Wystarczyło kilka miesięcy słabszych wyników, by Górnik Zabrze zmienił swoją politykę transferową. Działacze śląskiego klubu nie chcą ryzykować spadku z Lotto Ekstraklasy, dlatego zimą sprowadzili kilku doświadczonych zawodników, z czego tylko jeden jest Polakiem. Czy to oznacza koniec projektu, któremu kibicowała cała Polska? W Górniku słyszymy, że klub nadal będzie stawiał na młodzież i dawał szansę zawodnikom z regionu.
- Każdy z nowych zawodników powinien być dla nas wartością dodaną. I to jest najważniejsze, bo uznaliśmy, że będziemy sprowadzać tylko takich piłkarzy, którzy podniosą poziom. Co ich łączy? Są w najlepszym wieku do grania. Już doświadczeni, ale wciąż młodzi. Każdy grał o dużą stawkę, występował w pucharach, ma na koncie mecze o dużą stawkę, pod dużym ciśnieniem. A wiemy, że nas takie mecze czekają - powiedział trener Marcin Brosz w wywiadzie udzielonym oficjalnej stronie Górnika Zabrze.
Zimą do zespołu z Zabrza dołączyli Słowak Martin Chudy (29 lat, bramkarz), Gruzin Walerian Gwilia (24 lata, pomocnik), Grek Giannis Mystakidis (24 lata, pomocnik), Ghańczyk Ishmael Baidoo (20 lat, pomocnik) oraz Mateusz Matras (28 lat, pomocnik). Fani Górnika z przekąsem pytają, gdzie są młodzi Polacy. Tych póki co Górnik sprowadzać nie będzie. Najważniejsze jest utrzymanie w lidze, a tego młodzież nie może zagwarantować.
ZOBACZ WIDEO Lekarze nie dawali mu szans. Pomógł Jacek Magiera. Teraz spłaca swój dług
Przyjście bardziej doświadczonych graczy oznacza, że część młodych zawodników Górnika zostanie wypożyczonych do niższych klas rozgrywkowych. Z klubu już odszedł Rafał Wolsztyński, który karierę kontynuować będzie w II-ligowym Widzewie Łódź. Brosz chce mieć kadrę liczącą 23 piłkarzy, która będzie mieszanką rutyny z młodością i Polaków z obcokrajowcami.
Zobacz także: Akcje Wisły Kraków rozeszły się w dobę! Jarosław Królewski: Pokazaliśmy, że nie ma rzeczy niemożliwych
- Zgodnie z zapowiedziami kilku piłkarzy, którzy jeszcze jesienią pojawiali się w lidze na boisku, zostanie wypożyczonych do innych klubów. Nie traktujemy tego jak degradację. Oni muszą regularnie grać, bo tylko to pozwala na rozwój. Większość trafi do pierwszej ligi i mamy nadzieję, że wrócą do nas gotowi, by pomóc Górnikowi w nowym sezonie. Nikogo nie skreślamy, w zasadzie mówimy tylko o wypożyczeniach - dodał Brosz.
Pewne jest, że Górnik nie będzie już bił kolejnych rekordów najniższej średniej wieku podstawowej jedenastki. Przypomnijmy, że w lipcowym meczu z Korona Kielce średnia wynosiła 20,27 lat, a na boisko od 1. minuty wybiegło aż pięciu młodzieżowców. Na takie zestawienie trudno teraz liczyć. Młodzieżowcy mają być jedynie uzupełnieniem składu, a nie stanowić jego znaczną część.
Zobacz także: Puchar Niemiec: Borussia Dortmund za burtą, Werder Brema awansował po rzutach karnych
Projekt "młody Górnik" nadal będzie realizowany w Zabrzu, ale został mocno zmodyfikowany. Klubowe rezerwy nie będą już głównym dostarczycielem zawodników do pierwszego zespołu. Młodzi mają się uczyć od bardziej doświadczonych piłkarzy. Wszak w Zabrzu do dziś nie ma następców Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora, którzy poprowadzili zespół do czwartego miejsca w poprzednim sezonie. Wtedy drużynie opartej na polskich i młodych piłkarzach kibicowano w całym kraju. Polityka ta pokazała, że liderów nie da się zastąpić z dnia na dzień.