Od kilku miesięcy sytuacja finansowa Stomilu Olsztyn jest dramatyczna. Klub ze stolicy województwa warmińsko-mazurskiego tonie w długach i w uzdrowieniu sytuacji nie pomagają nawet dotacje z miasta. Kilka tygodni temu magistrat przekazał Stomilowi pół miliona złotych, ale w kasie nie ma już śladu po tych pieniądzach. Sytuacja piłkarzy jest na tyle trudna, że od środy odmawiają wyjścia na treningi.
Piłkarze mieli mieć uregulowane dwie ostatnie pensje, ale zdecydowana większość z nich otrzymała wypłaty tylko za jeden miesiąc. Jak informuje "Przegląd Sportowy", wtedy gracze przekazali, że albo wszyscy dostaną zaległe pieniądze, albo podejmą zdecydowane działania. Nie pomogły rozmowy z przedstawicielem rady nadzorczej. Strajk trwa, a piłkarze trenują indywidualnie.
Pod znakiem zapytania stało rozegranie sobotniego meczu z Bytovią Bytów. Klub jednak poinformował, że sobotnie starcie odbędzie się zgodnie z planem. W czwartek do dymisji podał się za to prezes Stomilu, Maciej Radkiewicz. - Jestem wdzięczny za środki, jakie otrzymaliśmy z miasta, ale by zachęcić ludzi do inwestowania w Stomil, musimy wyjść na zero. Do tego jeszcze daleka droga - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
I-ligowcowi grozi bankructwo i wycofanie z rozgrywek. Przyszłość klubu jest niewiadomą i wyjaśni się w najbliższych tygodniach. W ligowej tabeli Stomil zajmuje szesnaste miejsce i do bezpiecznej strefy traci tylko jedno "oczko".
ZOBACZ WIDEO Jan Bednarek bierze na siebie winę za straconego gola. "Teraz czas błędów, w eliminacjach mamy być nie do pokonania"