Piotr Kobierecki: Źródło sukcesu Sebastiana Szymańskiego? Pozostał sobą

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Dominik Buze / Na zdjęciu: Piotr Kobierecki
Newspix / Dominik Buze / Na zdjęciu: Piotr Kobierecki
zdjęcie autora artykułu

Sebastian Szymański przebił się do poważnej piłki, bo miał charakter, umiejętności i pozostał sobą - mówi Piotr Kobierecki, trener młodych piłkarzy Legii Warszawa. Rozmawiamy o tym, dlaczego tak wielu piłkarzy nie potrafi wejść do piłki zawodowej.

W weekend młodzi piłkarze Legii Warszawa zmierzą się ze swoimi rówieśnikami podczas prestiżowego turnieju w Sulejówku. Będzie tu przekrój największych polskich talentów z rocznika. Ale tylko niektórzy z nich przejdą do wielkiej piłki. Tam wszystko robi się trudniejsze. Oczywiście działa tu konkurencja, przychodzą zawodnicy z różnych roczników, różnych środowisk. Zapytaliśmy Piotra Kobiereckiego, trenera z Akademii Legii, dlaczego jednym zawodnikom się udaje a innym nie. Niedawno jego drużyna grała z zespołem Ajaksu Amsterdam w Młodzieżowej Lidze UEFA. Z wielu talentów do wielkiej piłki na razie trafił Szymański. Żeby było jasne, nie jest to problem Legii. Wśród piłkarzy z Amsterdamu trudno szukać znajomych nazwisk. Na całym świecie droga jest trudniejsza niż się wydaje. - Tu decyduje nie tylko praca, jaką wykona zawodnik, ale też podejmowane przez niego decyzje. Weźmy przykłady Sebastiana Szymańskiego i Mateusza Wieteski. Dwaj zawodnicy, którzy wybrali inną drogę. Jeden poprzez wypożyczenie, drugi przez pozostanie w klubie przez cały czas. Obaj dokonali słusznego wyboru. Zawodnikowi ofensywnemu łatwiej jest wejść do drużyny walczącej o konkretne cele. A więc ważne jest otoczenie zawodnika, które pomaga mu podejmować decyzje - mówi Kobierecki. - Potem następuje moment newralgiczny, wejście do pierwszej drużyny - dodaje.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mocna opinia o Lewandowskim. "Jest bardzo sfrustrowany. To nie pomaga w tworzeniu drużyny"

No właśnie. Iluż to młodych piłkarzy myślało, że złapało pana Boga za nogi, gdy tylko podpisali pierwszy kontrakt. A to był tylko etap wstępny. Dopiero zaczął się wyścig.

- Zawodnik spotyka się z zupełnie innym światem. Są inne wymagania. Zawodnik, który był gwiazdą, staje się jednym z wielu. Co tydzień był na boisku i błyszczał, a nagle nie ma gwarancji gry. I tu jest kwestia charakterologiczna, mentalna. Ma wielkie ambicje, a nie dostaje szansy, nikt go już nie klepie po plecach. Nie daje rady u siebie, idzie na wypożyczenie, okazuje się, że w nowym otoczeniu zawodnicy nie są od niego gorsi. Wyjście ze strefy komfortu bywa brutalne. Widziałem wielu zawodników, którzy - tak myślałem - zrobią większą karierę - mówi Kobierecki.

Na zdjęciu: plakat promujący turniej w Sulejówku
Na zdjęciu: plakat promujący turniej w Sulejówku

Kto na przykład? Według Kobiereckiego znacznie większą karierę mógł zrobić choćby Kamil Wojtkowski, który dziś grywa w kratkę w Wiśle Kraków.

- To chłopak, który ma "papiery" na pierwszą reprezentację, ale w niej nie jest. Myślę, że może jeszcze pójść wyżej, ale sądzę, że decyzje, które podjął (wyjazd do Fulham i do Lipska - red.), zahamowały jego karierę - mówi.

Jako kontrprzykład podaje zawodnika z niższej ligi, ale na fali wznoszącej, czyli Miłosza Szczepańskiego, który był w Legii a teraz jest w Rakowie Częstochowa.

- Skończył wiek juniora i uznał, że nie ma szans na grę. Poszedł na wypożyczenie. Co ważne, do klubu, który chce grać w piłkę. I jesienią był jednym z lepszych zawodników w I lidze. Sądzę też, że będzie czołową postacią Rakowa po awansie do Ekstraklasy. Gdyby porównać go do zawodników Ajaksu, z którymi graliśmy w młodzieżowej Lidze UEFA, nie odstawał od nich technicznie. Dlatego prędzej czy później będzie się liczył w Ekstraklasie. Myślę, że dokonał dobrego wyboru i na tym skorzysta - zauważa trener.

Oczywiście tych różnic między światem juniora a światem seniora jest znacznie więcej.

