El. ME 2020. Austria - Polska. Krzysztof Piątek dał Polsce wygraną w Wiedniu

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu (na pierwszym planie): Krzysztof Piątek
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu (na pierwszym planie): Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek wielkim piłkarzem jest. Najlepszy polski "rewolwerowiec" znowu znalazł się tam, gdzie piłka i wpakował ją do bramki. Dał Polsce trzy punkty. Wygraliśmy w Wiedniu z Austrią 1:0.

Marek Wawrzynowski z Wiednia

W oficjalnym programie meczowym Austriacy umieścili Krzysztofa Piątka na liście zawodników, na których warto zwrócić uwagę. W zapowiedziach meczowych podkreślano, że rywalizuje o tytuł króla strzelców Serie A z samym Cristiano Ronaldo. Dlatego spore było zdziwienie naszych rywali i kibiców, gdy okazało się, że piłkarz Milanu nie wyjdzie w pierwszym składzie.

Reprezentacja Austrii od początku była zespołem lepiej zorganizowanym. Gospodarze próbowali osaczyć Polaków. Nasi zawodnicy wyczekiwali na swoją szansę. Niestety, szybko okazało się, że to nie początkowa taktyka na przeczekanie, ale obraz, który będzie towarzyszył nam przez znaczną część meczu. Już w 8. minucie rywale przeprowadzili pierwszą bardzo groźną akcję. Na szczęście Wojciech Szczęsny  popisał się efektowną paradą i wybronił strzał Marcela Sabitzera. Za chwilę musiał jeszcze raz interweniować przy kąśliwym dośrodkowaniu Davida Alaby.

Polacy dostali poważne ostrzeżenie. Nasi rywale nie mieli takich indywidualności, jakimi dysponował Jerzy Brzęczek, ale od początku lepiej prezentowali się jako drużyna. W 14. minucie przeprowadzili kolejną groźną akcję skrzydłem, na szczęście dla nas bez konsekwencji.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski skomentował mecz z Austrią. "Styl jest nieważny, liczy się zwycięstwo"

Pierwszy strzał nasz zespół oddał dopiero w 25. minucie, ale uderzenie głową Kamila Glika nie mogło zaskoczyć bramkarza rywali.

Gra Austriaków była bardziej spójna, nasza nieco przypadkowa i chaotyczna. Wyglądało to trochę tak, jakby Franco Foda wyciskał ze swojej drużyny tyle, ile może, zaś Jerzy Brzęczek nie był w stanie zmusić zespołu do włączenia choćby drugiego biegu.

Tyle tylko że Austriakom brakowało "extra" jakości, a więc piłkarzy ponadprzeciętnych. Wszyscy są tu poprawni, Alaba nawet bardziej, ale to za mało. Polacy takich zawodników mają - nieszablonowych, mających przebłyski "wybitności". Szkoda że długo nie byli w stanie zrobić z tego użytku.

Sygnał do przebudzenia dał dopiero Kamil Grosicki, który przeprowadził świetną indywidualną akcję, ale jego uderzenie z dystansu z najwyższym trudem wybronił Heinz Lindner. Grosicki pokazał jednak, że ta zwarta jednostka bojowa, jaką miała być austriacka defensywa, nie jest taka szczelna. Wystarczy tylko trochę bezczelności,. A tej Grosickiemu nie można odmówić.

Krzysztof Piątek w meczu z Austrią. Ocena SofaScore.com

W drugiej połowie Jerzy Brzęczek przeprowadził zmiany, które zmieniły obraz gry. Arkadiusza Milika zastąpił Przemysław Frankowski, a kilkanaście minut później za Piotra Zielińskiego wszedł Krzysztof Piątek. Warto było tego dnia być na stadionie, żeby słyszeć, jaki aplauz dostał wchodzący na boisko napastnik AC Milan. Tak mógł się czuć tylko "początkujący" Robert Lewandowski.

Kibice, trzeba przyznać, dopisali. Z Polski przyjechało 3 tysiące fanów, wejściówki rozeszły się w jeden dzień. Wielu Polaków kupowało też bilety na miejscu, dlatego na stadionie nasi rodacy byli głośniejszą grupą niż miejscowi.

Piątek odwdzięczył się fanom bardzo szybko. W 68. minucie strzelił bramkę na 1:0. Lindner obronił strzał Tomasza Kędziory, ale piłka spadła prosto na głowę snajpera Milanu i ten mógł za chwilę w narożniku boiska wykonać swój słynny gest rewolwerowca.

Niewiele brakowało a kilka minut później zrobiłby to drugi raz. W 76. minucie po fantastycznym rajdzie Grosicki podał do Lewandowskiego a ten zagrał do Piątka niezwykłą piłkę - cudowne prostopadłe podanie. Strzał napastnika Milanu minął minimalnie słupek.

W 89. minucie gospodarze mogli wyrównać, ale Marc Janko z najbliższej odległości strzelił głową obok słupka. A w doliczonym czasie gry Szczęsny wybronił jeszcze w świetnym stylu strzał Alaby. Szczęście dopisało Polakom w Wiedniu, ale mając takich zawodników mamy prawo liczyć na nieco więcej. 

Austria - Polska 0:1 (0:0)
0:1 - Piątek 68’

Składy:

Austria: Lindner - Lainer, Dragović, Hiteregger, Woeber – Grillitsch (84' Onisiwo), Baumgartlinger - Lazaro (82' Janko), Sabitzer, Alaba - Arnautović.

Polska: Szczęsny - Kędziora, Glik, Bednarek, Bereszyński - Grosicki (90' Pazdan), Krychowiak, Klich, Zieliński (59' Piątek) - Milik (46' Frankowski), Lewandowski.

Żółte kartki: Dragović, Alaba (Austria) oraz Bereszyński (Polska).

Widzów: 40400.

Sędzia: Anastasios Sidiropoulos (Grecja).

Oceny serwisu SofaScore.com 

Źródło artykułu: