jordan Veretout, Gerson (65' Bryan Dabo) - Federico Chiesa, Luis Muriel, Kevin Mirallas (88' Edimilson Fernandes).
Żółte kartki: Gosens (Atalanta) oraz Ceccherini, Pezzella, Mirallas (Fiorentina).
Sędzia: Gianpaolo Calvarese.