Juventus jest niezagrożonym liderem ligi włoskiej, ale przed przerwą reprezentacyjną przestał być liderem niepokonanym. Misja dotrwania do końca sezonu bez porażki zakończyła się fiaskiem. Drużyna Massimiliano Allegriego przegrała 0:2 z Genoa CFC. W konfrontacji z najgorszym klubem ligi pod względem wyników na wyjazdach Stara Dama miała obowiązek wrócić do zwyciężania. Zadanie wykonała, choć ponownie w mało imponującym stylu.
Juventus grał z zaciągniętym hamulcem. Mistrz Włoch w większej liczbie tegorocznych spotkań rozczarował niż zachwycił. Drużyna Massimiliano Allegriego miała problem z zagrożeniem Bartłomiejowi Drągowskiemu w pierwszej połowie. Bramkarz młodzieżowej reprezentacji Polski wykonał kilka chwytów, parę wykopów, ale widowiskową interwencję tylko jedną. W 31. minucie Drągowski odbił piłkę po strzale głową Mario Mandzukicia. Trudno było uwierzyć, że Juventus mierzy się z tracącym mnóstwo goli beniaminkiem.
Czytaj także: Krzysztof Piątek wraca do Genui. Pojedynek polskich bramkarzy
Między słupkami Juventusu stał Wojciech Szczęsny, który raz po raz krzyczał na defensorów. Głównie na Joao Cancelo, ale obrywało się też Alexowi Sandro oraz środkowym pomocnikom. Sam Rade Krunić oddał w pierwszej połowie trzy strzały i bramkarz Juventusu miał szczęście, że Bośniak pudłował. Jeszcze lepszą szansę na pokonanie Szczęsnego miał Diego Farias, ale za długo układał sobie piłkę na stopie i umożliwił interwencję Daniele Ruganiemu. W pierwszej połowie Empoli dłużej utrzymywało się w posiadaniu piłki i było groźniejsze od Juventusu.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mocna opinia o Lewandowskim. "Jest bardzo sfrustrowany. To nie pomaga w tworzeniu drużyny"
Małym usprawiedliwieniem dla faworyta były absencje. Poza kontuzjowanym Cristiano Ronaldo zagrać nie mogli Juan Cuadrado, Douglas Costa, a na dodatek na rozgrzewce urazu doznał Paulo Dybala. Siła rażenia zespołu z Turynu zmniejszyła się niezależnie od Allegriego.
Trener lidera wprowadził z ławki rezerwowych Leonardo Spinazzolę oraz Moise Keana, a ten drugi nie potrzebował dużo czasu na uratowanie skóry Juventusowi przed drugą z rzędu stratą punktów.
W 72. minucie, czyli niespełna 180 sekund po wejściu na boisko, Moise Kean strzelił gola na 1:0 z kilkunastu metrów po zgraniu Mario Mandzukicia. Nastolatek znalazł się w odpowiednim miejscu i z zimną krwią pokonał płaskim uderzeniem Bartłomieja Drągowskiego. Młody piłkarz, którym zachwyca się Italia, ponownie zawstydził doświadczonych Bianconerich. Kean miał jeszcze szansę na zdobycie drugiego gola, co byłoby dużym wydarzeniem, ale w sytuacji sam na sam przegrał z dobrym w tym spotkaniu Drągowskim.
Juventus - Empoli FC 1:0 (0:0)
1:0 - Moise Kean 72'
Składy:
Juventus: Wojciech Szczęsny - Joao Cancelo, Daniele Rugani, Giorgio Chiellini, Alex Sandro (61' Leonardo Spinazzola) - Emre Can, Miralem Pjanić, Blaise Matuidi (69' Moise Kean) - Rodrigo Bentancur, Mario Mandzukić, Federico Bernardeschi (84' Martin Caceres)
Empoli: Bartłomiej Drągowski - Frederic Veseli, Domenico Maietta (80' Manuel Pasqual), Cristian Dell'Orco - Giovanni Di Lorenzo, Rade Krunić (80' Afriyie Acquah), Ismael Bennacer, Hamed Junior Traore, Marko Pajac (79' Salih Ucan) - Diego Farias, Francesco Caputo
Sędzia: Federico La Penna
***
Ozdobą wygranego przez Udinese Calcio 2:0 meczu z Genoa CFC była bramka Rolando Mandragory. Pomocnik kapitalnie przymierzył z powietrza zza pola karnego. Równie efektowne były interwencje bramkarza Juana Musso w końcówce regulaminowego czasu, dzięki którym Zebrette zachowali czyste konto. Udinese ma cztery punkty przewagi nad otwierającą strefę spadkową Bologna FC.
Udinese Calcio - Genoa CFC 2:0 (1:0)
1:0 - Stefano Okaka 4'
2:0 - Rolando Mandragora 62'
[multitable table=997 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]