- Sposób poruszania się po boisku, myślenie, poruszanie się bez piłki. Poza tym łatwość wdrażania nowych systemów taktycznych. W piłce młodzieżowej gramy jakimś systemem i jest on generalnie stały. W piłce seniorskiej wiele determinuje przeciwnik. W środę graliśmy wysokim pressingiem, a w sobotę już nie. I tu jest też klucz, dostosowywanie się do sytuacji - mówi.

Jako wzór w Legii podawany jest przykład Sebastiana Szymańskiego, który okazał się na tyle dobry, że przebił się do pierwszej drużyny Legii i dziś jest jej podstawowym zawodnikiem, do tego jednym z ważniejszych.

Czytaj także: Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem

- Trzy słowa: Talent, mentalność, dobre otoczenie - mówi Kobierecki, gdy pytamy go o zawodnika. - Mentalność to podstawa. Zawodnik, który zachłysnął się tym co osiągnął, może mieć problemy. Z tym wiąże się myślenie w kategoriach "kiedyś to było". A jedyne właściwe podejście to "praca tu i teraz". Najgorzej jeśli zawodnicy zamiast skupiać się na pracy oceniają. Nie zapominajmy, że gdy młody zawodnik wchodzi do Ekstraklasy grono jego przyjaciół rośnie. Staje się pożądanym produktem na rynku sportowym i towarzyskim. Zaczyna się mnóstwo podpowiedzi. Widziałem pełno historii upadku zawodników i one wszystkie są podobne. Zawodnik był kimś i to pozwoliło mu osiągnąć cele, wejść na pewien poziom. Dlaczego więc miałby się nagle zmienić i liczyć na to, że będzie tak samo? I tu właśnie świetnym pozytywnym przykładem jest Sebastian. On się nie zmienia ale się rozwija. Świat dookoła niego się zmienia a on pozostaje sobą.

Oczywiście talent i mentalność to za mało. Ważnych jest wiele innych elementów związanych z postawą na boisku. - Pół roku po tym jak przyszedł do Legii, były rozmowy Fluminense z Legią. Graliśmy finał mistrzostw Mazowsza z Polonią. Sebastian był wtedy anonimową postacią. Był na meczu człowiek z zarządu Fluminense, który powiedział wtedy: "Gdybym mógł, zabrałbym tego chłopaka ze sobą samolotem do Brazylii". Na pytanie dlaczego, powiedział, że są dwie rzeczy. Po pierwsze szybkość podejmowania decyzji na boisku, po drugie reakcja po stracie. I nie chodzi o stratę piłki przez niego samego, ale w ogóle po stracie przez zespół - opisuje Kobierecki.

Szymański szybko grał, szybko myślał, szybko reagował.

- 99 procent zawodników, którzy idą do starszego rocznika, zderza się z różnicą tempa gry. Jeśli miałeś możliwość, żeby przyjąć piłkę, poprawić sobie i tak dalej, to teraz tej możliwości nie masz. Szymański podejmował decyzje błyskawicznie. I to nawet wtedy, gdy miał czas pomyśleć. Dlatego łatwiej było mu wejść do pierwszej drużyny - opisuje swojego podopiecznego.

Oczywiście ważne jest, na kogo zawodnik trafi i jak zareaguje na pierwsze niepowodzenia. Czy będzie umiał się podnieść, czy się podda.

- Załóżmy, że wchodzisz do drużyny jako nowy zawodnik i tracisz piłkę. Dostajesz "wiązkę" od kolegów. Co wtedy robisz? Zamykasz się i masz nadzieję, że nie będą podawali ci piłki czy może odwrotnie, wyjdziesz po kolejną piłkę? Sebastian po tym jak stracił piłkę, od razu chciał kolejną. W psychologii w 90 procent przypadków jest tak, że jeśli się boimy pewnych rzeczy, to są one straszniejsze w naszych wyobrażeniach niż w rzeczywistości - zaznacza trener.

Czy Legia doczeka się kolejnych młodych zawodników, których będzie mogła wprowadzać do drużyny? Taki jest cel klubu i w tym kierunku zmierza jego polityka. Legia chce być polskim Ajaksem.

- Legia jest w stanie tak zdominować rozgrywki ligowe, że będzie miała dobre środowisko do wprowadzania młodych graczy - uważa Kobierecki.

W weekend w Sulejówku można będzie oglądać młodych następców Sebastiana Szymańskiego. Oprócz Legii zagrają m.in. Cracovia, Śląsk Wrocław, Jagiellonia Białystok, Wisła Kraków, Arka Gdynia, Lechia Gdańsk, Znicz Pruszków, Wisła Płock, GKS Katowice, kadra Śląskiego Związku Piłki Nożnej, Ząbkovia, Kosa Konstancin, holenderski Groningen a także organizatorzy: Victoria Sulejówek i SEMP Warszawa.

Terminarz można znaleźć TUTAJ.

Źródło artykułu: