Mało kto spodziewał się, że mecz Olimpia Grudziądz - Widzew Łódź dostarczy takich emocji. Kibice gospodarzy przeżyli niesamowity horror z happy endem. W 89. minucie goście prowadzili 2:0 i wydawało się, że umocnią się na pozycji lidera.
Wtedy jednak kontaktowego gola strzelił Konrad Handzlik, a minutę później wyrównał Przemysław Kita. To nie był jednak koniec strzelania, bo w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny dla Olimpii. Bramkarz najpierw obronił strzał Roberta Ziętarskiego, ale ten zdołał dobić piłkę do bramki i trzy punkty zostały w Grudziądzu.
- Gratuluję gospodarzom determinacji i tego, że potrafili odwrócić losy meczu, bo mieliśmy go praktycznie pod kontrolą. Po strzeleniu dwóch bramek w pierwszej połowie nic nie zapowiadało, tego, że będziemy mieli kłopoty. Na pewno jest nam przykro. Mecz uciekł nam w tak banalny sposób. To jest piłka, musimy wziąć to na klatę. - mówił po meczu Radosław Mroczkowski, trener Widzewa. - Zespół pokazał charakter i myślę, że również umiejętności - cieszył się Mariusz Pawlak, szkoleniowiec Olimpii.
W Łodzi kibice nie są zadowoleni z końcowego rezultatu, ale odżyły im wspomnienia. W 1997 roku w podobnych okolicznościach Widzew pokonał Legię 3:2 w przedostatniej kolejce sezonu i wywalczył mistrzostwo Polski. Jeszcze w 88. minucie to warszawiacy byli blisko zdobycia tytułu. Najpierw jednak gola strzelił Sławomir Majak, a w doliczonym czasie gry do bramki Legii trafili jeszcze Dariusz Gęsior i Andrij Michalczuk.
Teraz los okazał się brutalny dla łódzkiego klubu, ale z pewnością wielu fanów przypomniało sobie dzięki temu piękne chwile sprzed 21 lat.
Bramki z meczu Olimpia - Widzew:
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]