Lech Poznań zremisował 3:3 (2:1) z Jagiellonią Białystok w szalonym meczu na otwarcie rywalizacji w grupie mistrzowskiej. - Myślę, że to było bardzo ciekawe i emocjonujące spotkanie, przynajmniej tak wyglądało z ławki rezerwowych. Oby takich było więcej - podkreślił Dariusz Żuraw na konferencji prasowej.
- Dobrze weszliśmy w ten mecz: strzeliliśmy szybko bramkę i poprawiliśmy drugą, jednak niestety sytuacja z rzutem karnym spowodowała u nas trochę nerwowości. Nie chce jej jednak oceniać. Rozmawiałem z "Jasiem" Buriciem i mówił, że nie było kontaktu. Ale podjęto inną decyzję - dodał trener Lecha.
Szkoleniowiec zaznaczył też, że obu drużyn nie zadowalał remis i do końca grały o zwycięstwo. Pochwalił też swoich podopiecznych za niektóre "dobre momenty" gry. - Rzadko się spotyka, żeby w jednym meczu dostać dwa karne przeciwko sobie, ale cóż... Chwała chłopakom, że podnieśli się po tej sytuacji - zauważył.
W podobnym tonie do 46-latka wypowiadał się jego vis a vis. - Jedyne, o co mogę mieć pretensje do mojego zespołu, to początek meczu. Zaczęliśmy grać za późno. Myślę jednak, że po przerwie do wyniku 3:2, był to bardzo dobry z naszej strony. Szkoda jedynie bramki wyrównującej, bo myślę, że z tego uderzenia bez rykoszetu nie padłaby gol - powiedział Ireneusz Mamrot.
Czytaj także: "Musimy zająć miejsce, które zagwarantuje nam udział w europejskich pucharach" - wywiad z Ireneuszem Mamrotem
- Jeśli chodzi o poziom meczu i jego tempo, to nikt nie może być zawiedziony. Wiadomo, że z jednej strony jesteśmy rozczarowani wynikiem, ale z drugiej wiemy, że przegrywaliśmy 0:2, więc ten remis może nas nie zadowala, ale musimy go zaakceptować. Życzę państwu Wesołych Świąt - zakończył trener Jagiellonii.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lechia kolejny raz zawiedzie w końcówce sezonu? "Wydaje mi się, że są mądrzejsi niż dwa, trzy lata temu"