Piłkarze Lechii Gdańsk pokonali Lecha Poznań 1:0. - Na pewno był to dobry mecz. Zdominowaliśmy Lecha przez większość spotkania i szkoda, że nie strzeliłem bramki w mojej sytuacji i nie podwyższyłem wyniku. Najważniejsze, że wygraliśmy, jesteśmy na zero z tyłu i trzy punkty zostają w Gdańsku. Tutaj wszystkim drużynom ciężko jest strzelić gola, ale to zasługa drużyny, bo wszyscy bronimy od bramkarza do napastników - powiedział Michał Mak.
Tuż po golu Artur Sobiecha, Mak był bliski tego, by dobić rywala. - Jestem na siebie zły, bo powinno się to skończyć piłką w siatce. Trafiłem nieczysto w piłkę w sytuacji sam na sam. Ta sytuacja przyszła bardzo szybko, ale jak się taka okazja nadarzy, trzeba ją wykorzystać. Mam do siebie pretensje, ale było, minęło. Wyciągam wnioski i gramy dalej - dodał.
Tomasz Makowski buduje pewność siebie. Zobacz więcej!
Wiadomo już, że Lechia Gdańsk będzie liderem Lotto Ekstraklasy po rundzie zasadniczej. - Chcieliśmy skończyć jako lider i mieć 4 mecze u siebie, bo to duży kapitał. Teraz jednak patrzymy na środowy mecz i nie wybiegamy na przyszłość. Zostało nam jeszcze osiem spotkań i wszystko się może zdarzyć - zauważył Mak.
Ważne przełamanie Artura Sobiecha. Zobacz więcej!
Trener Piotr Stokowiec mówił, że dawno nie miał tak świadomej drużyny. Czy Lechii łatwo będzie się przestawić na mecz z Rakowem Częstochowa w ramach Pucharu Polski? - To będzie bardzo trudny mecz. Raków zdominował I ligę i to nie jest przypadek, że zapewnił sobie już awans do Lotto Ekstraklasy. W Pucharze Polski też grają bardzo dobrze, pokonali Lecha i Legię. Musimy przystąpić maksymalnie skoncentrowani do meczu i chcemy awansować. Każdy z nas chce zagrać na PGE Narodowym - podsumował Michał Mak.
ZOBACZ WIDEO Starcie Mandzukicia z Piątkiem! Musiał ich rozdzielać Szczęsny! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]