Szymon Mierzyński: Jedno w Lechu Poznań już wiedzą - Adam Nawałka nie jest cudotwórcą (komentarz)

Newspix / Pawel Jaskolka / PressFocus / Na zdjęciu: Adam Nawałka
Newspix / Pawel Jaskolka / PressFocus / Na zdjęciu: Adam Nawałka

Jeśli ktoś wierzył, że Adam Nawałka okaże się remedium na wszystkie kłopoty Lecha, to teraz nie ma już złudzeń. Start ligowej wiosny w wykonaniu poznaniaków potwierdził najgorsze obawy kibiców.

Pierwsze starcie z KGHM Zagłębiem Lubin (1:2) było rozczarowujące, mimo to przegrane dość pechowo. W tym meczu Kolejorz grał fatalnie w obronie, lecz z przodu był w stanie stworzyć kilka sytuacji i toczyć w miarę wyrównaną rywalizację. W piątek w Gliwicach nie było już kompletnie nic - jakości piłkarskiej, formy fizycznej, mentalnej, ani nawet zaangażowania.

Potyczka z Piastem - przegrana z kretesem 0:4 - jak na dłoni pokazała rozkład, w jakim znajduje się aktualnie Lech. Kolejne tracone gole nie wywoływały żadnej reakcji, w szeregach ekipy Adama Nawałki zabrakło jakichkolwiek impulsów, które dałyby jej nadzieję na postawienie rywalowi oporu. Symptomatyczna i smutna była sytuacja, po której poznaniacy stracili drugą bramkę. Gdy Jorge Felix - po kuriozalnej przebitce w okolicach linii bramkowej - wreszcie pakował piłkę do siatki, Jasmin Burić dopiero wracał między słupki, bo wcześniej nie wiadomo czemu tylko się przyglądał jak jego koledzy z defensywy nieudolnie próbują przerwać akcję.

Takie zdarzenia dobitnie pokazują to, co widzi wielu kibiców i osoby z poznańskiego środowiska piłkarskiego - Lech jest drużyną wypaloną, niezdolną do osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu, notorycznie popełniającą proste błędy. Tu już nie wystarczy wysoka etyka pracy Adama Nawałki. Były selekcjoner reprezentacji Polski, choćby nie wiadomo jak się starał, nie pobudzi nagle do walki zespołu, który ostatni dobry czas, zwieńczony konkretem w postaci mistrzostwa Polski, miał w połowie 2015 roku.

->Totalna kompromitacja Lecha Poznań. To najwyższa porażka Kolejorza od 15 lat

ZOBACZ WIDEO RB Lipsk w świetnej formie! Kolejne pewne zwycięstwo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Wierzę w to, że zawodnicy odpowiednio zareagują - mówił po kompromitacji w Gliwicach Nawałka. Próżno jednak szukać w stolicy Wielkopolski kogokolwiek, kto by tę wiarę podzielał. Coraz więcej jest głosów, że nowy trener popełnił błąd już na starcie. Zamiast unikać kłopotów, które mieli wcześniej Nenad Bjelica i Ivan Djurdjević, nie zażądał zimowych transferów, a wysyłał sygnały, że obecny kształt drużyny go zadowala i to z niego będzie próbował wycisnąć maksimum potencjału. Teraz boleśnie się przekonuje, że tego potencjału jest o wiele mniej niż sądził.

Sygnałem alarmowym dla Nawałki powinny być już zimowe sparingi. Poznaniacy doznali w nich czterech porażek, a wygrali tylko raz. Suche wyniki nie miały oczywiście kluczowego znaczenia, lecz w tych spotkaniach zabrakło nawet przyzwoitej gry. Każdy kolejny występ lechitów napawał coraz większym pesymizmem i choć przed potyczką z KGHM Zagłębiem drugi trener Bogdan Zając przekonywał, że wszystko jest pod kontrolą, mało kto mu wierzył.

Przed startem ligowej wiosny w Poznaniu mówiono po cichu nawet o walce o mistrzostwo. Te marzenia zostały brutalnie podeptane w ciągu zaledwie dwóch kolejek. Dziś Lech jest na 7. miejscu, do podium traci sześć punktów i drży nawet o to, czy wystąpi w europejskich pucharach.

Skala regresu jest porażająca, a pożar trzeba będzie gasić w spotkaniu z Legią Warszawa. Dawno już kibice Kolejorza nie czekali na klasyk w tak podłych nastrojach. Część zresztą może się nie pofatygować na stadion, bo dzisiejszy Lech funduje im przede wszystkim upokorzenia, a tych mają w Poznaniu serdecznie dość.

Szymon Mierzyński

Źródło artykułu: